Gasnąca gwiazda Justina Trudeau. Złote dziecko pogrążone w skandalach
Jeszcze nie tak dawno premier Kanady był ulubieńcem mediów, politycznym celebrytą i wielką nadzieją liberałów na całym świecie. Dziś przygnieciony wielkim skandalem korupcyjnym walczy o polityczne przetrwanie.
Kilka tygodni temu ta historia odbiłaby się echem na całym świecie jako kolejna urocza ciekawostka z kanadyjskiej utopii rządzonej przez jeszcze bardziej uroczego premiera Justina Trudeau. Podczas ubiegłotygodniowej debaty w kanadyjskim parlamencie, premier został potępiony przez konserwatywnego posła za jedzenie bajgla w ławach poselskich. W odpowiedzi Trudeau z gracją przeprosił, zaznaczając przy tym, że jadł batonika.
Tym razem - w przeciwieństwie do podobnych historii, kiedy np. przytulał małą pandę, czy tłumaczył zasady działania komputerów kwantowych - furory nie zrobił. Z jednego powodu: wizerunek Trudeau jako niewinnego liberała bez skazy uległ nieodwracalnej szkodzie.
Wszystko to zasługa skandalu korupcyjnego dotyczącego firmy budowlanej SNC-Lavalin. To jedna z największych biznesowych gigantów i największy pracodawca w Quebecu, prowincji, z której pochodzi premier. Firma jest oskarżana o korumpowanie libijskich władz i brudne interesy z reżimem Muammara Kadafiego. Zarzuty w tej sprawie postawiła prokurator generalna i minister sprawiedliwości Jody Wilson-Raybould.
Jak później zeznała, niemal od razu spotkała się z intensywnymi naciskami ze strony premiera i jego ludzi, aby ukręcić sprawie łeb. Trudeau obawiał się bowiem, że skandal zaszkodzi szansom jego Liberalnej Partii Kanady w roku wyborczym. Minister presji nie uległa, ale zapłaciła za to odsunięciem jej na niższe stanowisko.
Trudeau początkowo zaprzeczał, że miał z tym coś wspólnego, jednak dość szybko wyszło na jaw, że kłamał. Na dodatek jego oskarżycielka cieszyła się nieposzlakowaną opinią. Jest też jedyną przedstawicielką kanadyjskich Indian w jego gabinecie.
Śmierć liberalnego jednorożca
"Dla kanadyjskich liberałów i w rzeczy samej dla wszystkich tych, którzy wciąż dbają o takie staroświeckie idee jak praworządność i liberalno-demokratyczne wartości, obserwowanie tego skandalu było jak patrzenie na jednorożca rozjeżdżanego przez ciężarówkę" - opisywała w brytyjskim "Guardianie" kanadyjska dziennikarka Leah McLaren. "Lider, którego uważaliśmy za wyjątkowego, okazał się tak samo skorumpowany i moralnie skompromitowany jak jego poprzednicy" - dodała.
Inni komentatorzy wskazywali, że kariera Trudeau potoczyła się podobnie jak innych bohaterów politycznego centrum: Emmanuela Macrona czy Angeli Merkel. Spośród liberalnego panteonu z nienaruszoną reputacją pozostała tylko premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern.
Przeczytaj również: Coraz większe problemy Macrona. Prezydentura jak Titanic
Skandal pociągnął za sobą serię rezygnacji w rządzie. Jedna z odchodzących polityczek, minister finansów Jane Philpott dodała na odchodnym, że w sprawie jest jeszcze "wiele więcej do opowiedzenia". Afera nie pozostała bez wpływu na notowania Trudeau i jego partii. Słupki poparcia dla premiera pogorszyły się o 10 punktów procentowych, a jego partia straciła pierwsze miejsce w sondażach na rzecz konserwatystów.
Sprawę pogarsza fakt, że do kolejnych wyborów w Kanadzie zostało kilka miesięcy. A liberałowie tracą mimo nadzwyczajnie dobrych wyników gospodarczych pod rządami Trudeau. Kanadyjscy komentatorzy podkreślają, że dzięki korzystnej koniunkturze liberałowie nie stracili szans na kolejną kadencję rządów. Wielu zgadza się jednak, że bezpowrotnie runął jednak wizerunek premiera jako liberalnego bohatera i przykład do naśladowania na całym świecie.
Przeczytaj również: Gaśnie gwiazda Biedronia? Poważna zadyszka wiosny
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl