Głosuj bez meldunku
"Przyszywani" wyborcy, czyli osoby, które
mieszkają i pracują nie tam, gdzie są zameldowane, mogą mieć
ogromny wpływ na wynik wyborów samorządowych - ocenia "Metro".
30.10.2006 | aktual.: 30.10.2006 12:18
Wprawdzie żadna instytucja w Polsce nie dysponuje dokładną liczbą Polaków mieszkających w jednej miejscowości, a związanych poprzez studia czy pracę z innym miastem, ale zapytani przez gazetę socjologowie szacują tę grupę na 2-2,5-milionową armię wyborców. To mniej więcej tyle, ile w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych oddało głosy na Samoobronę i LPR. Wszyscy oni mogą zgodnie z uchwałą Państwowej Komisji Wyborczej z dnia 6 grudnia 2004 roku głosować w miejscu zamieszkania, a nie zameldowania.
Aby im to ułatwić, grupa młodych ludzi zainicjowała kampanię "Głosuj bez meldunku"._ To nasza obywatelska inicjatywa_- mówi Krzysztof Miszewski, koordynator kampanii. Wystarczy wydrukować dostępny na stronie internetowej www.glosujbezmeldunku.pl wniosek do rejestru wyborców, wypełnić go, wpisując swoje dane, i udać się do najbliższego urzędu w swojej dzielnicy lub gminie, gdzie obecnie mieszkamy. Tam należy przedstawić umowę o pracę lub umowę wynajmu mieszkania lub pokoju.
Nie jest wymagany stały meldunek. Urzędnik może nas zapytać, dlaczego chcemy tu głosować lub o nasze plany związane z tym miastem. W ciągu trzech dni otrzymamy listem poleconym zgodę z urzędu. Jednocześnie nasze nazwisko zostanie wykreślone z listy wyborców w miejscowości, gdzie jesteśmy zameldowani.
Ci przyjezdni mogą nieźle namieszać w wyborach - przekonuje prof. Kazimierz Krzysztofek, socjolog z Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Siłę "przyszywanych" wyborców najlepiej widać w dużych miastach. W Warszawie podczas ostatnich wyborów było 1 mln 215 tys. osób uprawnionych do głosowania. 12 listopada podczas wyborów samorządowych może ich być ponad 300 tysięcy więcej.
Na listach wyborczych w Krakowie w ub. roku zarejestrowanych było 589 tys. obywateli. Teraz może ich być o 105 tys. więcej. To 20 proc. wszystkich wyborców w mieście - zauważa Piotr Malcharek, komisarz wyborczy w wyborach do rad dzielnic Krakowa.
To interesująca, aktywna i nowoczesna grupa społeczna, która potencjalnie wzmocniłaby pozycję niejednej partii - zauważa Tomasz Andryszczyk, szef biura prasowego PO. Kto przekona do siebie przyjezdnych, ma szansę wygrać - stwierdza prof. Kazimierz Krzysztofek. (PAP)
Więcej: Metro - Głosuj bez meldunku