Gronkiewicz-Waltz rozdaje swoim tanie pożyczki
Oto stara prawda - władza się zawsze wyżywi. Gdy zwykłych ludzi duszą
drogie kredyty, stołeczni urzędnicy dostają śmiesznie tanie pożyczki.
Biorą je nawet zarabiający krocie burmistrzowie! W tym roku wyciągnęli
już z miejskiej kasy - bagatela - 8,5 miliona złotych.
Tanie pożyczki, z których korzystają świetnie zarabiający posłowie, przysługują także w ratuszu największego miasta w Polsce. Warszawscy urzędnicy bez zbędnych formalności i stania w kolejkach mogą zaciągnąć kredyt na remont i modernizację mieszkań. Na tak korzystnych warunkach, jakich nie oferuje żaden bank w Polsce - zaledwie na 3 proc.! Gdyby urzędnicy, tak jak my wszyscy, ubiegali się o pożyczki w pierwszym lepszym banku, zapłaciliby przynajmniej trzy razy wyższe odsetki.
Kredyty finansowane są z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, na który składają się wszyscy pracownicy. Okazuje się jednak, że skorzystało z nich nie tylko 930 szeregowych pracowników warszawskiego ratusza, ale także ci, którzy zarabiają najwięcej, m.in. wiceburmistrzowie.
Jak dowiedział się Fakt, po pieniądze sięgnął m.in. Wiesław Krzemień (53 l.) wiceszef dzielnicy Ursus, który wziął kredyt na 8 tys. zł. Drugi z wiceburmistrzów tej dzielnicy Dariusz Wosztyl (53 l.) oraz Witold Sielewicz (54 l.) z Żoliborza i Janusz Janik (60 l.) z Targówka - po 9 tys. zł. Wzięli pieniądze, choć zarabiają po kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie i dysponują sporymi majątkami. Np. Witold Sielewicz samej gotówki ma 30 tys. zł, do tego 220-metrowy dom wart 600 tys. zł i gospodarstwo agroturystyczne o wartości 3 mln zł.
A zwykli Polacy? Muszą szczypać się z każdym groszem. Drożejące czynsze m.in. w mieszkaniach komunalnych, rosnące opłaty spowodowały, że wiele rodzin, by opłacić rachunki muszą zaciągać kredyty w bankach. Bo oni na przywileje, jakie przysługują urzędnikom, nawet nie mają co liczyć. I gdzie tu sprawiedliwość?!
Polecamy w wydaniu internetowym eFakt.pl:
Politycy się pasą, a ludziom żałują. Przeczytaj