"Gęsia skórka na myśl o wygranej Nawrockiego" i maksymalna mobilizacja. Koalicja reaguje po słowach Tuska
Według liderów koalicji rządzącej tylko maksymalna mobilizacja wyborców i "gęsia skórka na myśl o wygranej Nawrockiego" mogą doprowadzić do zwycięstwa Rafała Trzaskowskiego. Politycy Lewicy oraz Trzeciej Drogi - szczególnie PSL - zarządzili maksymalną aktywizację w kampanii kandydata KO. PiS również liczy na mobilizację prawicowego elektoratu i ma nadzieję, że pomoże w tym aktywność Donalda Tuska.
- Jeśli strona demokratyczna nie będzie tak zmobilizowana, jak w październiku 2023 roku, to Trzaskowski przegra. Jeśli będziemy tak zmobilizowani jak wtedy, to Rafał Trzaskowski wygra - powiedział Donald Tusk w TVN24.
Według ustaleń WP diagnozę szefa rządu podziela większość liderów koalicji, choć włączenie się premiera w kampanię początkowo nie wszystkim w sztabie Trzaskowskiego się podobało. Lewica i Trzecia Droga również miały wątpliwości, ale wynik sondażu Opinia24, który daje przewagę Karolowi Nawrockiemu sprawił, że w koalicji rządzącej ogłoszono akcję mobilizacyjną wszystkich partii. Zadania mają być podzielone, bo koalicjanci uważają, że Tusk zadziała przede wszystkim na najtwardszy elektorat.
Politycy sejmowej większości przyznają, że "Nawrocki nabrał wiatru w żagle" i "staje się teflonowy jak Trump w swojej kampanii w USA". Część polityków obozu rządzącego uważa, że ujawnione w WP informacje udziale Nawrockiego w kibolskiej bijatyce u boku przestępców będą postrzegane jako atut wśród prawicowych wyborców. Dodają jednak, że "zamierzają pokazywać wszystkim tym, którzy oddali głos w 2023 roku, jak odmienne od ich wartości reprezentuje Nawrocki" oraz "jakim może być zagrożeniem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nawrocki i kibolska ustawka. Poseł PiS: Jest jeszcze gorzej, ma tatuaże
- Politycy w kampanii czasami próbują wzbudzać strach, żeby mobilizować elektoraty. PiS było w tym mistrzem. My nie musimy sztucznie wzbudzać strachu, bo wszystko, co wiemy o Nawrockim, w wielu naszych wyborcach już powinno wywoływać dreszcze - mówi jeden z wiceministrów.
Jak dodaje, sztabowcy nie zrezygnują też z kampanii pozytywnej i pokazywania konkurencyjnej oferty. Politycy PiS twierdzą jednak, że wywiad premiera w TVN24 był "ckliwy" i "świadczy o nerwowości". Mają nadzieję, że zmobilizuje on nie tylko najtwardszy elektorat PiS, ale również wszystkich tych, którzy negatywnie oceniają rząd. Tym bardziej, że w kwietniu oceny negatywne w stosunku do pozytywnych w CBOS przeważały w proporcji 40:34.
Teren zamiast konferencji, bez szantażu moralnego
Koalicjanci z Trzeciej Drogi i Lewicy - choć podzielają ogólną diagnozę premiera - mają jednak swoje uwagi. - Premier zadziała głównie na beton. Politycy PO nie rozumieją internetu, odpuścili rywalizację na Tik-Toku. Nie rozumieją też, że na młodszych wyborców nie zadziała szantaż moralny, zdjęcia z legendami i listy poparcia Wałęsy i Michnika - twierdzi polityk Lewicy. - Zrzucanie winy na wyborców nie pomoże. Ludzie mówią nam: ruszcie się, wyjdźcie z telewizorów i do roboty. Nie konferencje, a ściskanie dłoni - dodaje druga osoba z Lewicy.
Troje naszych rozmówców zaangażowanych w kampanię Magdaleny Biejat przyznaje, że w wywiadzie premiera nie spodobały im się słowa o tym, że druga tura "to nie jest test, który ma zdać Rafał Trzaskowski". - To nie jest jego matura. To jest nasza matura, znowu dla nas wszystkich. Ona się powtarza cyklicznie co każde wybory. I to my albo zdamy, albo oblejemy ten egzamin, albo będziemy znowu pamiętali, o jak ważne rzeczy chodzi - powiedział szef rządu.
- To jest test Trzaskowskiego. Musi się nawalać w tej politycznej ustawce. Nie chodzi o walenie po mordzie z gangusami, ale pokazanie, że w tej bitwie o Polsce nas będzie więcej, że wygramy nie przemocą, ale pewnością siebie. Trzaskowski na debacie musi roztaczać aurę zwycięzcy, wtedy ludzie za nim pójdą - mówi polityk Lewicy.
PSL: "Nie mylić konserwatyzmu z radykalizmem"
Według informacji WP politycy PSL zarządzili wśród ludowców maksymalną mobilizację. Po wsparciu Władysława Kosiniaka-Kamysza na kampanijnej trasie, w kampanię mają się zaangażować ministrowie, wiceministrowie i posłowie.
- Jestem konserwatystą, ale to, co reprezentuje Nawrocki, z naszego punktu widzenia jest skrajne i groźne. Jego cichy sojusz z Konfederacją już spowoduje skręt naszej sceny politycznej w stronę Konfederacji. Na tle Brauna wypowiedzi konfederatów stały się umiarkowane. Mylenie konserwatyzmu z radykalizmem to pomyłka - ocenia przedstawiciel władz ludowców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Afera ze spotami. Gorąca dyskusja w studiu WP. "Kłamaliście"
Według PiS "Nawrocki faworytem"
Politycy PiS mają nadzieję na maksymalną mobilizację prawicowego elektoratu. Po tym, jak Karol Nawrocki w rozmowie ze Sławomirem Mentzenem odciął się od długiej listy spraw kojarzonych z PiS, jak Zielony Ład, Polski Ład, restrykcyjna polityka covidowa, działaczy partii chce zmobilizować Jarosław Kaczyński, podkreślając, że Nawrocki to kandydat PiS.
"Dlatego apeluję i serdecznie proszę: zmobilizujmy wszystkie siły. Rozmawiajmy z ludźmi. Docierajmy tam, gdzie nas jeszcze nie ma. Przekonujmy tych, którzy się wahają. Pracujmy wspólnie - z sercem, z energią, z wiarą w zwycięstwo. Nie wolno nam odpuścić ani na chwilę" - napisał prezes PiS w liście do działaczy.
Politycy PiS kalkulują, że Nawrocki będzie mógł liczyć na poparcie większości elektoratu Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna. W tym kontekście chwalą też poparcie wicemarszałka Krzysztofa Bosaka.
- Czujemy, że Nawrocki jest na fali, obecnie nawet może jest faworytem. Ostatecznie zdecydują wyborcy. Tusk ma rację, że frekwencja będzie kluczowa, ale ja jednoznacznie nie potrafię powiedzieć, kogo wniesie do Pałacu Prezydenckiego - podsumowuje nasz rozmówca w PiS.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski