Gdzie jest Katarzyna W.? Służba Więzienna dementuje doniesienia
We wtorek "Super Express" poinformował, że Katarzyna W. w trybie pilnym została przeniesiona do innej placówki więziennej. Powodem miało być zagrożenie ze strony współosadzonych. Teraz tym doniesieniom zaprzecza Służba Więzienna.
Za zabójstwo dziecka Katarzyna W. usłyszała wyrok 25 lat pozbawienia wolności. Potwierdził to Sąd Apelacyjny w Katowicach w październiku 2014 roku. W myśl orzeczenia, mama Madzi będzie mogła się o warunkowe zwolnienie najwcześniej po 20 latach odsiadki.
Karę odbywała w w zakładzie karnym w Krzywańcu (woj. lubuskie). Miała pojedynczą celę jako więźniarka typu P1, czyli osadzona pierwszy raz, ale szczególnie niebezpieczna.
Według informatorów gazety więźniarki cały czas próbowały się do niej "dobrać". Chciały ją ukarać za krzywdę wyrządzoną dziecku.
Z obawy o zdrowie i życie, według "Super Expressu", Katarzynę W. przeniesiono do innego więzienia. Ma teraz przebywać w zakładzie w Lublińcu (woj. śląskie).
Służba Więzienna zaprzecza
Te doniesienia dementuje Służba Więzienna. Według rzeczniczki formacji żadnego przeniesienia na Śląsk nie było. - Z uwagi na medialny charakter sprawy podczas jej pobytu w zakładach karnych objęta jest szczególnym nadzorem funkcjonariuszy Służby Więziennej tak by zapewnić jej bezpieczeństwo i to jest, i było zapewnione - mówi Onetowi rzeczniczka Służby Więziennej ppłk Elżbieta Krakowska.
Ponadto Katarzyna W. nie zgodziła się na przekazywanie informacji dotyczących miejsca jej osadzenia, ani żadnych szczegółów jej więziennego życia - dodaje rzeczniczka.
Koszmar w Sosnowcu
Przypomnijmy, że tragedia zaczęła się 24 stycznia 2012 r. Wówczas w mediach pojawiła się informacja o zaginięciu 6-miesięcznej Madzi. Jej matka twierdziła, że gdy wieczorem wracała do domu ktoś na nią napadł, uderzył w głowę i gdy ona straciła przytomność, porwał dziecko. Podawała nawet rysopis mężczyzny. W poszukiwania zaangażował się detektyw Krzysztof Rutkowski. Cała Polska żyła wydarzeniami z Sosnowca.
Za informacje, które mogłyby naprowadzić na ślad dziecka, wyznaczono wysokie nagrody, kwota doszła do 160 tysięcy złotych. Niemal w całym województwie pojawiły się plakaty ze zdjęciem Madzi. Matka dziewczynki błagała, by rzekomy porywacz oddał jej dziecko. Rodzice publicznie obiecali, że jeśli to zrobi, nie spotka go kara.
W końcu Waśniewska przyznała się Krzysztofowi Rutkowskiemu, że nie było porwania. - Matka Magdy powiedziała, że zdarzył się wypadek - dziecko wysunęło jej się z rąk i upadło. Uderzyło główką o próg i umarło - powiedział detektyw.
Prawda okazała się wstrząsająca. Kobieta dłuższy czas planowała zabójstwo dziecka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: Onet