GOPR: na dachu hali gruba warstwa zlodowaciałego śniegu
Ratownik GOPR-u powiedział, że po przybyciu na miejsce katowickiej tragedii widział na zawalonym dachu hali grubą warstwę zlodowaciałego śniegu. Naczelnik Grupy Beskidzkiej GOPR, Jerzy Siodłak tłumaczył w "Sygnałach Dnia", że na zawalonej konstrukcji były też pryzmy śniegu. Jego zdaniem, mogła to być jedna z przyczyn katastrofy.
30.01.2006 | aktual.: 30.01.2006 08:16
Rozmówca Sygnałów Dnia zastrzegł jednak, że przyczyn tragedii było prawdopodobnie więcej. Złożyły się na nią najprawdopodobniej również błędy konstrukcyjne, osłabienie dachu i być może rezonans, w który wpadły elementy, podtrzymujące strop hali.
Jerzy Siodłak ocenił jako słuszne odstąpienie od początkowego pomysłu użycia dmuchaw w celu stopienia śniegu. Jak tłumaczył, zajęłoby to zbyt dużo czasu, a w tym czasie istotniejsze było przekopywanie w celu odnalezienia rannych. Ponadto przy bardzo niskiej temperatutrze to co by się stopiło zaraz by zamarzało i wystąpiłoby oblodzenie.
W akcji uczestniczyło w sumie 1300 ratowników. Przez 20 godzin na zmianę przeszukiwali gruzowisko. Według obecnych danych wskutek zawalenia się jej dachu zginęło 66 osób, a 141 zostało rannych. Nie można jednak wykluczyć, że pod gruzami są kolejne ciała. Zdaniem policjantów i strażaków jest nieprawdopodobne, by znajdowali się tam jeszcze żywi ludzie.