Trwa ładowanie...
13-01-2014 09:01

"Gazeta Polska Codziennie": Tajemnica nagrań Jaka-40

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie po blisko czterech latach wciąż nie wie, co jest nagrane na magnetofonie pokładowym Jaka-40, który lądował w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r., tuż przed katastrofą prezydenckiego tupolewa - pisze "Gazeta Polska Codziennie". Sprzęt trafił do Polski jeszcze tego samego dnia, kiedy wydarzyła się katastrofa. Remigiusz Muś, technik pokładowy jaka, zeznawał, że "to rosyjscy kontrolerzy wciągali polskich pilotów [Tu-154M] w pułapkę, każąc im zejść do 50 m nad poziomem pasa. Wszystko jest na taśmach". Zdaniem gazety, te taśmy mogą podważyć raport MAK i komisji Millera.

"Gazeta Polska Codziennie": Tajemnica nagrań Jaka-40Źródło: WP.PL, fot: Łukasz Szełemej
d4b369u
d4b369u

Nagrania z magnetofonu Jaka-40, który wylądował w Smoleńsku godzinę przed katastrofą Tu-154M, mogą zweryfikować słowa chorążego Musia i jednocześnie potwierdzić lub wykluczyć fałszerstwo rosyjskich stenogramów z wieży - to na nich opierały się raporty MAK i komisji Millera twierdzące, że piloci sami, z "ułańską fantazją", zeszli zbyt nisko.

Technik Jaka-40, Remigiusz Muś podczas trzech przesłuchań w tej sprawie twierdził, że komenda dla jaka, transportowego Iła-76 i Tu-154M brzmiała: "odejście na drugi krąg z wysokości nie mniejszej niż 50 metrów". Podobne zeznania złożył pilot jaka Artur Wolsztyl. Tymczasem w raporcie MAK oraz raporcie komisji Millera jest mowa o wysokości 100 metrów, zaś wysokość 50 metrów nie znalazła się w żadnym z dotychczas opublikowanych stenogramów rozmów z 10 kwietnia 2010 r.

Wątpliwości rozwieją nagrania Jaka-40, których jednak do dziś nikt nie odsłuchał. - Nośnik pokładowego rejestratora fonicznego samolotu Jak-40 został zdjęty, a następnie zabezpieczony procesowo bezpośrednio po przylocie tego samolotu ze Smoleńska do Warszawy w dniu 10 kwietnia 2010 r. przez wojskowego prokuratora garnizonowego w Warszawie - poinformował w 2012 r. ówczesny rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa. Od blisko czterech lat taśmy znajdują się w rękach biegłych z Pracowni Analiz Mowy i Nagrań Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie.

Dwa dni temu obecny rzecznik NPW Janusz Wójcik przyznał, że śledczy nie znają jeszcze treści nagrań z jaka. Dotychczas tłumaczyli, że nie mogli ich odczytać, ponieważ nie dysponowali danymi na temat m.in. częstotliwości prądu w rosyjskiej sieci podczas kopiowania nagrania z wieży lotniska, w związku z czym nie można było właściwie odsłuchać taśmy i umiejscowić nagrania w czasie. Dokumenty na ten temat śledczy otrzymali w lutym 2013 r. Teraz trzeba tylko tych nagrań odsłuchać.

Źródło: Gazeta Polska Codziennie

d4b369u
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4b369u
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj