Polska"Główny cel reformy finansów to rugowanie socjalizmu"

"Główny cel reformy finansów to rugowanie socjalizmu"

Głównym celem reformy finansów jest rugowanie
socjalizmu z polskich finansów publicznych, czyli między innymi
likwidowanie instytucji, które powstały w latach 50. ubiegłego
wieku. Im więcej socjalizmu uda nam się wyrugować, tym większe
będą szanse na wzmocnienie fundamentów rozwoju gospodarczego - powiedziała Zyta Gilowska w rozmowie z "Dziennikiem".

29.01.2007 05:35

"Dziennik": Co pani myśli, kiedy po raz kolejny słyszy ekonomistę mówiącego, że budżet 2007 to budżet straconych szans?

Zyta Gilowska: - Po pierwsze dziwię się że tak namolnie klepie banały, a po drugie zastanawiam się nad jego wiedzą ekonomiczną.

Czy w oparciu o plan reformy finansów może pani powiedzieć, w czym budżet 2008 r. będzie lepszy niż tegoroczny. Czy będzie bardziej prorozwojowy?

- Tak. Taka jest idea tej reformy. Główny cel to rugowanie socjalizmu z polskich finansów publicznych, czyli między innymi likwidowanie instytucji, które powstały w latach 50. ubiegłego wieku. Im więcej socjalizmu uda nam się wyrugować, tym większe będą szanse na wzmocnienie fundamentów rozwoju gospodarczego. Zmiana organizacji tak wielkiej struktury, jaką tworzą finanse publiczne, daje możliwość zastosowania nowoczesnych technik zarządzania. Z audytem zewnętrznym i elementami zadaniowego budżetu włącznie.

A jeśli reforma się nie powiedzie? Bierze pani pod uwagę, że opór materii będzie tak duży, że nie uda się jej wprowadzić?

- Oczywiście, że tak. O ile uda się nasze zamiary precyzyjnie zapisać w języku prawnym, co właśnie robimy, to szanse na sukces operacji oceniam na 70%.

Co będzie, jak mimo wszystko operacja się nie powiedzie?

- Zostanie po staremu. Będziemy nadal marnotrawić pieniądze i funkcjonować w państwie sformatowanym przez Hilarego Minca i jego dziedziców.

Widzi pani dla siebie miejsce w administracji rządowej takiego państwa?

- Nie.

To ostateczna próba?

- Tak, powiedziałam to przed rokiem, wchodząc do rządu Kazimierza Marcinkiewicza. W połowie ubiegłego roku stanęłam w dołkach startowych i ktoś wypalił. Okazało się, że z prawdziwego pistoletu strzelono do zawodnika. Teraz znowu stoję w tych dołkach.

Czy rozmawiała pani z ministrem Kluzą, dlaczego zgodził się na wykreślenie zaplanowanej obniżki składek do ZUS już od początku 2007 r.?

- Tak. Wtedy zapadło kilka decyzji stopujących tempo zmian.

Gdyby została pani wtedy w rządzie...

- ... nie ustąpiłabym. Teraz płacilibyśmy niższe składki. Wykonanie ubiegłorocznego budżetu z deficytem ponad 5 mld zł niższym od limitu ustawowego to najlepszy dowód, że miałam rację.

Ma pani poczucie straconej szansy w związku z tą sprawą i szeroko rozumianym budżetem?

- Ba, już mówiłam, to polityka. Szansa jest nadal i powinniśmy ją wykorzystać. Zmarnowane szanse są najgorszą rzeczą, jaka się przytrafia i jednostkom, i całym narodom.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)