"Generał Armagedon" pierwszą ofiarą rebelii? Sensacyjne doniesienia
Owiany ponurą legendą miejsca tortur "areszt lefortowski" w Moskwie przyjął kartkę pocztową wysłaną na nazwisko i dane generała Siergieja Surowikina. Według rosyjskich aktywistów, może to oznaczać, że generał był w tym areszcie w pierwszych dniach lipca.
06.07.2023 | aktual.: 06.07.2023 20:42
Generał Siergiej Surowikin nie był widziany publicznie od 23 czerwca, od dnia krótkiej i nieudanej rebelii oddziałów Wagnera, kierowanych przez Jewgienija Prigożyna. - 4 lipca nie pojawił się na urodzinach swojej żony Anny - podali rosyjscy dziennikarze śledczy z kanału VCZK-OGPU na Telegramie. - Od 3 lipca Anna i inni członkowie rodziny przestali kontaktować się nawet z bardzo bliskimi przyjaciółmi i współpracownikami generała, co według źródła nie wróży dobrze samemu Surowikinowi - podali autorzy kanału.
57-letni Siergiej Surowikin i około 30 generałów od lat byli honorowymi członkami najemniczych oddziałów grupy Wagnera, której szefem jest Jewgienij Prigożin. Razem walczyli w Syrii, gdzie Surowikin, ze względu na brutalny styl działania, zasłużył na przydomek "generał Armagedon". Ten nieobliczalny przywódca najemników wcześniej wytoczył wojnę ministrowi obrony Siergiejowi Szojgu i Walerijowi Gierasimowowi, szefowi Sztabu Generalnego Rosji. Według nieoficjalnych informacji z rosyjskich mediów niezależnych Surowikin przebywa w izolacji w związku ze sprawdzaniem raportów, że miał związki z rebelią.
Według brytyjskiego wywiadu Władimir Putin nie mógł ukarać, czy też wręcz zlikwidować Surowikina. "Chociaz Surowikin jest najbardziej znany na Zachodzie ze swojej brutalnej reputacji, jest on jednym z najbardziej szanowanych wyższych oficerów w rosyjskiej armii. Nie mógł zostać ukarany" - komentują służby wywiadowcze Wielkiej Brytanii, w środowym raporcie na temat rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Brytyjskie ministerstwo obrony przyznało, że nieobecność generała jest znacząca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Generał Armagedon pierwszą ofiarą rebelii?
- Nieobecność gen. Surowikina jest bardzo zagadkowa, przypomnę, iż formalnie jest on zastępcą szefa sztabu Walerija Gierasimowa. Nawet jak na realia Rosji jest to sytuacja nadzwyczajna. Może to być sygnał wskazujący, że władze Rosji przystąpiły do czyszczenia szeregów armii z oficerów, którzy okazali się niepewni w kontekście niedawnego marszu wargnerowców na Moskwę - uważa dr hab. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, który zajmuje się sprawami bezpieczeństwa Rosji.
- Sytuacja w Rosji jest dynamiczna, możliwe, że dopiero po pewnym czasie uda się nam dojrzeć sens tej rozgrywki - dodaje.
Według gen. Mirosława Różańskiego, byłego dowódcy generalnego rodzajów sił zbrojnych, zawirowania wokół Surowikina to część gry prowadzonej przez Władimira Putina.
- Trzeba wskazać winnych porażki Rosji na wojnie w Ukrainie. Putin musi umyć ręce i powiedzieć, że nieudana operacja to nie jego wina, a obarczyć nią generałów. Zapewne kolejne tygodnie będą przynosić zmiany kadrowe, to oznaczałoby, że winni mają być generałowie - powiedział gen. Rożański.
28 czerwca w rosyjskich mediach pojawiła się informacja, że gen. Siergiej Surowikin został zatrzymany i umieszczony w areszcie śledczym w związku z rebelią Wagnera. Oficjalnie Ministerstwo Obrony tego nie potwierdziło.
Po raz pierwszy wiadomość o możliwym aresztowaniu Surowikina pojawiła się na kanale Telegram blogera-propagandysty Władimira Romanowa. Według niego został aresztowany 25 czerwca, dzień po buncie wagnerowców. Romanow twierdzi, że generał przebywa w areszcie śledczym Lefortowo, skąd uzyskał te informacje. Wkrótce potem córka Surowikina powiedziała mediom, że nikt go nie aresztował i że "wszystko z nim w porządku".
Generał w areszcie?
Jak poinformowała Olga Romanowa, szefowa zajmującej się prawami więźniów organizacji Ruś Siedziąca, areszt śledczy w Lefortowie przyjął pocztówkę wysłaną na nazwisko Surowikin. Co może wskazywać, że wojskowy trafił do tego aresztu. Nadawczynią przesyłki była wolontariuszka organizacji, która zaadresowała przesyłkę w następujący sposób: "Surowikin Siergiej Władymirowicz, urodzony w 1966 roku". Podała również adres więzienia. Rosyjska poczta poinformowała nadawcę, że "adresat otrzymał przesyłkę" 3 lipca.
- W Lefortowe, jeśli nie ma adresata, odsyłają przesyłkę z powrotem z dopiskiem, że nie ma u nich takiego. To jeszcze nie jest dowód na to, że Surowikin był w Lefortowie, ale ktoś odebrał przesyłkę na jego dane - zastanawiała się Olga Romanowa.
Wyjaśnijmy, że "więzienie lefortowskie" w Moskwie od ponad 140 lat słynie z tortur, ginęły tam ofiary terroru stalinowskiego, a wiele wskazuje, że haniebne tradycje są kontynuowane. Według rosyjskiego magazynu śledczego Verstka to tam przebywało 19 osób z Ukrainy, które zostaną oskarżone przez Rosję o akty międzynarodowego terroryzmu. Obrońca jednego z podejrzanych upubliczniła relacje więźniów opowiadających, jak grano z nimi w rosyjską ruletkę. Śledczy mieli też inscenizować egzekucje, mające przekonać więźniów do złożenia zeznań i tym samym ocalenia życia.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski