Ginekolodzy reagują na sytuację w Oleśnicy. Zwrócili się do resortu

Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników zwróciło się do minister zdrowia o wyjaśnienie przepisów dotyczących aborcji po 24. tygodniu ciąży. Czy prawo pozwala na przerwanie późnej ciąży w przypadku zagrożenia zdrowia kobiety?

Ministra zdrowia Izabela Leszczyna
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Piotr Nowak

Co musisz wiedzieć?

  • Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników (PTGiP) skierowało pytanie do minister zdrowia Izabeli Leszczyny o możliwość przerwania ciąży po 24 tygodniu, gdy zagrożone jest zdrowie lub życie kobiety.
  • W Polsce, po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r., nie ma określonego terminu, do którego można przerwać ciążę w przypadku zagrożenia zdrowia kobiety.
  • Sprawa dotyczy m.in. przypadku pacjentki z Oleśnicy, która zdecydowała się na aborcję w 36. tygodniu ciąży.

Jakie są przepisy dotyczące aborcji po 24 tygodniu?

Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników (PTGiP) zwróciło się do minister zdrowia Izabeli Leszczyny z prośbą o wyjaśnienie przepisów dotyczących aborcji po 24. tygodniu ciąży. W piśmie podkreślono, że po osiągnięciu przez płód zdolności do samodzielnego życia, przerwanie ciąży nie powinno polegać na celowym uśmierceniu płodu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

WIDEO

Menzten zagrożeniem dla Nawrockiego? "To nie jest ta liga"

Prof. Piotr Sieroszewski, prezes PTGiP, zaznaczył, że lekarze potrzebują jednoznacznych wytycznych, aby działać zgodnie z prawem. - Pytamy o to w imieniu wszystkich lekarzy w Polsce. Prosimy panią minister, aby przy pomocy prawników określiła, co można, a czego nie w przypadku ciąży po 24 tygodniu - powiedział PAP.

- Słowo "aborcja" pochodzi z łaciny; "abortus" oznacza poronienie. Z poronieniem mamy do czynienia do 23. tygodnia ciąży i tym samym z aborcją. Powyżej 24. tygodnia nie ma żadnej aborcji, a poród - wyjaśnił prof. Sieroszewski.

Czy aborcja w trzecim trymestrze jest zgodna z prawem?

Sprawa aborcji w 36. tygodniu ciąży, przeprowadzonej przez dr Gizelę Jagielską, wzbudziła kontrowersje. Lekarka zastosowała metodę indukcji asystolii płodu, co polega na podaniu chlorku potasu do serca płodu. Dr Jagielska podkreśliła, że zabieg był zgodny z prawem i wynikał z przesłanek medycznych.

- Przemawiały za tym przesłanki medyczne. Zgodnie z rekomendacją Światowej Organizacji Zdrowia oraz Międzynarodowej Federacji Ginekologów i Położników FIGO, do którego należy PTGiP, aborcja jest procesem, którego efektem jest poród martwy, a nie poród żywy. Aborcja nie jest tym samym, co indukcja porodu czy wykonanie cięcia cesarskiego ze wskazań medycznych. Definicją aborcji jest to, że chcemy uzyskać poronienie lub poród martwy. Natomiast rzeczywiście w polskim prawie nie ma definicji aborcji - powiedziała dr Jagielska w rozmowie z PAP.

Dziecko mogło przeżyć?

Wątpliwości co do zasadności aborcji w tym przypadku ma prezes PTGiP. - Tamto dziecko byłoby w stanie funkcjonować, to był 36. tydzień ciąży. Ważyło prawie dwa kg, było w dobrym stanie wewnątrzmacicznym. Bardzo wiele dzieci z łamliwością kości dobrze żyje po urodzeniu, są całkowicie sprawne intelektualnie. Polskie przepisy prawa wprost zabraniają zabicia takiego dziecka - powiedział PAP prof. Sieroszewski.

Podkreślił, że zaproponował pacjentce cesarskie cięcie ze względu na jej zły stan psychiczny i objęcie dziecka wysokospecjalistyczną opieką pediatryczną. Kobieta nie wyraziła na to zgody i wypisała się na własne żądanie ze szpitala.

Ministerstwo Zdrowia nie udzieliło jeszcze odpowiedzi na pismo PTGiP. Prof. Sieroszewski wyraził nadzieję, że przepisy zostaną doprecyzowane, aby uniknąć podobnych dylematów w przyszłości.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (363)