Kowal kłócił się z dziennikarką. "Jestem zażenowany"
Politycy w "Śniadaniu w Trójce" byli pytani o wybory do Parlamentu Europejskiego oraz spodziewany exodus ministrów i wiceministrów do Brukseli. Wyraźnie poirytowany był poseł KO Paweł Kowal. - Pani zadaje mi pytanie, na które szkoda czasu - mówił do Renaty Grochal. - Dzisiaj to największa maruda w tym programie - podsumowała prowadząca.
27.04.2024 | aktual.: 27.04.2024 12:13
W programie "Śniadanie w Trójce" politycy odpowiadali na pytania o wybory do Parlamentu Europejskiego. Z list Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy startuje kilku ministrów i wiceministrów. Jeśli się dostaną, oznacza to szybką rekonstrukcję rządu, po zaledwie kilku miesiącach od jego zaprzysiężenia.
Poseł Koalicji Obywatelskiej Paweł Kowal był poirytowany pytaniami, mówiąc, że odpowiada na nie od czterech dni.
- Jeżeli ktoś zajmuje się politykiem to nie jest księciem czy ministrem na całe życie. To się może zmienić - mówił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Jestem zażenowany, bo jako politolog muszę tłumaczyć elementarne mechanizmy życia polityczne. Partie wystawiają tych, którzy chcą kandydować i tych, którzy mogą mieć dobry wynik - powiedział. - Pani zadaje mi pytanie, na które szkoda czasu - mówił do prowadzącej Renaty Grochal.
"Szokujące dla wielu wyborców"
Adam Bielan z PiS przyznał, że ministrowie mają pełne prawo, by kandydować do PE, ale dziwne, że robią to po zaledwie czterech miesiącach sprawowania swoich urzędów.
- To, co jest szokujące dla wielu wyborców obecnej koalicji to fakt, że dopiero co ten rząd powstał, 13 grudnia został powołany. Mijają 4 miesiące i szefowie kluczowych resortów startują do Brukseli i de facto wysyłają sygnał, że nie wierzą w przyszłość tej koalicji - mówił europoseł.
Wskazał także na dziwną sytuację związaną ze startem ministra rozwoju Krzysztofa Hetmana. - Pan (Włodzimierz) Karpiński prosto z aresztu zasiadł w mojej komisji (w PE), rynku wewnętrznego. A stało się tak, bo pan Hetman zrezygnował z mandatu, który ma dzisiaj zaraz wrócić. Moim zdaniem ewidentna ustawka - przekonywał.
Przemysław Wipler z Konfederacji ponadto zwrócił uwagę, że Hetman startuje z okręgu wielkopolskiego, choć jest z województwa lubelskiego. Według niego to "deal polityczny wewnętrzny".
- Pomagał w kampanii pół roku temu, zrezygnował z mandatu europosła, wziął pana Karpińskiego, pozwolił mu zostać europosłem i wyjść z aresztu i teraz w nagrodę dostaje "jedynkę" z Wielkopolski. Nie dlatego, że pociągnie listę, ale dlatego, że bardzo prawdopodobne, że Trzecia Droga nie będzie miała w ogóle mandatu na Lubelszczyźnie - mówił Wipler.
- Pół roku temu szydzono, że powoływany jest rząd dwutygodniowy, to rząd dwutygodniowy został zamieniony na czteromiesięczny - dodał.
Kowal ponownie był obruszony dyskusją. - Jestem trochę zażenowany. My tracimy czas - mówił. Zarzucił także Renacie Grochal, że w swoich pytaniach o "ucieczkę" ministrów "wprowadza przesadę". - Taką kafkowsko-fredrowską sytuację - ocenił.
- Zaraz zostanie pani symetrystką - zażartował Bielan.
- Bo jest pani symetrystką - stwierdził Kowal.
"Zaraz poseł będzie klęczał na karnym jeżyku"
Kiedy debata zeszła na tematy dotyczące sytuacji międzynarodowej, Kowal nie mógł powstrzymać się od komentarza, że "wreszcie coś poważnego".
- Poseł Kowal jest dziś bardzo nerwowy. Te miny, te nerwy, zaraz panu dam dojść do głosu, będzie mógł się pan pochwalić swoją erudycją - mówiła Grochal. - Niech pan poseł nie przerywa, bo zaraz będzie klęczał na karnym jeżyku - zażartowała.
Choć z czasem debata całkowicie porzuciła temat wyborów do europarlamentu, to Kowal nie omieszkał do niego wrócić, ponownie go krytykując.
- Stąd wynikało moje zachowanie wcześniej. Jeśli to panią uraziło, to przepraszam panią, ale ja mam taką hierarchię ważności w głowie - mówił do Grochal.
- A Marysia znowu o pierogach - skomentowała dziennikarka.
- Takie traktowanie polityki w ten sposób, że pani mówi "Marysia", "pan sobie klęknie na jeżyku". To może w ogóle w przedszkolu zrobić program? - pytał Kowal.
- Tu przedszkole było, jeśli chodzi o odbijanie... - powiedziała Grochal.
- Ja mówię o sprawach poważnych, a pani Marysia o pierogach - ocenił.
- Czasem to nie jest Marysia, ale mały Pawełek, który nie chce odpowiadać na pytania - mówiła dziennikarka.
Na koniec programu Kowal znowu wrócił do swojej sprzeczki z prowadzącą. - Rozumiem, że tym karnym jeżykiem był brak szklanki z wodą dla mnie i ta męczarnia - powiedział.
- Dzsiaj to jest największa maruda w tym programie - oceniła Grochal.
Czytaj więcej: