Grecja: jak zatrzymać napływ nielegalnej broni?
Setki wiernych zgromadziły się w Wielki Piątek w kościele w greckiej wiosce Karitsas Pierias niedaleko Salonik, kiedy 35-letni narkoman Apostolos Giannoulis zaczął strzelać do tłumu, zabijając nastolatka i biznesmena. Kilka kilometrów dalej inny mężczyzna został zabity z broni palnej przez nieznanego sprawcę. W sąsiednim mieście do szpitala trafił 15-latek, który został postrzelony, gdy opuszczał wieczorem kawiarnię.
Nielegalny handel bronią w Grecji wciąż się rozwija; do tej pory do tego kraju wwieziono potajemnie ponad 400 tys. jej sztuk - głównie z sąsiedniej Albanii. Władze nie dysponują środkami, które mogłyby ukrócić ten proceder i doprowadzić do konfiskaty towaru zanim wpadnie on w ręce przestępców.
Według najnowszych raportów, ponad milion Greków posiada - legalnie bądź nie - lekką broń palną. To oznacza, że strzelba lub pistolet znajduje się w co dziesiątym domu w tym kraju, podczas gdy jedynie 3,6 tys. obywateli ma upoważnienie do posługiwania się bronią palną. Liczba wydawanych licencji rośnie jednak z roku na rok, ponieważ mieszkańcy czują się zagrożeni i coraz częściej kupują broń. Coraz więcej ludzie jest tez rokrocznie oskarżanych o jej niezgodne z prawem posiadanie
Głównym "eksporterem" broni i amunicji jest Albania, gdzie ludność ograbiła arsenały podczas rewolty w 1997 r.(kar)