Gowin o wynagrodzeniu wiceministrów: dosłownie biedują
- Nie jestem szczęśliwy, że ministrom i wiceministrom trzeba łatać ich budżety domowe premiami - stwierdził wicepremier Jarosław Gowin, komentując sprawę premii dla członków rządu, w tym byłej premier Beaty Szydło.
28.02.2018 | aktual.: 28.02.2018 09:26
Wicepremier Gowin pytany był przez Konrada Piaseckiego, prowadzącego program "Gość Radia ZET", o premie jakie otrzymali członkowie rządu Beaty Szydło. - Na początku kadencji podjęliśmy próbę podniesienia wynagrodzeń ministrów i wiceministrów. Popełniliśmy na jakiś etapie błąd, dodany został element podwyżek dla posłów i senatorów. Po wpływem presji mediów zrezygnowaliśmy - tłumaczył Gowin. - Pani premier podjęła decyzję, że zaczęła przyznawać premie ministrom i wiceministrom - dodał.
Na uwagę, że była premier sama przyznała sobie wysoką nagrodę odparł, że potrzebne są "rozwiązania systemowe". - Mówi się o podwyżkach o wielu lat. Każdy przyzna, że to sytuacja niezdrowa, kiedy minister zarabia dużo mniej, niż wielu jego podwładnych. Bo ministrowie zarabiają mniej niż dyrektorzy departamentów - mówił wicepremier.
Według szefa resortu nauki i szkolnictwa wyższego politykom "brakuje odwagi, by stanąć naprzeciwko presji mediów". - Wszelkie próby podejmowane przez nas i inne rządy spotykały się z frontalnym uderzeniem medialnym - dodał.
- Musimy rozwiązać problem wynagrodzeń wiceministrów, zwłaszcza tych, którzy nie są posłami, bo posłowie mają diety, a wiceministrowie, którzy przyjeżdżają spoza Warszawy biedują. W sensie zupełnie dosłownym - stwierdził Gowin. - Nie jestem szczęśliwy, że trzeba łatać budżety wiceministrów premiami. Trzeba dogadać się w tej sprawie z opozycją. Żeby od 2019 roku, ktokolwiek będzie wtedy rządził, pensje wzrosły. Jeżeli opozycja byłaby gotowa na takie rozwiązania, to obóz rządowy mógłby z taką inicjatywą wystąpić - dodał.
Wicepremier mówił także o swoich doświadczeniach dotyczących zarobków w rządzie. - Kiedy byłem jeszcze ministrem sprawiedliwości, to czasami nie starczało mi do pierwszego. Miałem wtedy jeszcze trójkę dzieci na utrzymaniu. Sytuacja, w której minister zamiast skupiać się na sprawach państwa, zastanawia się jak dożyć do pierwszego, nie jest zdrowa - stwierdził.
Źródło: Radio ZET