Polityka"Grabarz" poprowadzi ich z powrotem do PiS?

"Grabarz" poprowadzi ich z powrotem do PiS?

Wybór europosła Pawła Kowala na prezesa partii Polska Jest Najważniejsza był dla wszystkich dużym zaskoczeniem. Zdaniem politologów, nowy lider nie pomoże poprawić ugrupowaniu bardzo słabych notowań. Wręcz przeciwnie. - Kowal będzie grabarzem PJN - mówi Wirtualnej Polsce dr Wojciech Jabłoński. Podobnego zdania jest dr Rafał Chwedoruk. Według niego wszystko wskazuje na to, że jesteśmy świadkami ostatnich podrygów tej formacji. Jaki kierunek obierze nowy przewodniczący i czy będzie chciał poprowadzić swoich partyjnych kolegów z powrotem do PiS?

Przed sobotnim głosowaniem podczas pierwszego zjazdu PJN dotychczasowa liderka Joanna Kluzik-Rostkowska oświadczyła, że nie będzie ubiegać się o stanowisko szefowej ugrupowania i wkrótce złoży też inne funkcje partyjne. Uzasadniając swoją decyzję stwierdziła m.in., że jej koncepcja działania oparta na walce z PiS-em nie znalazła zrozumienia w ugrupowaniu. Mimo to życzyła PJN w nadchodzących wyborach parlamentarnych przekroczenia progu wyborczego. Zaznaczyła, że jeśli partii się to nie uda, to "de facto będzie wspierała w czasie kampanii wyborczej PiS".

W sejmowych kuluarach mówi się, że niedawna przewodnicząca PJN prowadzi rozmowy z PO i podczas zbliżających się wyborów będzie kandydować z list Platformy. Sama posłanka nie chce komentować tych doniesień, zapewniła jedynie, że ma "plan B". - Dzisiaj mówię tylko tyle, że zdecydowałam, że nie mogę być odpowiedzialna za partię i środowisko polityczne szczególnie w czasie wyborów, jeżeli to środowisko chce prowadzić inną politykę niż ja proponuję - mówiła po sobotnim zjeździe.

Co dalej z PJN? Paweł Kowal, nowy prezes ugrupowania, zapowiedział, że partia nie rusza od nowa, ale idzie dalej. Pytanie: w którą stronę?

Wybór Kowala to koniec PJN?

Zdaniem politologa dr. Rafała Chwedoruka z Uniwersytetu Warszawskiego wybór Kowala na przewodniczącego PJN jest symbolem fiaska całej inicjatywy, która – według niego - w znacznym stopniu była produktem oczekiwań niektórych publicystów, liczących na osłabienie Prawa i Sprawiedliwości. - Twarzą PJN od początku była Joanna Kluzik-Rostkowska. Utrata symbolu przez ugrupowanie, które ma poparcie oscylujące w granicach błędu statystycznego, najdobitniej świadczy o tym, że to jest jego koniec - przekonuje.

Podobnego zdania jest dr Wojciech Jabłoński z Uniwersytetu Warszawskiego, który zmianę lidera w PJN ocenia jako gwóźdź do trumny. - Paweł Kowal ma znacznie mniej charyzmy niż jego poprzedniczka. Poza tym jest mało wiarygodny, bo nie zadeklarował, że poświęci się partii i zrezygnuje z mandatu europosła. Myślę, że będzie grabarzem PJN - podkreśla.

W jakim kierunku będzie zmierzał teraz PJN? Dr Chwedoruk przypomina, że były wiceminister spraw zagranicznych unikał radykalnych wypowiedzi na temat Jarosława Kaczyńskiego. A to może sugerować, że PJN będzie próbował zbliżyć się do PiS. - Jest w tym coś z drogi do Canossy. Decyzja o oddaniu władzy w ręce Kowala jest w istocie dramatyczną próbą otwarcia sobie przez PJN drogi do przyszłej współpracy z PiS-em – mówi politolog. Według dr. Grzegorza Balawajdera z Uniwersytetu Opolskiego Paweł Kowal obecnie jako europoseł nie ma nic do stracenia. Ekspert nie wyklucza, że Kowal może chcieć doprowadzić PJN do ponownego wchłonięcia przez PiS.

"Kluzik-Rostkowska pogrąży PJN"

Pytani o dalszą karierę polityczną byłej przewodniczącej PJN, eksperci są zgodni: przejście do Platformy byłoby w jej sytuacji najlepszym wyjściem. Zdaniem dra Chwedoruka może ona powtórzyć drogę obecnego szefa MSZ Radosława Sikorskiego. – Związana przez długi czas ze środowiskiem PiS Joanna Kluzik-Rostkowska może teraz gwałtownym zwrotem połączonym z daleko idącą krytyką swoich dawnych przełożonych próbować wkupić się w łaski nowej formacji - tłumaczy. Podobnego zdania jest dr Jabłoński, który sądzi, że była szefowa PJN sama zabiega o akces do PO. - Zeszła z frontu medialnego właśnie po to, by po cichu ułożyć sobie karierę w Platformie - przekonuje.

Dr Balawajder zauważa, że gdyby Joanna Kluzik-Rostkowska rzeczywiście zdecydowała się dołączyć do PO, pogrążyłaby PJN. – Ratując własną skórę, pokazałaby, że partia, którą założyła, od początku nie miała większego sensu. Przejściem do Platformy udowodniłaby jak mało było to wszystko wiarygodne - twierdzi.

