Groźby zamachów na francuską kolei
Tajemnicza grupa grożąca zamachami na kolei we Francji i przedstawiająca się jako AZF znowu ponowiła groźby. Domagając się kolejnych sum pieniędzy, AZF grozi, że rozpocznie detonowanie bomb w różnych miejscach na francuskich trasach kolejowych - podały w Paryżu źródła zbliżone do przebiegu śledztwa, cytowane przez Reutera.
13.03.2004 | aktual.: 13.03.2004 19:12
AZF, w liście przesłanym w tym tygodniu do biura prezydenta Jacquesa Chiraca, zażądała kolejnej sumy oprócz początkowo żądanych czterech milionów dolarów i miliona euro. Zagroziła, że rozpocznie detonowanie bomb na trasach kolejowych. Łączna długość linii kolejowych we Francji to 32 tysiące kilometrów.
Nie podano, jakiej sumy zażądała tym razem AZF. Zarówno biuro Chiraca jak i ministerstwo spraw wewnętrznych uchyliło się od komentarzy - pisze agencja Reutera.
Francuskie koleje państwowe - SNCF - postawiono w stan pogotowia 3 marca, kiedy media ujawniły groźby AZF.
W miniony poniedziałek poważnie zostało zakłócone kursowanie pociągów w regionie Poitiers do miast w środkowej Francji, a także do Hiszpanii i Belgii, z powodu zapowiedzi eksplozji bomby na dworcu w Poitiers.
W związku z groźbą, 10 tys. francuskich kolejarzy przeszukiwało linie kolejowe, ale nigdzie nie znaleziono bomb. "Sieć jest pod ciągłym nadzorem" - zapewniło we wtorek SNCF.
W czwartek SNSF zaostrzyło środki bezpieczeństwa w związku z zamachami w Madrycie. AZF zerwała kontakt z władzami, kiedy media ujawniły na początku miesiąca jej groźby - pisze agencja Reutera.
Związki AZF z radykalnymi ugrupowaniami islamskimi zostały wykluczone, ale nie wiadomo, kim są szantażyści.
AZF prawdopodobnie przyjęła tę nazwę dla upamiętnienia eksplozji w 2001 roku w fabryce chemikaliów AZF na południu Francji, gdzie podczas wybuchu zginęło 31 osób. Wówczas wybuch uznano za dzieło przypadku; nie wiadomo, dlaczego szantażyści przyjęli tę nazwę.