Gazeta Wyborcza
Geny, białaczka i etyka
Badając aktywność genów, umiemy przewidzieć, kto z chorych na raka umrze mimo terapii, a kto ma dużą szansę zostać wyleczonym - twierdzą amerykańscy uczeni, cytowani przez Gazetę Wyborczą.
Odkrycia dokonał "niechcący" zespół badaczy pod kierunkiem Margaret Shipp z Instytutu Raka Dana-Farbera w Bostonie. Naukowcy ci próbowali jedynie ustalić, jak dopasować kurację chorym na jeden z typów białaczki - chłoniak DLBCL, często spotykany u dorosłych. Około połowy pacjentów z DLBCL mimo leczenia umiera w ciągu pierwszych lat od momentu wykrycia nowotworu. Pozostali mają szanse na ustąpienie objawów chorobowych lub też całkowity powrót do zdrowia.
Kłopot w tym, że metody terapii stosowane obecnie do leczenia nowotworów mają wiele przykrych skutków ubocznych takich jak ogólne osłabienie, nudności czy wypadanie włosów. Aby jak najbardziej ograniczyć działania niepożądane, dopasowuje się terapię do pacjenta oraz typu nowotworu zgodnie ze wskazówkami Międzynarodowego Indeksu Prognostycznego. Sugestie tam zawarte opierają się m.in. na wieku pacjenta, wielkości nowotworu oraz jego budowie mikroskopowej. Niestety, kryteria te często zawodzą i chorzy albo narażani są na niepotrzebne cierpienia spowodowane zbyt agresywną terapią, albo odwrotnie - nie udaje się ich wyleczyć z powodu podania za małej dawki leków.
Naukowcy z Bostonu próbowali właśnie znaleźć dodatkowe kryteria, które pozwoliłyby na precyzyjne dopasowanie terapii w przypadku chorych na chłoniaka DLBCL. Postawili na badania genetyczne. Udało im się ustalić, które geny są czynne w komórkach rakowych u pacjentów z tym typem białaczki. Wtedy właśnie, ku swemu zdziwieniu, odkryli, że u różnych osób uaktywniają się inne geny. Zależnie od tego chorzy odmiennie reagowali na podawane im leki. Pomimo że wszyscy byli leczeni tymi samymi standardowymi metodami, to w jednej grupie aż 70% pacjentów wracało do zdrowia, gdy tymczasem w drugiej 88% nie przeżywało pięciu lat. To, w jakiej grupie znalazł się dany pacjent, zależało jedynie od tego, które geny były aktywne w komórkach jego nowotworu - twierdzą naukowcy na łamach najnowszego "Nature Medicine". Aby zakwalifikować pacjenta do jednej z dwóch grup, nie trzeba znać funkcji poszczególnych genów. Wystarczy za pomocą matematycznego algorytmu określić, które są aktywne, a które nie. Na tej podstawie można z dużym
prawdopodobieństwem przewidzieć, czy chemioterapia pomoże choremu, czy nie. (mag)