Gazociąg - jednak przez Bieszczady?
Rząd nie wyklucza zakceptowania drugiego wariantu przebiegu przez Polskę gazociągu, który
ma połączyć system gazowy Rosji z Europą Zachodnią. Konsorcjum firm zagranicznych oraz Polskie
Górnictwo Naftowe i Gazownictwo będą rozpatrywać wariant przebiegu gozociągu trasą: Brześć - Cisna - Kapuszany Wielkie na Słowacji.
Prezes PGNiG Andrzej Lipko powiedział w środę, że przy ustalaniu trasy przebiegu gazociągu trzeba się było liczyć nie tylko z interesami Polski, ale również z innymi udziałowcani tej inwestycji. Konsorcjum firm zagranicznych postawiło warunek - rurociąg z teryrorium Polski musi wychodzić w miejscowości Kapuszany Wielkie, na Słowacji - powiedział Lipko. Dodał, że inne warianty budowy nie są obecnie rozpatrywane.
Wcześniej rząd chciał, aby nowy gazociąg tranzytowy przebiegał przez teren Polski centralnej: Stalową Wolę, okolice Krakowa i Śląsk. Gazociąg opuszczałby terytorium Polski na styku granicy Czech i Słowacji - w miejscowości Czadcza. Na terytorium naszego kraju miałyby być dwa punkty odbioru gazu.
Wicepremier, minister gospodarki Janusz Steinhoff przyznał, że rząd może zaakceptować propozycję konsorcjum firm zagranicznych i PGNiG.
Tymczasem specjalista do spraw budowy gazociągów, Witold Michałowski uważa, że jeżeli dojdzie do budowy gazociągu z Rosji do Europy Zachodniej przez Polskę według drugiego wariantu - będzie to oznaczało porażkę polskich negocjatorów. Jest to dyktat Gazpromu, gdyż trasa przez Bieszczady jest dla Polski katastrofą z ekologicznego punktu widzenia - powiedział Michałowski Informacyjnej Agencji Radiowej.
Rosyjski Gazprom naciskał, by łącznik gazociągu, omijający Ukrainę, przebiegał przez województwa lubelskie i podkarpackie, w pobliżu naszej wschodniej granicy. (kor)