Głupota, żenada i kompletny upadek kultury [OPINIA]

Żenada, obciach i wstyd przebrane w szaty rzekomej troski o wartości. Tak najkrócej podsumować można szum, jaki pewien polski polityk wywołał wokół meksykańskiej judoczki. Z konserwatyzmem, chrześcijaństwem i wartościami zachowanie Pawła Jabłońskiego nie ma nic wspólnego - pisze Tomasz Terlikowski dla Wirtualnej Polski.

Prisca Awiti Alcaraz i Paweł Jabłoński
Prisca Awiti Alcaraz i Paweł Jabłoński
Źródło zdjęć: © PAP
Tomasz P. Terlikowski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Media społecznościowe, szczególnie te w prawicowo-konserwatywnej bańce, rozgrzały się wczoraj do czerwoności. Bezimienni internauci, ale także - niestety - niektórzy duchowni (już pod nazwiskami), a także liderzy opinii i wreszcie politycy rozpoczęli zmasowany atak na meksykańską judoczkę.

Powód? Ta wygrała z Polką Angeliką Szymańską (szczerze naszej zawodniczce współczuję), a wzmożeni moralnie i patriotycznie rodacy uznali, że zwycięstwo jej się nie należało. Dlaczego? Bo - i tu dochodzimy do istoty - na podstawie zdjęcia (jednego) uznano, że judoczka nie jest kobietą.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tak, tak - dowodem na rzekomą męskość judoczki jest zdjęcie, które przekazywane jest z coraz bardziej obrzydliwymi komentarzami - co ciekawe, zazwyczaj przez rozgrzanych mężczyzn, którzy - wbrew pozorom - adonisami nie są. I gdyby rzecz dotyczyła tylko specyficznego społecznościowego bagienka, to może nie byłoby się czym zajmować, ale na ten temat w skandaliczny sposób wypowiedział się także poseł PiS, były wiceminister spraw zagranicznych. "A oto 'zawodniczka', która pokonała dziś w judo reprezentantkę Polski – a potem zdobyła olimpijski medal. Co państwo o tym sądzicie?" - napisał na portalu X Paweł Jabłoński.

"Dziaderskie emocje"

O przegranej polskiej zawodniczki mam swoje zdanie. Szkoda mi oczywiście Polki, rozumiem jej rozpacz i łzy, ale to w sporcie nie ma znaczenia. Przegrała z Priscą Awiti Alcaraz, tak jak rok temu z nią wygrała. Niech się o tym wypowiadają fachowcy.

Istotne jest jednak to, że Jabłoński wcale nie pytał się o sport, wcale nie pytał się o emocje, a nakręcał negatywne, dziaderskie emocje wokół płci przeciwniczki Polki. Na jakiej podstawie? Ujmując rzecz wprost - na żadnej. Swoje sugestie wziął, tu powinno paść mocne słowo, ale powiedzmy, że wyssał je z palca.

Poseł Rzeczpospolitej, były wiceminister spraw zagranicznych spojrzał na zdjęcie, nie spodobało mu się ono, więc postanowił rzucić hejtem w stronę sportsmenki. Powiedział, co - jak mu się zdawało - wiedział. I to jest wersja optymistyczna dla Jabłońskiego, bo nie chcę zakładać, że sprawdził, dowiedział się, a potem wbrew faktom rzucił boomerski tekst.

Gdyby polityk (tak jak dziesiątki, jeśli nie setki komentatorów) zadał sobie minimum trudu, to po minucie uzyskałby jasne i pełne informacje na temat judoczki, znalazłby inne jej zdjęcia, i poznałby jej bardzo sympatyczną historię. Awiti Alcaraz urodziła się jako kobieta i nigdy nie przechodziła procedury uzgodnienia płci. Gdyby poszukał dłużej, znalazłby ciekawą historie dziewczyny z rodziny wielodzietnej, mieszanej - bo z matki Meksykanki i ojca Kenijczyka, której bracia też trenują judo, a która swoją karierę sportową zaczynała od gimnastyki, a trenowała także pływanie.

A po kolejnych kilkunastu sekundach dowiedziałby się, że urodziła się w Londynie, gdzie w klubie sportowym trenuje i ona i jej bracia, i że o wiele gorzej mówi po hiszpańsku niż angielsku. Jedynym słowem fajna, ciekawa historia sympatycznej dziewczyny. Tyle, że ani pan poseł, ani liczni komentatorzy (także duchowni), niczego nie sprawdzili. Nie spodobało im się zdjęcie judoczki, uznali, że jej typ urody im nie odpowiada i ruszyli do ataku, na ustach mając obronę wartości i cywilizacji.

"Kompletny brak kultury"

I rzeczywiście cywilizacji i kultury trzeba w tej sprawie bronić. Cywilizacji słowa pisanego, sprawdzania podawanych informacji, komentowania rzeczy, o których mamy pojęcie. Trzeba też bronić kultury, bo kompletnym brakiem kultury jest formułowanie oskarżeń wziętych z palca, a także oceniania urody kobiety w ten sposób. Oburzający jest także fakt, że przegraną Polki wykorzystuje się do budzenia niechęci do osób transpłciowych (które nic do tej historii nie miały).

Ten model działania szkodzi jednak także poważnej dyskusji, jaką możemy i powinniśmy odbyć, a która dotyczy uczestnictwa trans-kobiet w zawodach sportowych, a także odkryć medycyny, które niekiedy komplikują proste dychotomiczne podziały na dwie płcie. Jest faktem, że na tych igrzyskach olimpijskich w boksie kobiecym startują zawodniczki, które zostały zdyskwalifikowane z powodu za wysokiego poziomu testosteronu w czasie mistrzostw świata. Jest też faktem, że w podnoszeniu ciężarów kobiet, także w światowym sporcie, toczy się debata nad dopuszczeniem trans-kobiet i zawodniczek (które niekiedy zaczynały karierę w męskim sporcie) do rywalizacji z cis-kobietami.

Te sprawy nie są wcale tak proste, jak chciałyby obie - umowne - strony sporu. Uczestnictwo trans-kobiet, zawodniczek, które zaczynały karierę w sportach siłowych czy walki jako mężczyźni, może i bywa dyskryminujące dla zawodniczek cis-kobiet. Organizacje sportowe przygotowują wprawdzie rozmaite normy i zasady, które mają służyć unikaniu tego niebezpieczeństwa, ale po pierwsze, są one wzajemnie sprzeczne, różne w różnych organizacjach, a niekiedy niezrozumiałe. Opinia publiczna także jest w tej sprawie podzielona, bo dla części istotniejsze są prawa osób transpłciowych, a inni zwracają uwagę na prawa kobiet, ale i na biologiczne zakorzenienie płci. Ta debata może i powinna być prowadzona, nie ma żadnych powodów, by jej zakazywać czy ograniczać, bo temat daleki jest od jednoznaczności. Tyle, że tego typu hejterskie wypowiedzi z pewnością debacie nie służą.

I wreszcie kwestia ostatnia, ważna dla mnie jako dla mężczyzny i ojca trzech córek. Tego typu oceny urody kobiecej, jakimi posłużył się pan poseł, ale też naprawdę spora rzesza mężczyzn o rzekomo konserwatywnej wrażliwości, sporo - i to niestety nic dobrego - mówi o ich podejściu do kobiet.

Ocenianie kobiet po ich stylu, po urodzie, głupie i skandaliczne żarty, obleśne uwagi dotyczące ich sposobu ubierania, to wszystko wciąż jest obecne w przestrzeni publicznej. A to, i trzeba to powiedzieć jasno, jest formą przemocy psychicznej, i jako takie jest niedopuszczalne. Ale, żeby odwołać się do zasad kultury chrześcijańskiej, jest to także niedopuszczalne, bo prawdziwe piękno - czego zwolennikom kultury klasycznej nie muszę chyba przypominać - kryje się wewnątrz człowieka.

Sport jest tym, co ma to ujawniać, bo pokazuje wytrwałość, siłę, a także radość. Nie jest on zaś i nie powinien być miejscem, w którym faceci pokazują swoją mizoginię i transfobię.

Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski

Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podkastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
igrzyskajudoPaweł Jabłoński
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (529)