Gosiewski: Anusz i Wójcik "rozbijali" PC
Andrzej Anusz i Piotr Wójcik "rozbijali" Porozumienie Centrum - uważa Przemysław Gosiewski, który zeznawał w procesie płk. Lesiaka, oskarżonego o inwigilację prawicy w latach 90. Według Lesiaka, jest to pomówienie tych polityków PC o współpracę z UOP.
05.01.2007 13:30
Zeznając jawnie przed Sądem Okręgowym w Warszawie, Gosiewski, który w latach 90. był sekretarzem organizacyjnym Porozumienia Centrum, mówił m.in. o "bezpodstawnych akcjach prokuratury" wobec działaczy PC, w tym prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Gosiewski dodał, że on sam nie stał się obiektem inwigilacji.
Pytany, kto mógł rozbijać wtedy PC, Gosiewski wymienił nazwiska Piotra Wójcika i Andrzeja Anusza. Oświadczył, że komentowano wtedy w PC, że mogły za tym stać Wojskowe Służby Informacyjne.
Lesiak w reakcji na słowa Gosiewskiego oświadczył, że ani z Anuszem, ani z Wójcikiem nigdy nie rozmawiał - jak też żaden pracownik jego zespołu, choć jeden z nich znał ich wcześniej towarzysko. Lesiak oświadczył też, że nie dostawał "żadnych komunikatów" z podsłuchów w PC.
Gosiewski powiedział dziennikarzom po swych zeznaniach, że konflikty w PC komentowano wtedy jako działania służb specjalnych. Dodał, że Anusz i Wójcik "byli podejrzewani o to, że mogą działać z inspiracji". To była bardzo zakrojona akcja rozbijania PC, a nawet przejęcia PC; ta akcja się nie powiodła - oświadczył.
Przed Sądem Okręgowym w Warszawie Gosiewski, który w latach 90. był sekretarzem organizacyjnym Porozumienia Centrum, potwierdził swe zeznania ze śledztwa, w których mówił o ówczesnych podejrzeniach działaczy PC co do jednej z sekretarek partii o związki ze służbami specjalnymi. Gosiewski mówił też o niewyjaśnionych włamaniach do lokali PC, podczas których "nigdy nic nie ginęło". Zdaniem świadka, przypominało to działania SB.
Gosiewski zeznał, że za inwigilacją opozycji w latach 90. stał "ośrodek prezydenta Lecha Wałęsy". Według Gosiewskiego, byli tacy działacze PC, którzy po rozmowach z szefem gabinetu prezydenta Lecha Wałęsy Mieczysławem Wachowskim starali się doprowadzić do odwołania Jarosława Kaczyńskiego z funkcji prezesa PC.
W piątek ma zeznawać kilkanaścioro świadków, m.in., Marzena Domaros, znana pod pseudonimem Anastazja Potocka z romansów z posłami i Maciej Zalewski, b. członek PC i minister w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy, skazany na 2,5 roku za wyłudzenie od Art-B pieniędzy dla spółki Telegraf (obecnie na wolności). Świadkami mają być także Jacek Podgórski - dziennikarz i były oficer UOP oraz Adam Dębiec, były szef zarządu śledczego UOP.
W trwającym od września 2006 r. procesie 61-letni Lesiak - któremu grozi do trzech lat więzienia - nie przyznaje się do winy. Jest on jedynym oskarżonym w sprawie inwigilacji UOP w latach 1991- 1997 względem polityków opozycyjnych wobec prezydenta Lecha Wałęsy i premier Hanny Suchockiej. Prokuratura zarzuca Lesiakowi przekroczenie uprawnień, m.in. przez stosowanie "technik operacyjnych" i "źródeł osobowych" wobec legalnych ugrupowań. Sprawa przedawnia się w marcu 2007 r.
Materiały sprawy inwigilacji znaleziono w szafie Lesiaka, co ujawnił w 1997 r. na krótko przed wyborami parlamentarnymi koordynator służb specjalnych z SLD Zbigniew Siemiątkowski. W doniesieniu do prokuratury ówczesny szef UOP Andrzej Kapkowski pisał, że w sprawie - oprócz Lesiaka - powinni odpowiadać także szef UOP Jerzy Konieczny i szef MSW Andrzej Milczanowski. Ich sprawę prokuratura umorzyła w 2002 r. z powodu przedawnienia.