Grecka pułapka - jak obnażono słabość armii Benito Mussoliniego
Włoski dyktator Benito Mussolini dał Grekom trzy godziny na odpowiedź na złożone 28 października 1940 r. ultimatum, które oznaczało zgodę na okupację kraju. Choć Ateny powiedziały "nie", duce był przekonany, że i tak szybko zajmie Grecję. Jednak zamiast błyskotliwego zwycięstwa, wojna okazała się pasmem upokarzających dla Włochów porażek - pisze "Polska Zbrojna". Walki pokazały słabość armii Mussoliniego, której na pomoc przyszły wojska Hitlera.
24.12.2012 | aktual.: 24.12.2012 16:05
Jesienią 1940 roku wydawało się, że II wojna światowa zakończy się błyskawicznym zwycięstwem państw osi. Po upadku Francji na placu boju pozostało tylko imperium brytyjskie, które toczyło z Niemcami zażartą bitwę w powietrzu. Tymczasem Włosi wkroczyli z Libii do Egiptu, spychając słabe oddziały brytyjskie. Równocześnie podjęli działania zaczepne w Afryce Wschodniej, gdzie jedynym znaczącym efektem ich działań było opanowanie Somali Brytyjskiego. Przekonany o bliskim zwycięstwie włoski dyktator Benito Mussolini powrócił do swych starych planów opanowania Grecji.
Agresja dyktatora
Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej, w 1912 roku, Królestwo Włoch zajęło wyspy Dodekanezu, które, wykorzystując konflikt Rzymu ze Stambułem, próbowały uniezależnić się od Turcji. Ostatecznie ich przynależność do Włoch potwierdził traktat pokojowy podpisany w 1923 roku w Lozannie.
W tym samym roku miał miejsce pierwszy poważny zatarg między Rzymem a Atenami. Po śmierci w rejonie Janiny generała Enrica Telliniego rząd Mussoliniego wystosował do władz greckich ostre ultimatum, a niezadowolony z odpowiedzi rozkazał marynarce wojennej ostrzelać i zająć wyspę Korfu. Pod naciskiem Francji i Wielkiej Brytanii Włosi wycofali się stamtąd. Mussolini postanowił uzależnić politycznie i gospodarczo sąsiada Grecji - Albanię, do której w kwietniu 1939 roku wysłał swoje wojska. Tym samym zdobył przyczółek do przyszłej inwazji na inne państwa bałkańskie. Agresywna polityka włoskiego dyktatora spowodowała, że Paryż i Londyn udzieliły jednostronnych gwarancji bezpieczeństwa Grecji oraz Rumunii.
Sytuacja geopolityczna zmieniła się w połowie 1940 roku po wyeliminowaniu z wojny Francji. Włosi rozpoczęli prowokacje przeciwko Grecji, z których największą było storpedowanie 15 sierpnia 1940 roku koło wyspy Tinos przez ich okręt podwodny lekkiego krążownika "Elli". Sprawcy oskarżyli o to Brytyjczyków, ale Grecy przeprowadzili skrupulatne śledztwo i stwierdzili, że torpeda była włoska. Aby jednak nie zaogniać i tak napiętych relacji z Rzymem, władze w Atenach nie upubliczniły tej informacji.
Benito Mussolini, choć od 1923 roku był przekonany o militarnej słabości Grecji, zwlekał z decyzją o rozpoczęciu wojny jeszcze przez kilka tygodni. Dopiero 12 października zakomunikował swoim generałom, że atak powinien rozpocząć się w ciągu najbliższych tygodni. Jednym z powodów tej decyzji mogło być zajęcie przez Niemców rumuńskich pól naftowych, co Mussolini odczytywał jako zagrożenie dla włoskich interesów na Bałkanach. Wojskowi byli skonsternowani, bo niedawno na rozkaz dyktatora zdemobilizowali kilkaset tysięcy żołnierzy (czyli połowę armii), by mogli oni pomóc w żniwach.
