Gorzów Wlkp. 10-latek uwięziony w aucie na mrozie. "Nie dawał oznak życia"
Gorzów Wielkopolski. W samochodzie sam przebywał 10-letni chłopiec, który nie dawał oznak życia. Szybę w aucie rozbili policjanci. Na dworze panował wtedy kilkustopniowy mróz. Mundurowi uwolnili chłopca, który był zmarznięty i trząsł się z zimna. Matka w tym czasie była na zakupach.
Policjanci z Gorzowa Wielkopolskiego otrzymali informację, że w samochodzie od dłuższego czasu samotnie przebywa dziecko. Auto było zaparkowane na parkingu pod sklepem. Na miejscu okazało się, ze chłopiec nie daje oznak życia.
Gorzów Wielkopolski. 10-latek zamknięty w aucie na mrozie
Do tego darzenia doszło w sobotę 30 stycznia po godzinie 18 na ulicy Myśliborskiej w Gorzowie Wielkopolskim. "Kobieta przekazała, że już dłuższy czas obserwuje fiata, w którym zauważyła dziecko. Czekała na opiekuna, ale nikt się nie pojawił, więc zdecydowała się poinformować o tym służby" - przekazał Grzegorz Jaroszewicz z Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.
Policjanci próbowali nawiązać kontakt z 10-latkiem. Bujali autem i wielokrotnie pukali w szybę. Dziecko jednak nadal nie dawało oznak życia. Na dworze panował wtedy kilkustopniowy mróz. "Każda chwila mogła decydować o życiu i zdrowiu" - dodał rzecznik policji. W związku z tym funkcjonariusze postanowili, że zbiją szybę w aucie.
Po chwili udało się wybudzić chłopca. "Był blady na twarzy, zmarznięty i trząsł się z zimna. Jeden z policjantów poszedł do pobliskiego sklepu, by kupić dziecku ciepłą herbatę" - przekazał Jaroszewicz.
10-latek w rozmowie z policjantami przekazał, że na zakupy przyjechał z mamą. W pewnym momencie do auta przyszła kobieta. Twierdziła ona, że chłopiec tylko chwilę przebywał w aucie. "Inaczej przedstawiała to osoba, która o całej sytuacji poinformowała policjantów" - dodał policjant.
Na miejsce przyjechała karetka pogotowia. Okazało się, że 10-latek nie wymaga hospitalizacji. Informacje o całym zdarzeniu zostaną przekazane do sądu.
Źródło: Policja Lubuska