Lekarze przyjmują ich od ręki, czekają na nich lepsze sale - z elegancką łazienką, telewizorem, łóżkiem sterowanym pilotem. W Polsce kilka tysięcy osób ma kartę pacjenta VIP-a, która daje im prawo do leczenia w bardziej luksusowych warunkach - twierdzi "Gazeta Wyborcza".
Lista osób, które w razie choroby mają prawo do lepszego traktowania, obejmuje całą "R-kę" - wyższych urzędników administracji państwowej - od prezydenta, premiera, najważniejszych osób w ich kancelariach, poprzez szefów centralnych urzędów, a skończywszy na posłach, senatorach, sędziach SN i NSA. Według danych z kwietnia br., w całej Polsce jest 4835 uprzywilejowanych w ten sposób osób - podaje dziennik.
"GW" dowiedziała się, że szpitale wręcz walczą o tego typu pacjentów. Ich po prostu opłaca się leczyć i wcale nie chodzi o splendor, ale o pieniądze. Jeden z dyrektorów szpitali powiedział dziennikowi, że za poradę zwykłemu śmiertelnikowi kasa chorych płaciła szpitalowi około 20 zł, za VIP-a natomiast budżet dawał w 2000 roku nawet 200 zł. Dlatego warto się o nich bić - podsumował rozmówca "GW". (mag)