Groby pod specjalną strażą
To co ukradniesz, połóż na własnym grobie!
Takie pisemne życzenia zostawia na cmentarzu zielonogórzanka. I
poskutkowało. Groby jej bliskich przestały być okradane - pisze
"Gazeta Lubuska".
Policjanci nie mają w swoich statystykach specjalnej rubryki - kradzieże na cmentarzach. O ich skali wiedzą ci, którzy dbają o groby.
- To plaga! - ocenia emerytka z Zielonej Góry Halina Tyniewska, która co najmniej dwa razy w tygodniu odwiedza grób syna. Aż serce ją ściska, że może mu przywieźć jedynie tanie bratki i znicze. Bo wszystko co droższe, nawet dnia nie postoi.
Kradzieże zdarzają się i na innych lubuskich cmentarzach. Ich zarządcy opowiadają, że najczęściej giną ozdobne krzewy i kwiaty. - Oraz figury, literki i krzyże, o których złodzieje sądzą, że są z mosiądzu. One często imitują go jedynie kolorem, ale to wiadomo dopiero po zniszczeniu płyty- opowiada kierownik cmentarza komunalnego w Świebodzinie Stanisław Matwiejczyk.
Kradzieżom trudno zaradzić, bo cmentarze są otwarte, mają alejki i wiele drzew i niemożliwe, by za każdym stał ochroniarz. -_ Nasz cmentarz ma 30 hektarów. Na każdej kwaterze musiałbym postawić czterech strażników, żeby cokolwiek mogli upilnować_- mówi kierownik gorzowskiej nekropolii przy Żwirowej Adrian Romaniszyn. (PAP)