Górnicy: w "Halembie" łamano przepisy bezpieczeństwa
Kopalnia Halemba to tykająca bomba zegarowa. "Rzeczpospolita" dotarła do górników, którzy opowiadają, jak - na polecenie lub za cichą zgodą szefów - permanentnie łamane są przepisy bezpieczeństwa.
28.11.2006 | aktual.: 28.11.2006 06:01
Halemba, w której tydzień temu zginęło 23 górników, jest nadal zagrożona wybuchami metanu. Stężenie gazu jest monitorowane. Ale górnicy wiedzą, jak oszukiwać czujniki i to robią.
Wojciech, górnik od ponad 20 lat: Czujniki instaluje się w strumieniu pompowanego świeżego powietrza. Wtedy mówimy, że "jeździmy czujnikami". Albo w płóciennych rurach, którymi idzie powietrze do chodników, wycinane są otwory. Tam wstawiane są czujniki - opowiada.
Górnik Marek Wodzisz: Widziałem, jak czujniki wkładali pod strumień sprężonego powietrza. Mówili, że "trzeba go przewietrzyć"- dodaje.
W wyznania górników nie wierzy rzecznik kopalni Halemba Jan Sienkiewicz. Oni nie są samobójcami. Nie manipulują urządzeniami do pomiaru - przekonuje.
Ale górnicy są zdecydowani powtórzyć to, co wiedzą, w prokuraturze. Powiem jak naprawdę w tej kopalni było pod warunkiem że prokuratura nie zdradzi mojego nazwiska - mówi "Rzeczpospolitej" Wojciech. (PAP)