"Gigantyczne nieporozumienie" w Pałacu Prezydenckim?
Po ostatnim incydencie związanym z obsługą fotograficzną wydarzeń z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego urzędnicy kancelarii prezydenta zaprosili fotografów we wtorek na spotkanie. Chcą wysłuchać ich postulatów i porozmawiać o dalszej współpracy. Zdaniem szefowej prezydenckiego Biura Prasowego Joanny Trzaski-Wieczorek, u podstaw całej sytuacji stało "gigantyczne nieporozumienie".
13.12.2010 | aktual.: 13.12.2010 15:16
Fotoreporterzy kilku gazet i agencji prasowych w ramach protestu wyszli z Pałacu Prezydenckiego w trakcie spotkania prezydentów Niemiec Christiana Wulffa i Polski Bronisława Komorowskiego z młodzieżą. Według fotografów, kancelaria prezydenta nie udostępniła im miejsca, z którego mogliby zrobić dobre zdjęcia.
Fotoreporterzy byli także niezadowoleni, ponieważ nie wszyscy mogli wejść na kolację, którą dzień wcześniej dla prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa organizował Komorowski. Padły nawet zarzuty o faworyzowanie jednej ze stacji telewizyjnych.
Po tych wydarzeniach kancelaria prezydenta zdecydowała się zorganizować spotkanie z fotoreporterami. - Chcemy porozmawiać na temat oczekiwań fotoreporterów, o tym jakie są ich postulaty, jak możemy poprawić współpracę, żeby układa się ona jak najbardziej bezkolizyjnie - powiedziała szefowa prezydenckiego Biura Prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek.
Jej zdaniem, u podstaw całej sytuacji stało "gigantyczne nieporozumienie", bo fotoreporterzy mieli za złe kancelarii, że nie zostali akredytowani na kolację Miedwiediewa i Komorowskiego.
Jak tłumaczyła dyrektor Biura Prasowego, w związku z ustaleniami z Rosjanami na sali mogli być wówczas przedstawiciele jedynie pięciu redakcji. - Trzeba było dokonać jakiegoś wyboru. Z naszego punktu widzenia najbardziej racjonalnym wyborem było zaproszenie trzech telewizji i dwóch agencji fotograficznych - tłumaczyła Trzaska-Wieczorek.
Odnosząc się do spotkania prezydentów Polski i Niemiec z młodzieżą podkreśliła, że sprawa, która rozzłościła fotografów, również wynikała z ustaleń z niemieckimi partnerami. Według Trzaski-Wieczorek dotyczyło ono tego, że podest, który stał centralnie przed prezydentami (z tego miejsca fotografowie chcieli robić zdjęcia) został przygotowany dla kamer, które transmitowały wydarzenie "na żywo".
Dodała, że fotoreporterzy, którzy w "emocjonalnym geście" opuścili spotkanie, nie zdążyli zobaczyć, że miejsce to było szczelnie wypełnione przez operatorów kamer.
Centralnie ustawiony podest stoi od miesiąca, był to pomysł nowej szefowej Biura Prasowego, która chciała usprawnić pracę fotografów i operatorów kamer. Wcześniej, wydarzenia z kancelarii prezydenta rejestrowane były tylko i wyłącznie z miejsca z boku Sali Kolumnowej.