Gołota trzyma kciuki za wciąż nieprzytomnego Saletę
Obaj są gigantami boksu - Przemysław Saleta i Andrzej Gołota. Jeszcze do wczoraj obaj panowie serdecznie się nienawidzili, opluwali publicznie i obrzucali grubymi słowami. To już przeszłość.
- Zapewniam, że już nigdy nikt nie usłyszy ode mnie złego słowa o Przemku. Trzymam za niego kciuki! - wyznał "Super Expressowi" Andrzej Gołota.
Bokser jest wstrząśnięty informacjami o stanie zdrowia Salety, który od poniedziałku leży podłączony do respiratora, po tym jak doszło do komplikacji po operacji odjęcia nerki. Nerki, która została wszczepiona Nicole, chorej córeczce Przemka.
- Szanuję Przemka, bo jest dobrym ojcem, który poświęcił swoje zdrowie, by uratować córeczkę - powiedział wczoraj "Super Expressowi" Gołota.
- Mam nadzieję, że wyjdzie z tego. Życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia. By mógł już niedługo patrzeć, jak jego córki dorastają i razem z nimi cieszyć się życiem - mówi przejęty pięściarz. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, stan zdrowia Przemka nie zmienia się. Potwierdza to ojciec pięściarza.
- Przemek nadal się nie wybudził. Od wczoraj się nic nie zmieniło, czekam, aż dostanę informację, że wszystko jest w porządku - mówił Jan Saleta.
Według lekarzy stan Salety jest stabilny. Cały czas podejmowane są próby wybudzania go, ale na razie bezskuteczne. Jednak pacjent "komunikuje się" z otoczeniem, ruszając powiekami i dłońmi. Trudno na razie powiedzieć, kiedy będzie w stanie oddychać sam.