Górnicy z kopalni Budryk wycofali spod ziemi kombajn
Górnicy z kopalni Budryk wycofali kombajn i zabezpieczyli ścianę. 1050 metrów pod ziemią w jednej ze ścian wydobywczych przesuwające się masy skały zaciskały maszynę. Strajkujący tam od kilku dni górnicy zdecydowali się na chwilowy powrót do pracy, by urządzenie nie zostało zniszczone. Teraz, gdy kombajn został uwolniony, prace w kopalni ponownie zostały wstrzymane.
W zakładzie stale przebywa ponad 300 protestujących, którzy spędzają w kopalni święta. Głównym postulatem jest wyrównanie płac w "Budryku" do średniej w kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW)
, której częścią stanie się wkrótce "po zarejestrowaniu tej zmiany w sądzie", samodzielny dotąd "Budryk".
Rozmowy komitetu strajkowego z zarządami "Budryka" i JSW mają rozpocząć się w czwartek przed południem na neutralnym gruncie, w Urzędzie Gminy w Ornontowicach. Mediatorem będzie budowniczy i pierwszy dyrektor "Budryka", b. wiceminister gospodarki i b. senator Jerzy Markowski.
Jak powiedział Bednarski, na poziom 900 m zjechała w środę 12-osobowa grupa górników wraz z Wiesławem Wójtowiczem - jednym z przywódców protestu, a zarazem pracownikiem dozoru kopalni. Mają podjąć działania, zapobiegające zniszczeniu kombajnu wartego kilka milionów złotych.
Interwencja jest konieczna, ponieważ trwający już 10 dni przestój spowodował zwężenie przekroju wyrobiska. Grozi to zakleszczeniem kombajnu w ścianie (jednej z trzech w tej kopalni) i jego uszkodzeniem. Wówczas kopalnia poniosłaby wymierne straty, do czego komitet nie chce dopuścić. Bednarski podkreślił jednak, że warunkiem zawieszenia protestu jest spełnienie postulatów górników, a nie samo podjęcie rozmów.
Wszystkie straty spowodowane strajkiem jesteśmy w stanie nadrobić, na przykład pracując w dni wolne od pracy. Załoga deklaruje, że wszystko będzie nadrobione i kopalnia nie poniesie żadnego ubytku w wydobyciu. Ale warunkiem wznowienia pracy jest spełnienie naszych postulatów - zadeklarował Bednarski.
Zasadniczym postulatem, jaki przedstawią w czwartek protestujący zarządom "Budryka" i JSW jest wyrównanie płac w tej kopalni do średniej w JSW. Oznaczałoby to średnio ok. 700 zł podwyżki, zróżnicowanej w zależności od stanowisk pracy i grup zawodowych.
Bednarski poinformował także, że w południe grupa protestujących zawiezie do domów dziecka w Orzeszu i Czerwionce-Leszczynach słodycze, przyniesione do kopalni na święta przez rodziny górników oraz otrzymane przez nich za udział w akcji krwiodawstwa. W Wigilię górnicy oddali w mobilnym ambulansie ponad 30 litrów krwi.
W strajku i okupacji zakładu biorą udział związki "Kadra", "Sierpień'80" i "Jedność Pracowników Budryka". Zarząd kopalni dotąd uważał strajk za nielegalny i dopuszczał rozmowy z pracownikami pod warunkiem zakończenia okupacji. Jednak według zapewnień przedstawicieli JSW, w czwartkowych rozmowach weźmie udział także zarząd "Budryka".
Sześć innych działających w kopalni związków nie poparło protestu. Wynegocjowane przez nie porozumienie związane z wejściem "Budryka" do JSW zostało jednak dwukrotnie odrzucone w referendum przez załogę, nie zostało więc dotąd podpisane. (mg)