Goliszewski: złoty musi być słabszy
Złoty powinien zostać osłabiony, ale
przy spełnieniu wszystkich warunków brzegowych zabezpieczających
przed kryzysem - uważa prezes Business Centre Club Marek
Goliszewski.
Gdyby to ode mnie zależało, z pewnością osłabiłbym złotego. Niech dolar kosztuje cztery złote dwadzieścia groszy - powiedział we wtorek dziennikarzom na konferencji prasowej w Białymstoku.
Zwrócił jednak uwagę, że osłabienie złotówki może oznaczać różne działania. Można oczywiście jeszcze bardziej obniżyć stopy procentowe. Tylko, że w ciągu ostatniego roku NBP obniżył stopy procentowe o 9,5%. I co, kredyty nie staniały, złoty też nie potaniał - powiedział Goliszewski.
Jego zdaniem, dzieje się tak m.in. za sprawą spekulacyjnego rynku finansowego, zainteresowanego państwowymi obligacjami. Banki nie reagują na to, co robi Rada Polityki Pieniężnej w takim stopniu jak społeczeństwo, i myślę rząd, spodziewa się, że będą reagować. Banki prowadzą już swoją niezależną politykę i nie są zainteresowane generalnie współpracą z przedsiębiorcą - dodał prezes BCC.
Według niego, rozwiązaniem mogłaby być decyzja NBP o zmniejszenie rezerw obowiązkowych w bankach w relacji do obniżania stóp procentowych. Gdyby NBP na to zezwolił, być może banki obniżyłyby cenę kredytów - powiedział Goliszewski.
Po spotkaniu z podlaskimi przedsiębiorcami Marek Goliszewski mówił nawet o nieuczciwej konkurencji instytucji państwa wobec przedsiębiorców. Według niego, kolejne obligacje emitowane przez rząd są głównym obiektem zainteresowania banków, przedmiotem spekulacji i zarabiania pieniędzy i odciągają uwagę instytucji finansowych od przedsiębiorcy, który potrzebuje kredytu.
"Banki wolą obracać pieniędzmi na rynku finansowym międzynarodowym, a kredyt jest szalenie trudno dostępny - dodał prezes BCC.(and)