Gmina wydała ostrzeżenie. Niedźwiedź wędruje przez wioski
W miejscowości Bałażówka w gminie Limanowa widziany był niedźwiedź brunatny. Lokalne władze wydały ostrzeżenie przed wędrującym zwierzęciem, które może być niebezpieczne. "Prosimy o zachowanie szczególnej ostrożności, a w przypadku spotkania z niedźwiedziem o zachowanie spokoju i oddalenie się" - przekazano.
20.10.2022 | aktual.: 20.10.2022 22:10
O obecności niedźwiedzia w gminie Limanowa, w odpowiedzi na zgłoszenia mieszkańców, poinformował sołtys. "Prosimy o zachowanie szczególnej ostrożności, a w przypadku spotkania z niedźwiedziem - o zachowanie spokoju i oddalenie się" - taki komunikat pojawił się w środę na stronie internetowej gminy.
Jesienią niedźwiedzie brunatne przemierzają duże odległości w poszukiwaniu pożywienia, bo muszą zgromadzić odpowiednie zapasy tkanki tłuszczowej na zimę. Zwierzęta szukają też odpowiednich miejsc na gawrę, w której spędzą zimne miesiące.
Zobacz także
Niedźwiedzie w Beskidach i Bieszczadach
Młody niedźwiedź brunatny widywany był także przez mieszkańców i turystów w lasach Beskidu Niskiego. O ostrożność zaapelowało wówczas lokalne nadleśnictwo.
W środę doszło do ataku niedźwiedzia na człowieka w leśnictwie Tworylczyk w Bieszczadach. Drapieżnik zaatakował miejscowego leśniczego. "Skutkiem zdarzenia są rozległe rany głowy u poszkodowanego" - poinformował rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie Edward Marszałek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak przekazał, w środę "leśniczy dokonywał przeglądu uprawy jodłowej". W pewnym momencie - opisuje Marszałek - "zauważył zbliżającego się w jego kierunku małego niedźwiedzia, a po chwili został zaatakowany przez dużą samicę, zapewne matkę niedźwiadka".
"Zdążył ochronić rękoma głowę, skulił się na ziemi pod rosnącą najbliżej brzozą. Niedźwiedzica po zadaniu ciosów w głowę i w plecy oddaliła się" - relacjonował. Zaatakowany zachował przytomność, telefonicznie wezwał na pomoc najbliżej znajdującego się leśnika. Ten powiadomił pogotowie ratunkowe i wraz z kilkoma innymi osobami - pracownikami leśnymi - udał się na miejsce zdarzenia.
"Poszkodowanego zastali, gdy o własnych siłach dochodził do drogi stokowej, zaopatrzyli jego rany. W tym czasie leśniczy opowiadał przebieg zdarzenia" - mówił rzecznik.
Konsekwencją ataku niedźwiedzia jest rana szarpana na głowie o długości około 20 cm, poszarpane ucho oraz ślad na plecach.
Mężczyzna stracił dużo krwi. Śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego został przetransportowany o szpitala w Sanoku.
Czytaj też: