Giertych podpisał rozporządzenie ws. tzw. amnestii maturalnej
Minister edukacji Roman Giertych podpisał nowelizację rozporządzenia w sprawie tzw. amnestii maturalnej - poinformowała rzeczniczka prasowa ministra edukacji Kaja Małecka.
08.09.2006 | aktual.: 08.09.2006 22:50
Zgodnie z nowelizacją, aby otrzymać świadectwo dojrzałości, maturzyści z jednego przedmiotu egzaminacyjnego będą mogli uzyskać mniej niż 30% punktów. Jednocześnie średnia liczba punktów uzyskanych z egzaminów z przedmiotów obowiązkowych musi być wyższa niż 30% możliwych do zdobycia.
Zasada ta ma obowiązywać nie tylko przyszłych maturzystów, lecz także tych, którzy zdawali egzamin w tym roku oraz w poprzednim. Nie obejmuje ona osób, którym unieważniono egzamin (np. w przypadku stwierdzenia, że zdający ściągał na egzaminie), lub które w ogóle nie stawiły się na egzamin.
Okręgowe komisje egzaminacyjne w terminie siedmiu dni - liczonych od dnia wejścia w życie rozporządzenia - wydadzą świadectwa dojrzałości maturzystom objętym amnestią. Rozporządzenie wejdzie w życie najprawdopodobniej za dwa tygodnie. Wiceminister edukacji Sławomir Kłosowski zapowiada, że właśnie wówczas okręgowe komisje egzaminacyjne zaczną wydawać świadectwa maturzystom. Wszystkie techniczne sprawy będą już dograne - dodaje.
Na amnestyjne świadectwa czeka 50 tysięcy tegorocznych maturzystów i kilka tysięcy ubiegłorocznych. Uczniowie przyznają, że są zniecierpliwieni i mówią, że ministerstwo gra na zwłokę.
Według byłego ministra edukacji Mirosława Sawickiego amnestia maturalna sprawi, że uczelnie przestaną traktować świadectwo maturalne poważnie. Jego zdaniem, będzie to jedynie zaświadczenie o prawie do kandydowania na studia, tak jak przed wprowadzeniem nowej matury.
Nowa matura w zamyśle miała zastąpić egzamin wstępny na studia i zaświadczać, że uczeń posiada wiedzę ogólną na pewnym poziomie. Gwarantował to obowiązek zdania przez maturzystę trzech egzaminów pisemnych i dwóch ustnych- powiedział Sawicki.
Maturalna amnestia to najbardziej kontrowersyjna decyzja Romana Giertycha. Skrytykowali ją nauczyciele, przedstawiciele organizacji oświatowych, a rektorzy wyższych uczelni nie wykluczają powrotu części egzaminów wstępnych na studia. Zarzucają ministrowi psucie edukacji i wprowadzenie prawa, które działa wstecz.
Maturzyści z amnestią nie mają szans dostać się na żadną z renomowanych uczelni, bo wyniki ich egzaminu są za słabe. Poza tym większość uczelni zakończyła już rekrutację na studia. Dlatego uczniom pozostają tylko mniejsze szkoły prywatne. Była minister edukacji Krystyna Łybacka z SLD twierdzi, że w takiej sytuacji decyzja Giertycha uderzy przede wszystkim w samych maturzystów. Oni cały czas będą mieli piętno giertychowskiej matury. Gorsza szkoła, gorsze szanse na rynku pracy - powiedziała Łybacka.
Mniejsze uczelnie bronią amnestii. Izabela Politowska z Wyższej Szkoły Finansów i Informatyki w Łodzi mówi, że maturzystom, którym powinęła się noga, trzeba było dać drugą szansę. Oni nie chcą przecież tracić roku - dodaje.
Podpisane rozporządzenie zmienia też kilka innych zasad maturalnych. Uczeń, który zdecyduje się pisać poziom rozszerzony, nie będzie musiał pisać poziomu podstawowego. Ma to przyspieszyć sprawdzanie prac.
Na tym jednak nie koniec. Według rozporządzenia, po otrzymaniu trzeciej z rzędu nagannej oceny z zachowania, uczeń będzie zostawał na drugi rok w tej samej klasie.