"Gdyby Polacy wiedzieli, co szykuje Tusk..."
Solidarna Polska twierdzi, że propozycje premiera przedstawione w sejmowym expose sprowadzają się do tego, że Polacy będą w przyszłości pracowali "dłużej, ciężej i za mniejsze pieniądze". - Jesteśmy zdecydowanie przeciwni tym wszystkim reformom, które proponuje Donald Tusk. Myślę, że gdyby Polacy wiedzieli o tym, co premier szykuje społeczeństwu, nie dostałby takiego poparcia w ostatnich wyborach - powiedział szef klubu Arkadiusz Mularczyk. - Będziemy głosować przeciwko tym zmianom - dodał.
22.11.2011 | aktual.: 22.11.2011 18:23
Zapowiedział, że klub Solidarna Polska będzie robił wszystko, by koszty kryzysu nie spadły na polskie rodziny. - Jesteśmy zdecydowanie przeciwni zaciskaniu pasa na polskim społeczeństwie. Jesteśmy przeciwko wszystkim propozycjom reform, które dotyczą polskich rodzin i społeczeństwa - podkreślił Mularczyk.
Zwrócił uwagę, że "premier nic nie mówi o opodatkowaniu sklepów wielkopowierzchniowych, które w Polsce kwitną jak grzyby po deszczu, nie mówi o podwyżce podatków dla korporacji finansowych i banków, ale mówi o zaciskaniu pasa przez społeczeństwo".
- Jesteśmy zdecydowanie przeciwni tym wszystkim reformom, które proponuje Donald Tusk. Myślę, że gdyby Polacy wiedzieli o tym, co premier szykuje społeczeństwu, nie dostałby takiego poparcia w ostatnich wyborach. Będziemy głosować przeciwko tym wszystkim reformom, które proponuje premier - oświadczył Mularczyk.
Odnosząc się do zapowiedzi zmian w systemie emerytalnym dla osób wstępujących w 2012 r. do służb mundurowych (prawo do emerytury po 25 latach służby i osiągnięciu 55. roku życia), Mularczyk podkreślił, że jego klub będzie temu zdecydowanie przeciwny. - Jesteśmy za tym, żeby służby mundurowe usprawniać, modernizować, stwarzać lepsze mechanizmy funkcjonowania, a nie tylko podwyższać wynagrodzenia o 300 zł - powiedział Mularczyk. Premier zapowiedział ok. 300 zł podwyżki w lipcu 2012 r. dla policjantów i żołnierzy.
Rzecznik klubu Solidarna Polska Patryk Jaki krytycznie ocenił zapowiedź w sejmowym expose stopniowego zrównywania i podwyższania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. - Zapowiedź Tuska, że stopniowo - od 2013 roku - będzie zrównywany i podwyższany wiek emerytalny kobiet i mężczyzn, docelowo do 67. roku życia, ma na celu tylko i wyłącznie doprowadzenie do sytuacji, w której większość Polaków po prostu nie dożyje emerytury. To jest jedyny pomysł na oszczędności Donalda Tuska - powiedział Jaki. Jego zdaniem, pomysł generalnie oznacza "blokowanie dostępu do zawodu młodych ludzi".
Jaki za najgorszą zapowiedź rządu Donalda Tuska uznał podniesienie składki rentowej o 2 pkt proc. po stronie pracodawców. - Jeśli podniesiemy składkę rentową, to pracodawcy przerzucą wszystkie koszty z tym związane na pracowników. Będzie to generowało bezrobocie, zwłaszcza wśród ludzi młodych. Ten pomysł to przysłowiowa pałka, którą będzie uderzał rząd Tuska w młode osoby po studiach - powiedział rzecznik klubu SP.
Poseł oświadczył także, że Solidarna Polska będzie z całą stanowczością bronić KRUS. - Nigdy nie zgodzimy się na likwidację KRUS. Co do cząstkowych reform tego systemu i zmian w systemie opodatkowania można się nad nimi zastanawiać dopiero, gdy poznamy szczegóły - powiedział.
Polityk Solidarnej Polski negatywnie odniósł się także m.in. do propozycji zlikwidowania ulgi na dziecko dla rodzin z jednym dzieckiem, o dochodzie powyżej 85 tys. rocznie. - Oszczędności trzeba szukać nie w polskiej rodzinie, gdyż jednym z największych wyzwań, jakie stoją przed naszym krajem, jest powstrzymanie złych tendencji demograficznych. Becikowe powinno dotyczyć wszystkich bez względu na dochody, a ulgi prorodzinne powinny być drastycznie zwiększane - podkreślił Jaki.
Premier w expose powiedział także, że duchowni powinni uczestniczyć w powszechnym systemie ubezpieczeń społecznych. Jaki pytany czy Solidarna Polska byłaby gotowa to poprzeć, odparł: - Na pewno nie będziemy się na to godzić. To pomysł typowy dla epoki nowoczesnego państwa Janusza Palikota.
Za "upadek nowoczesnego państwa" rzecznik klubu SP uznał zlikwidowanie ulgi na internet. - Zabieranie ulgi na internet to tak naprawdę zabieranie dostępu do internetu głównie Polakom mieszkającym w mniejszych miejscowościach, gdzie ok. 200 zł oszczędności z tego tytułu ma dla nich decydujący wpływ przy zamawianiu usługi - uważa Jaki.