Szef sztabu generalnego marszałek Pietro Badoglio był sceptyczny wobec pomysłu ducego. Jego zdaniem w inwazji na Grecję powinno wziąć udział przynajmniej 20 dywizji, a Włosi mieli ich w Albanii tylko osiem.
Po kilkudniowych naradach Mussolini przeforsował swój zamysł. Poparł go dowodzący w Albanii generał porucznik Sebastiano Visconti Prasca, który w ocenie historyków był ślepo wierny rządzącej partii faszystowskiej, gdyż zawdzięczał jej karierę. Początkowo atak miał rozpocząć się 26 października, ale opóźniono go o dwa dni. Nowa data nie była przypadkowa. 28 października 1922 roku faszystowskie bojówki Czarnych Koszul wkroczyły do Rzymu, a król Wiktor Emanuel III przekazał władzę Mussoliniemu.
Fiasko wojny błyskawicznej
Po północy 28 października 1940 roku ambasador Włoch w Atenach Emmanuel Grazzi przekazał rządowi Grecji ultimatum Mussoliniego. Włoski dyktator wysunął żądania, by Grecy pozwolili zająć jego wojskom "strategiczne punkty". Byłoby to jednoznaczne ze zgodą na okupację kraju. Do tego Mussolini dał Grekom tylko trzy godziny na udzielenie odpowiedzi. Duce najwyraźniej nie chciał negocjacji dyplomatycznych, liczył na krótką zwycięską kampanię wojenną, podobną do niemieckiego blitzkriegu. Na początek Włosi chcieli zająć greckie archipelagi oraz dołączyć do Albanii Epir i Akarnanię, okrojone zaś państwo greckie uczynić wasalem. Grecy odpowiedzieli "nie".
Dane o liczebności sił, jakie miał pod swą komendą generał Prasca w dniu inwazji, są bardzo różne i wahają się od 87 tysięcy do 140 tysięcy. Wiadomo, że było tam dziewięć związków taktycznych. Do ataku przeciwko Grecji wydzielono siedem z nich, bo dywizje piechoty Arezzo i Venezia zabezpieczały granicę albańsko-jugosławiańską.
Grecy posiadali w tym czasie w pierwszym rzucie na kierunku albańskim około 35 tysięcy żołnierzy. Włosi mieli więcej dywizji niż Grecy, ale gdy chodzi o liczbę batalionów piechoty, siły były bardziej wyrównane; greckie dysponowały trzema pułkami piechoty, każdy z trzema batalionami, a włoskie tylko dwoma pułkami. Stąd też wzmacniano je jednostkami faszystowskiej milicji, których wartość bojowa nie była najwyższa.
Artyleria i broń maszynowa Greków w większości pochodziły jeszcze z czasów I wojny światowej. Ich słabością był brak czołgów. Tymczasem Włosi mieli w Dywizji Pancernej (DP) "Centauro" pułk z trzema batalionami lekkich czołgów. Było to 163-170 CV 35.
Włosi mieli przytłaczającą przewagę w lotnictwie. Do wojny z Grecją przeznaczyli co najmniej 400 samolotów. Na terenie Albanii było w październiku 1940 roku sześć eskadr bombowców, trzy eskadry myśliwskie i tyleż samo rozpoznawczych. Na początku listopada przebazowano tam jeszcze dwie eskadry bombowe i sześć myśliwskich. Tym samym w Albanii Włosi mieli około 190 samolotów. Przeciwko Grecji wysłano stacjonującą na południu Półwyspu Apenińskiego 4 Flotę Powietrzną, która miała około 170 maszyn. Do tego dochodziło lotnictwo na wyspach Dodekanezu.
Grecy na papierze mieli ponad sto samolotów, w tym polskie myśliwce PZL P-24 i francuskie Bloch MB-151. Maszyny te pochodziły w większości z państw okupowanych przez Niemcy, więc Grekom brakowało części zamiennych. Także włoska marynarka wojenna była o wiele liczniejsza od greckiej, ale jej przewagę niwelowała obecność na Morzu Śródziemnych bardzo silnego zgrupowania brytyjskiej Royal Navy.