Politolog dodaje, że przejście Kluzik-Rostkowskiej do PO byłoby wodą na młyn szefa PiS. Zdaniem dr. Balawajdera, ze strony Jarosława Kaczyńskiego na pewno od razu pojawiłby się argument, że była minister w jego rządzie od początku była agentem Platformy, działającym w kierunku rozłamu tej formacji. - Utwierdzi to prezesa PiS w przekonaniu, że dobrze zrobił kierując się po przegranych wyborach prezydenckich bardziej na prawo, ku elektoratowi konserwatywnemu, bo dawni „liberałowie” PiS okazali się być piątą kolumną Platformy - dowodzi. Jakubiak zostanie na lodzie?

Nowy szef PJN Paweł Kowal podczas sobotniego kongresu podkreślał, że partia będzie szła do wyborów samodzielnie. Politolodzy odnoszą się do tych zapewnień sceptycznie. Zwracają uwagę, że samodzielny start będzie oznaczał dla PJN wiele problemów. Zdaniem dra Jabłońskiego, partia ta będzie miała nie lada kłopot z tworzeniem list wyborczych: - Brakuje im wyrazistych, rozpoznawalnych osobowości, lokomotyw, więc porozchodzą się po różnych partiach. Wielu z nich jest kuszonych przez PO, reszta pewnie na kolanach wróci do PiS – przewiduje politolog.

Dr Jabłoński mówi, że o ile Joanna Kluzik – Rostkowska, Adam Bielan czy Paweł Poncyljusz nie będą mieli problemu ze znalezieniem się na listach wyborczych innych ugrupowań, o tyle Elżbieta Jakubiak może zostać na lodzie. – Jeśli ktoś myśli, że powrót do PiS zakończy się happy endem, jest w błędzie. Będą ofiary, a wśród nich Elżbieta Jakubiak - twierdzi. Dodaje, że Jakubiak, za którą murem stał dawniej Lech Kaczyński, teraz została bez protektora politycznego. – Jarosław Kaczyński nie będzie po niej płakał. Tym bardziej, że jest postrzegana jako intrygantka polityczna, bojowa działaczka, którą, w pędzie po karierę, zawiódł instynkt polityczny – mówi dr Jabłoński.

Podobnego zdania jest dr Balawajder, który przekonuje, że Kluzik-Rostkowska czy Poncyljusz są postaciami dość atrakcyjnymi przy ewentualnym przejęciu ich przez inne partie, dlatego dalszy byt w polityce – w przeciwieństwie do Jakubiak - mają właściwie zapewniony. – Jakubiak jest spalona w PiS-ie. Mocno krytykowała też PO, jako jedyna pozwalała sobie na ostrzejsze próby recenzowania rządu Donalda Tuska, dlatego prawdopodobnie po przegranych wyborach przestanie istnieć w polityce – mówi ekspert.

PSL ostatnią deską ratunku?

W podobnej sytuacji może zostać wielu innych mniej znanych posłów. W wywiadzie dla Wirtualnej Polski Kazimierz Marcinkiewicz stwierdził, że PJN-owcy powinni zasilić szeregi PSL i dodać ludowcom miejskiego elektoratu. Razem łatwiej będzie im przekroczyć próg wyborczy. Jednak w opinii dra Jabłońskiego PSL niechętnie wyciągnie rękę do partii, której poparcie jest tak niskie. - Ludowcy mają silne struktury lokalne, co kolejny raz pomoże im w przekroczeniu progu wyborczego. Jeśli nawet będą chcieli przyjąć ludzi z PJN, zaoferują im start na własnych warunkach – z ostatnich miejsc na listach – przypuszcza politolog.

Zdaniem dr. Jabłońskiego, przez kolejną kadencję, czterej najwięksi gracze polityczni – PO, PiS, SLD i PSL będą rosnąć w siłę i niewiele wskazuje na to, by ich pozycji mogła zagrozić nowa partia. – Wybudowanie ugrupowania w wyraźnej opozycji do wykrystalizowanych partii nie ma sensu. Trzeba stworzyć nową ofertę, lobbować za zmianą ustawy o partiach politycznych, która pozwoliłaby na równą walkę „zasiedziałych” z tymi, którzy dopiero wchodzą na rynek. A przewietrzenie na Wiejskiej – jak zapewnia politolog – jest nam potrzebne.

- Gdy spoglądamy na krajobraz polskich reform, widzimy, że najważniejsze z nich – zdrowotna i emerytalna przeprowadzona przez rząd Jerzego Buzka - pogrzebano. Od 2001 roku nie podjęto żadnych istotnych działań zmierzających ku poprawie sytuacji w Polsce, dlatego potrzeba nam nowych pomysłów, ludzi, którzy wyprowadzą nas z marazmu, a nie takich, którzy jak PJN, traktują wygraną w wyborach jako łut szczęścia,a nie nagrodę ze strony wyborców za dobre pomysły - podsumowuje dr Jabłoński.

Dr Chwedoruk ma nadzieję, że PJN była ostatnią tego typu inicjatywą. – Polsce potrzeba stabilności, przewidywalności i wyraźnie sprecyzowanych ofert programowych, a nie kawiarnianej polityki - oderwanych od społecznych realiów formacji istniejących tylko dzięki przychylności części świata mediów.

Agnieszka Niesłuchowska, Paulina Piekarska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (173)