Gen. Czaban: brakuje zapisu z rejestratora parametrów lotu
Szef szkolenia Sił Powietrznych gen. Anatol Czaban uważa, że do pełnego obrazu lotu Tu-154, który rozbił się pod Smoleńskiem, brakuje zapisu z rejestratora parametrów lotu. Jego zdaniem, ujawnione we wtorek stenogramy z rozmów załogi to za mało.
02.06.2010 | aktual.: 02.06.2010 11:01
Przeczytaj transkrypcję rozmów załogi samolotu.
- Tutaj brakuje jeszcze paru rozmów w tym stenogramie i brakuje przede wszystkim kluczowego zapisu, bo dla mnie kluczowym jest zapis z rejestratora parametrów lotu - powiedział w środę Czaban w radiu TOK FM.
- Dopiero nałożenie rozmów na trajektorię lotu daje jakiś pełen obraz. Na razie jest jeszcze za wcześnie. Uważam, że dzisiaj jeszcze żaden fachowiec na podstawie tego nie powinien się wypowiadać - podkreślił Czaban.
Jego zdaniem, wypowiedzi, które obecnie w stenogramie są uznane za niezrozumiałe, w przyszłości zostaną odczytane. - Komisja przyjęła dobrą metodę, bezpieczną: podaje to, co jest w 100% pewne i podaje wszystkie rozmowy, nawet w korespondencji pomiędzy innymi samolotami. Natomiast to, co jest może troszeczkę niepewne - bo zawsze są szumy, zawsze są jakieś zakłócenia - nad tym zapewne pracuje - mówił Czaban. Zaznaczył, że pełny obraz będzie wtedy, kiedy wszystkie wypowiedzi będą odczytane.
Szef szkolenia Sił Powietrznych powiedział też, że nie rozumie zakończenia stenogramu, "bo tam w bardzo szybkim czasie następują po sobie informacje nt. zmniejszania wysokości".
Komentując fakt, że nawigator podawał coraz niższą wysokość od ziemi, Czaban podkreślił, że nie wiadomo, według czego ta wysokość była mierzona. - Pytanie, czy to był wysokościomierz barometryczny, i w ogóle dlaczego załoga schodziła na 20 m. Dla mnie to jest niezrozumiałe, bo przecież sama wysokość drzew to jest ok. 20 m, czy może więcej - zaznaczył.
Według generała, stenogram potwierdza, że załoga nie miała problemów z językiem rosyjskim, ponieważ nawet żartowała w tym języku. Udowadnia też, że była przygotowana do lotu, bo jeszcze przed porozumieniem się z kierownikiem lotów na wieży w Smoleńsku ustawiała wstępne parametry do lądowania, w tym kurs pasa. Jego zdaniem, załoga wiedziała też "o tej rzeźbie terenu przed lotniskiem z tego kierunku".
Generał nie zgodził się z sugestią, że pilot popełnił błąd. - Błąd to jest wtedy, jeżeli pilot coś popełnia, jak gdyby przez swoją nieumiejętność. Natomiast tutaj (pilot) jest precyzyjny - powiedział.
W późniejszej rozmowie z Radiem ZET pytany, dlaczego po wydanej przez drugiego pilota komendzie "odchodzimy" załoga nie przerwała podejścia do lądowania, Czaban nazwał to zagadką.
Generał podkreślił, że jest to dla niego niezrozumiałe, bo komenda "odchodzimy" jest jednoznaczna z przerwaniem lądowania, bez względu na to, czy samolotem steruje ręcznie pilot czy automat.
- Nie wiemy, czy to było zignorowane, czy może - powiedzmy sobie - jakieś inne czynniki miały miejsce - mówił Czaban. Dodał, że nie wiadomo jeszcze, który z dwóch pilotów trzymał za stery.
Dodał, że głównym źródłem wiedzy, dlaczego samolot zniżał się tak szybko, będzie rejestrator parametrów lotu.
Pytany w TOK FM, o obecność dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika w kabinie pilotów, Czaban powiedział, że dalej "nie może się pogodzić z myślą", że Błasik mógł tam być. - Przecież to był pierwszy człowiek, który uczył nas zasad bezpieczeństwa lotów - mówił i zaznaczył, że słowa gen. Błasika w stenogramie są niedokończone, więc nie mogą być interpretowane.
Komentując kilkakrotne informacje o pogodzie, które dostawała załoga, w tym ostatnią, że widoczność wynosi 200 m, szef szkolenia Sił Powietrznych podkreślił, że "przy tej widzialności każda załoga podejmuje decyzję o locie na lotnisko zapasowe albo o poczekaniu".
Czaban nie chciał się też wypowiadać na temat pracy kontrolerów z lotniska w Smoleńsku. Tłumaczył, że jest jeszcze na to za wcześnie.