Od początku włoskie natarcie nie przebiegało tak, jak oczekiwał Mussolini. Atakującym nie sprzyjały teren i pogoda, a z każdym kilometrem wkraczania w głąb greckiego terytorium oddziały inwazyjne napotykały coraz silniejszy opór. Na front albański greckie dowództwo przerzuciło część jednostek znad granicy bułgarskiej.
Bułgarzy, choć mieli stare porachunki z Grekami, zobaczywszy dystans Niemców do spraw Bałkanów, nie ulegli zachętom Mussoliniego i nie dali się wciągnąć do wojny. Jednocześnie rozpoczęła się mobilizacja, dzięki której Grecja miała w połowie listopada ponad 230 tysięcy żołnierzy.
Wystarczyły pierwsze dni walk, aby Mussolini zrozumiał, że Grecja będzie o wiele trudniejszym przeciwnikiem, niż zakładał. Sprawdziły się ostrzeżenia marszałka Badoglia, że siły włoskie w Albanii są zbyt małe na taką operację. 1 listopada 1940 roku sfrustrowany dyktator podjął przełomową dla przebiegu wojny w basenie Morza Śródziemnego decyzję - uznał, że front grecki będzie traktowany priorytetowo. W związku z tym ograniczył dostawy zaopatrzenia dla wojsk 10 Armii w Afryce Północnej.
Włoski lider dał tym samym Brytyjczykom czas na sprowadzenie z metropolii, kolonii i dominiów oddziałów potrzebnych do przeprowadzenia kontrofensywy przeciwko swym siłom w Libii i Afryce Wschodniej. To drugie zgrupowanie zostało całkowicie zniszczone w ciągu następnych 12 miesięcy.
Zirytowany rozwojem sytuacji na froncie duce zreorganizował siły walczące z Grekami. 9 listopada 1940 roku powstały dwie armie - 9. i 11. Mussolini zastąpił też na stanowisku głównodowodzącego generała Prascę generałem Ubaldem Soddu. Bałkański worek bez dna
Zmiany dowódców i reorganizacja wojsk na niewiele się zdały. 14 listopada 1940 roku Grecy rozpoczęli ofensywę. Ich oddziały nie tylko odbiły okupowane terytorium, lecz także weszły w głąb Albanii, zadając wrogowi ciężkie straty. Wielkie lanie dostała elitarna dywizja alpejska. W ciągu następnych tygodni sytuacja na froncie stała się tak zła, że Włosi musieli tam dosłać cztery dywizje piechoty i jedną alpejską. Na szczęście dla nich teren i pogoda spowalniały ofensywę grecką.
W końcu grudnia 1940 roku nastąpiła kolejna zmiana naczelnego dowódcy armii włoskiej w Albanii. Został nim generał Ugo Cavallero. 2 stycznia 1941 roku rozkazał on utworzyć 4 Korpus Armijny, do którego włączono trzy dywizje piechoty. Innym nowym zgrupowaniem był Specjalny Korpus Armijny; oba wzmocniły 11 Armię.
Grecy kontynuowali jednak działania ofensywne i do 8 marca 1941 roku opanowali kolejne obszary Albanii. Następnego dnia zaatakowali Włosi. Podczas ofensywy, która zakończyła się po kilkunastu dniach, nie osiągnęli znaczących sukcesów, za to stracili kilkanaście tysięcy żołnierzy.
Front grecki wyczerpywał armię Mussoliniego, która musiała tam wysłać kolejne jednostki. W końcu marca 1941 roku Włosi utrzymywali w tym rejonie 28 dywizji, w tym pancerną. I ciągle przybywały kolejne jednostki. W trakcie kampanii greckiej do Albanii wysłano o kilkaset tysięcy żołnierzy więcej niż do Afryki Północnej. Było tam też więcej samolotów, ciężarówek i motocykli. Wiosną 1941 roku w Albanii znajdowało się ponad pół miliona Włochów, co było największym zgrupowaniem ich sił na jednym teatrze działań w czasie II wojny światowej.
W kampanii 1940-1941 armia grecka rozrosła się do 21 dywizji (jednej zmotoryzowanej) i kilku brygad. Co najmniej 14 z nich walczyło z Włochami w Albanii. Wraz z marynarką wojenną i lotnictwem było to 430 tysięcy żołnierzy. Grecki lider generał Joanis Metaksas (zmarł 29 stycznia 1941 roku) zaakceptował w pierwszych dniach wojny obecność Brytyjczyków na Krecie, ale nie kwapił się z wpuszczeniem ich wojsk do kontynentalnej Grecji. Obawiał się reakcji III Rzeszy. Być może byłby mniej ostrożny, gdyby wiedział, że agresja niemiecka jest już przesądzona.
Jego następca Aleksandros Koziris zgodził się w końcu lutego na rozmieszczenie w Grecji brytyjskich wojsk lądowych. Premier Winston Churchill obiecał przysłać duże zgrupowanie. Wśród wydzielonych do niego jednostek znalazła się polska Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich. Pierwszy konwój z żołnierzami alianckimi w ramach operacji "Lustre" wypłynął do Pireusu na początku marca. W momencie niemieckiej inwazji w Grecji były nowozelandzka 2 DP, australijska 6 DP i brytyjska 1 BP.
W źródłach są rozbieżności co liczebności tych sił - od 53 tysięcy do 62 tysięcy żołnierzy z planowanych 150 tysięcy.
Hitler nie chciał, ale musiał
Adolf Hitler po zabezpieczeniu rumuńskich pól naftowych nie zamierzał angażować się na Bałkanach, gdyż już zaplanował uderzyć na Związek Sowiecki. Jednak rozwój wypadków w regionie spowodował, że w listopadzie 1940 roku przywódca III Rzeszy zmienił zdanie. Hitlera zaniepokoiło pojawienie się na terenie Grecji sił brytyjskich. Niemieccy wojskowi obawiali się, że gdy Brytyjczycy włączą się do walki, los sił włoskich w Albanii będzie przesądzony.
Niemcy nie oceniali zbyt wysoko walorów sojuszników, a w swojej opinii utwierdzili się po katastrofalnej dla Włochów brytyjskiej ofensywie w Afryce Północnej na przełomie 1940-1941. Do tego 27 marca 1941 roku doszło do proalianckiego przewrotu w Jugosławii. Wehrmacht musiał zweryfikować swoje plany działań na Bałkanach. Poza Grecją postanowiono zająć też Jugosławię. Wyznaczono do tego 12 Armię dowodzoną przez feldmarszałka Wilhelma von Lista. Niemcy rozpoczęli atak na Grecję, określany jako operacja "Marita", 6 kwietnia z terytorium Bułgarii. Wystawili do walki 180 tysięcy żołnierzy, około 500 czołgów i podobną liczbę samolotów. Grecy przeciwstawili najeźdźcy na kierunku bułgarskim cztery dywizje, w tym zmechanizowaną (miała niewielką liczbę lekkich brytyjskich czołgów Vickers i zdobycznych tankietek) i brygadę piechoty. Razem około 70 tysięcy żołnierzy, trzy razy mniej, niż było potrzeba od obsadzenia linii frontu. Dwie następne greckie dywizje znajdowały się w środkowej Macedonii i nad granicą z
Jugosławią. Granicy z Bułgarią broniły fortyfikacje znane jako Linia Metaksasa.
Walki o nią trwały kilka dni. Grecka 2 Armia w Macedonii złożyła broń 9 kwietnia 1941 roku. Postępy Niemców spowodowały, że od 13 kwietnia Grecy zaczęli wycofywać się z Albanii. 20 kwietnia dowodzący w Epirze generał Georgios Tsolakoglou zaproponował Niemcom kapitulację tylko przed nimi. Jednak po protestach Mussoliniego przedstawiciele Włoch byli obecni podczas jej podpisania 23 kwietnia 1941 roku.
Na wieść o tym, że główne siły greckie w Epirze postanowiły zaprzestać oporu, głównodowodzący siłami brytyjskimi w rejonie Morza Śródziemnego generał Archibald Wavell rozkazał 21 kwietnia rozpocząć ewakuację korpusu ekspedycyjnego. Utrudniło ją opanowanie 26 kwietnia przez niemieckich spadochroniarzy Kanału Korynckiego. Odcięty został Peloponez. Do końca kwietnia udało się przewieźć na Kretę i do Egiptu około 50 tysięcy alianckich żołnierzy. Za ostateczny koniec bitwy o kontynentalną Grecję uważa się wkroczenie 29 kwietnia 1941 roku oddziałów niemieckich do Kalamaty na południu Peloponezu. Ostatnią operacją włoską było zajęcie Wysp Jońskich.
W walkach od 28 października 1940 roku do końca kampanii Włosi stracili od ponad 13 tysięcy do 14,5 tysiąca żołnierzy. Zginęła podobna liczba greckich wojskowych, a 42,5-62,7 tysiąca odniosło rany. Po stronie włoskiej rannych było 50-63 tysięcy osób, a ponad 25 tysięcy zaginęło (większość dostała się do niewoli). Straty sił australijsko-nowozelandzko-brytyjskich szacowane są na 12–16 tysięcy, w tym około 900 zabitych. Z kolei Niemcy stracili na Bałkanach 11,5 tysiąca żołnierzy, w tym ponad 2,5 tysiąca zabito. Bułgarzy, których udział w inwazji był bardzo ograniczony, mieli kilkuset zabitych i rannych.
Niemcy wzięli do niewoli 270 tysięcy Greków, 90 tysięcy Jugosłowian i 8-12 tysięcy żołnierzy brytyjskich sił ekspedycyjnych. Ostatnim epizodem kampanii greckiej była bitwa o Kretę, na którą Niemcy zrzucili 20 maja 1941 roku spadochroniarzy. W jedenastodniowych walkach stracili 6,7 tysiąca ludzi, ale wyparli aliantów z wyspy.
Pasmo upokorzeń
Zamiast błyskotliwego zwycięstwa, o którym marzył Benito Mussolini, wojna z Grecją była pasmem upokarzających porażek. Podczas walk okazało się, że włoska armia była nieprzygotowana do długotrwałego konfliktu - jej uzbrojenie, w tym mające kluczowe znaczenie czołgi i samoloty, ustępowało jakością niemieckiemu czy brytyjskiemu. Co ważne, przemysł nie był w stanie uzupełniać ponoszonych strat. Szwankowała logistyka, było zbyt mało ciężarówek, żołnierzom na froncie brakowało amunicji i żywności. Również dowodzenie pozostawiało wiele do życzenia. Owe słabości działały demoralizująco na Włochów, z których wielu nie bardzo rozumiało sens udziału w wojnie po stronie Niemiec.
Fiasko kampanii przeciwko Grekom w połączeniu z katastrofalnymi klęskami na frontach afrykańskich rozwiało marzenia Benita Mussoliniego o prowadzeniu "wojny równoległej". Włosi byli coraz bardziej uzależnieni od militarnego wsparcia III Rzeszy. Tylko dzięki obecności Afrika Korps udało się przedłużyć walki w Afryce Północnej do maja 1943 roku. Z równorzędnego sojusznika Włochy przekształciły się w jednego z satelitów Niemiec. Porażki wojenne osłabiły wewnętrznie faszystowski reżim. W społeczeństwie włoskim narastała niechęć do wojny, a kolejne porażki ją pogłębiały. 25 lipca 1943 roku Mussolini został odsunięty o władzy. Co prawda dwa miesiące później stanął na czele Włoskiej Republiki Socjalnej, ale był to marionetkowy byt całkowicie zależny od Niemców.
Tadeusz Wróbel, "Polska Zbrojna"