PublicystykaGórzyński: 75. rocznica wyzwolenia Auschwitz. Prezydent Izraela chce, by historię zostawić historykom. Powinien posłuchać własnej rady

Górzyński: 75. rocznica wyzwolenia Auschwitz. Prezydent Izraela chce, by historię zostawić historykom. Powinien posłuchać własnej rady

Tegoroczne obchody dnia pamięci o Holokauście były zdominowane przez brudną politykę i gorszące spory. Nie uciekły od niej ani władze Izraela, ani prezydent Duda.

Górzyński: 75. rocznica wyzwolenia Auschwitz. Prezydent Izraela chce, by historię zostawić historykom. Powinien posłuchać własnej rady
Źródło zdjęć: © PAP | Andrzej Grygiel
Oskar Górzyński

27.01.2020 | aktual.: 27.01.2020 16:59

Po żenującym spektaklu w Jerozolimie, gdzie możni tego świata wykorzystywali historię ludobójstwa do promocji własnych polityczno-historycznych celów, a dla ocalałych z Zagłady nie starczyło nawet miejsc, obchody w Auschwitz odbyły się w bardziej godnej atmosferze. Ale i tu nie zabrakło odprysków z politycznych sporów o pamięć.

Widać to było w wypowiedziach po spotkaniu prezydentów Polski i Izraela w Oświęcimiu. Do wygłoszenia oświadczeń obu przywódców doszło głównie dlatego, że podczas oficjalnych uroczystości nie przewidziano przemówienia izraelskiego przywódcy - tak jak wcześniej w Yad Vashem do głosu nie dopuszczono Andrzeja Dudy.

W swoim oświadczeniu polski prezydent wprost zaprotestował przeciwko temu, że podczas Światowego Forum Holokaustu pominięto rolę Polski i polskich żołnierzy i że nie mógł zabrać tam głosu. Wskazał, że organizatorem wydarzenia był Mosze Kantor, "przyjaciel prezydenta Putina" i wyraził nadzieję, że "więcej nie będzie prób zakłamywania historii". Te słowa zapewne były potrzebne, ale nie jestem pewien, czy akurat w tym miejscu i w tym momencie.

Duda wypadł przynajmniej przy tym lepiej niż Beata Szydło, która w analogicznej sytuacji w 2017 roku zdała się wykorzystać okazję, by uzasadnić antyuchodźczą politykę imigracyjną swojego rządu.

Historia dla historyków

Subtelnych odniesień politycznych nie zabrakło także w oświadczeniu Reuwena Riwlina. Izraelczyk zdał się zdystansować trochę od konkurencyjnego wydarzenia (którego był gospodarzem) w Jerozolimie, mówiąc, że "nic nie zastąpi obchodzenia dnia pamięci na terenie Auschwitz". Wprost wskazał też na Niemców jako naród, który ponosi odpowiedzialność za Holokaust - ale dodał zaraz, że Niemcy znaleźli wielu pomocników w całej Europie.

W podobny sposób Riwlin wspomniał o tysiącach Polaków ratujących Żydów, ale stwierdził też, że byli oni "nieliczni" i było ich zbyt mało, by powstrzymać Zagładę. Co oczywiście było prawdą. Wspomniał też o tych, którzy współpracowali z hitlerowskim reżimem i przyłożyli swoją rękę do jego zbrodni.

Prezydent Izraela zaapelował też, by "pozostawić badanie historii historykom" i by politycy zajmowali się raczej kształtowaniem teraźniejszości i przyszłości. Trudno nie odczytywać tego jako przytyk do niesławnej już ustawy o IPN, która spowodowała takie spustoszenie.

Słowa Riwlina są słuszne, ale w kontekście tego, co widzieliśmy kilka dni temu w Yad Vashem, brzmią co najmniej pusto, jeśli nie obłudnie. Izraelski objął swoim patronatem tę gorszącą imprezę, która była przedmiotem politycznych targów z Putinem. Jeden z publicystów dziennika "Haarec" stwierdził wówczas, że Izrael "sprzedał pamięć o Holokauście interesom obcym mocarstw".

Nie znaczy to oczywiście, że Izraelczyk nie miał racji. Być może coś takiego jak "polityka historyczna" ma rację bytu (choć mam co do tego wątpliwości), ale na pewno nie powinno się niej uprawiać wykorzystując do tego największą ludzką tragedię XX wieku.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Opinie
Zobacz także
Komentarze (0)