PublicystykaGórzyński: Bałagan w Białym Domu. Czy Ameryka Trumpa jest "państwem z dykty?" [Opinia]

Górzyński: Bałagan w Białym Domu. Czy Ameryka Trumpa jest "państwem z dykty?" [Opinia]

Ostatnie dni po zabójstwie gen. Sulejmaniego pokazują niewiarygodny chaos i bałagan panujący w Waszyngtonie. Na takim sojuszniku trudno dziś w pełni polegać.

Górzyński: Bałagan w Białym Domu. Czy Ameryka Trumpa jest "państwem z dykty?" [Opinia]
Źródło zdjęć: © East News | AP/EAST NEWS
Oskar Górzyński

07.01.2020 | aktual.: 07.01.2020 13:22

W poniedziałkowe popołudnie amerykański Departament Obrony oficjalnie poinformował władze Iraku, że respektując życzenie irackiego parlamentu i premiera, rozpocznie wycofywanie amerykańskich wojsk z kraju. Nie minęły trzy godziny, a szef Pentagonu Mike Esper stwierdził, że wcale wycofywać się nie planuje. Po kwadransie najwyższy rangą wojskowy gen. Mark Milley stwierdził, że list do irackich władz - który miał być jedynie "szkicem" - wysłano przez pomyłkę.

Gdyby coś takiego stało się w Polsce, powiedzielibyśmy o "państwie z dykty". Ale stało się to w najpotężniejszym mocarstwie świata. Co znamienne, tak niewiarygodna (w sensie dosłownym) niekompetencja to i tak najmniej kompromitująca wersja wydarzeń.

Można mieć wątpliwości, czy jest prawdziwa. Choćby dlatego, że trudno sobie wyobrazić wysłanie listu takiej wagi przez pomyłkę. Szczególnie, jeśli był to list pisany "na brudno" (takie pisma mają często specjalne oznaczenie). Wygląda to raczej na wynik wewnętrznych sporów i konfliktów w Waszyngtonie.

A być może po prostu to efekt interwencji samego Trumpa, który jeszcze kilkanaście godzin wcześniej odgrażał się, że USA nie wycofają się z Iraku, dopóki Bagdad nie zwróci kosztów budowy amerykańskiej bazy w tym kraju.

Bałagan w Waszyngtonie

Niezaprzeczalne w tym wszystkim jest jedno: administracja Trumpa jest pogrążona w niewyobrażalnym chaosie. Impulsywne i zachowanie prezydenta nieustannie spotyka się z próbami oporu ze strony chłodniejszych - i bardziej doświadczonych - głów w Białym Domu. Co gorsza, o ile na początku kadencji opór ten bywał skuteczny, dziś Trump ma w zasadzie wolną rękę.

Ostatnie dni pokazują to szczególnie dobitnie. Jak pisał "Washington Post", zamach na irańskiego gen. Kasema Sulejmaniego był uważany przez doradców Trumpa jako najbardziej ekstremalna opcja zemsty na Iranie, zaprezentowana prezydentowi tylko po to, by uczynić pozostałe bardziej atrakcyjnymi.

Inny przykład: kiedy Trump na Twitterze zagroził Iranowi zniszczeniem obiektów kultury irańskiej (co wg prawa międzynarodowego byłoby zbrodnią wojenną), jego ministrowie rzucili się do tłumaczenia, że głowa państwa wcale tego nie miała na myśli. Ale kiedy prezydent sam został dopytany o to przez dziennikarzy, ten podtrzymał swoje groźby.

- Oni mogą używać umieszczanych na drodze bomb i rozwalać naszych rodaków, a my nie możemy dotykać ich obiektów kultury? Nie, to tak nie działa - stwierdził "przywódca wolnego świata".

Trump wyzwolony

Wizja Trumpa wyzwolonego spod wpływu doradców jest przerażająca. Nie tylko dlatego, że w amerykańskim systemie prezydent ma ogromną władzę, jeśli chodzi o politykę zagraniczną. Jak pokazała sprawa gen. Sulejmaniego, jednym słowem może zdecydować o życiu i śmierci niemal dowolnego człowieka na Ziemi. Nie mówiąc już oczywiście tym, że ma niczym nieograniczoną kontrolę nad użyciem broni atomowej.

Ta wizja powinna martwić także nas, nawet jeśli dotąd Trump o naszym kraju wypowiadał się wyłącznie pozytywnie. Choćby dlatego, że jeszcze pozytywniej wypowiada się o Władimirze Putinie. I że instynktowną niechęcią darzy NATO i sojusze w ogóle, które w jego wizji świata istnieją po to, by wyciągać pieniądze od Ameryki.

Polska się nie liczy

Jak dotąd zapędy te udawało się powstrzymywać ludziom w jego otoczeniu. Ale ich wpływ nieustannie się zmniejsza. A w obliczu nadchodzących w tym roku wyborów i procesu impeachmentu, można się spodziewać kolejnych impulsywnych decyzji prezydenta. Nie ma się co łudzić, że nasze racje będą tu brane pod uwagę.

Wśród kilkudziesięciu dyplomatów, z którymi rozmawiał odbył amerykański sekretarz stanu po zamachu w Bagdadzie, nie było przedstawiciela Polski. Polski, która w Iraku też ma swoich żołnierzy i która w ubiegłym roku była gospodarzem szczytu bliskowschodniego.

Podczas kampanii wyborczej Donald Trump wielokrotnie zapowiadał, że będzie nieprzewidywalny. Dziś jasno widzimy, że swojej obietnicy dotrzymał. Ale to nie jest dobra wiadomość.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)