Gen. Jaruzelski: nasilają się ataki na mnie
Nasilają się ataki, pomówienia i polowanie na moją osobę - tak gen. Wojciech Jaruzelski skomentował doniesienia "Faktów" TVN, że był tajnym współpracownikiem Informacji Wojskowej. "Fakty" powołały się na dokumenty Instytutu Pamięci Narodowej.
Ja wiążę to (ataki) z tym, że ukazała się moja książka "Pod prąd", która obnaża wiele wstydliwych spraw dla polityków i historyków i liczę się z tym, że będę obiektem polowania, aby zagłuszyć to, co ja tam piszę i dokumentuję - powiedział gen. Jaruzelski.
Poinformował, że w 1946 roku brał udział "w ostrych walkach" z oddziałami zbrojnymi UPA. Z natury rzeczy nie mogę wykluczyć, że miałem wtedy różnego rodzaju rozmowy i kontakty z przedstawicielami kontrwywiadu, bo to było naturalne w takiej sytuacji - powiedział. Dodał, że od 1946 roku minęło prawie 60 lat, i nie może pamiętać wszystkich szczegółów z tego okresu.
"Fakty" poinformowały o znalezionej w archiwach IPN korespondencji między Sztabem Generalnym a szefem Głównego Zarządu Informacji Wojskowej, gdzie pojawia się nazwisko "Jeruzelski Wojciech". Według "Faktów" TVN, mimo tego błędu, nie ma wątpliwości, że chodzi o Jaruzelskiego, wówczas podpułkownika.
Z kolei w przedstawionej przez stację notatce biograficznej z maja 1949 r. sporządzonej przez oficera Informacji Wojskowej, jej autor pisze prawdopodobnie o Jaruzelskim, że jest on tajnym informatorem o pseudonimie Wolski, zwerbowanym 23 marca 1946 roku. Według tej notatki, Jaruzelski to "dobry tajny współpracownik, nadający się na rezydenta".
Cytowany przez "Fakty" historyk Antoni Dudek zwrócił uwagę, że Jaruzelski, mimo ziemiańskiego pochodzenia, robił błyskawiczną karierę w ówczesnym wojsku.
Generał powiedział, że nie będzie wypowiadał się w sprawie tego, czy był, czy nie był agentem Informacji Wojskowej. Ja się nie włączę w usprawiedliwianie swojej osoby wobec ludzi, którzy nie mają żadnego tytułu, żeby tego ode mnie żądać, bo mnie, by to uwłaczało jako żołnierzowi i Polakowi - podkreślił Jaruzelski.
Dodał, że oczekuje, iż powstanie Komisja Prawdy i Pojednania, w której znajdą się autorytety świeckie, duchowne, historycy i prawnicy, którzy będą rozpatrywali "każdy problem i każdy zarzut na tematy minionego okresu". Zapewnił, że stanie przed komisją z "pełnym spokojem". Osobiście jestem zgorszony atmosferą poszukiwań sensacji, teczek, oskarżeń i pomówień. O historii nie można zapominać, ale nie można jej traktować jako amunicji w walce politycznej - ocenił.
Jaruzelski podkreślił, że w informacji podanej przez Fakty TVN są "ewidentne nonsensy". Jak zaznaczył, w 1946 roku nie był podpułkownikiem, ale kapitanem i szefem zwiadu pułku w powiecie Hrubieszowskim.
W programie TVN "Prześwietlenie" wystąpił historyk wojskowości dr Lech Kowalski, autor biografii Jaruzelskiego pt. "Generał ze skazą", który zapoznał się z cytowanymi w "Faktach" dokumentami.
Kowalski zwrócił uwagę, że IW poszukiwała współpracowników wśród ludzi inteligentnych, wykształconych i z ogładą, a Jaruzelski spełniał te kryteria.
Historyk dodał, że "generał bardzo szybko zetknął się z oficerami Informacji, wymieniał z nimi wszystkie istotniejsze problemy związane z rozpracowywaniem podziemia najpierw ukraińskiego, potem polskiego", ponadto - jak mówił Kowalski - "generała nie trzeba było werbować, generał całym swoim życiem dokumentował wyjątkową miłość do Związku Sowieckiego".
Informacja Wojskowa była uzależnionym od Związku Radzieckiego i Armii Czerwonej organem kontrwywiadu wojskowego działającym w Polsce w latach 1944-1957, odpowiedzialnym obok Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego za masowe represje wśród żołnierzy Wojska Polskiego, Armii Krajowej oraz ludności cywilnej. Następnie (1957) przekształcona została w Wojskową Służbę Wewnętrzną Ministerstwa Obrony Narodowej.