Gang wymuszał haracze od Polaków - brytyjska policja chce ściślejszej współpracy z polską
Obieg informacji między policją brytyjską a polską wymaga usprawnienia - powiedział sierżant Martin Barnes z wydziału dochodzeniowo-śledczego policji regionu West Mercia w środkowej Anglii, nawiązując do sprawy gangu wymuszającego
haracze od Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii. Zdaniem Barnesa, policji brytyjskiej trudno jest zidentyfikować osoby karane w Polsce przed ich przyjazdem do Wielkiej Brytanii.
19.04.2009 | aktual.: 19.04.2009 15:47
Do takich przypadków sierżant zaliczył sprawę Krzysztofa W. - szefa gangu z Hereford skazanego w czwartek przez sąd koronny w Worcester na sześć lat pozbawienia wolności za wymuszanie haraczu od rodaków.
Krzysztof W. był trzykrotnie zatrzymywany przez policję w Anglii w sprawach nie mających związku z działalnością gangu, ale za każdym razem zwalniano go, ponieważ policja nie wiedziała, że jest on na policyjnej liście osób poszukiwanych w Polsce.
- Działania operacyjne nad rozpracowaniem gangu z Hereford doprowadziły do zacieśnienia naszej współpracy z policją w Polsce. Obecnie mogę zwrócić się do kolegów w Polsce o informację, którą w krótkim czasie otrzymuję e-mailem. Liczymy, że współpraca w dziedzinie wymiany informacji wzmocni się i zostanie sformalizowana - wskazał Barnes.
Sierżant stał na czele policyjnej operacji "Tropical", która doprowadziła do rozpracowania polskiego gangu wymuszającego haracze od rodaków zatrudnionych w zakładach przetwórstwa żywności Sun Valley w Hereford w okresie od marca do grudnia 2007 roku. Sześciu członków gangu zostało skazanych na wysokie kary pozbawienia wolności.
Barnes wyraził opinię, że operacja stanie się modelem dla rozpracowywania podobnego typu przestępstw, niekoniecznie tylko w odniesieniu do społeczności polskiej. - Osobiście sądzę, że takie praktyki jak wymuszanie haraczu od imigrantów w mniejszym lub większym zakresie występują nieomal w całym kraju. Wszędzie policja ma trudności z dotarciem do ofiar takich przestępczych praktyk np. z powodu trudności językowych. Oprócz tego ofiary nie wiedzą, jak funkcjonuje brytyjski wymiar sprawiedliwości i nie mają doświadczenia w kontaktach z policją - zaznaczył.
Operacja "Tropical", która kosztowała 1 mln funtów i zaangażowała ok. 50 funkcjonariuszy policji, skutecznie przełamała te trudności między innymi dzięki dwójce policjantów z Polski, którzy zostali oddelegowani do pracy z policją regionu West Mercia.
- West Mercia jest jedyną formacją policyjną w Wielkiej Brytanii, która bezpośrednio współpracuje z policją w Polsce. Chcielibyśmy, aby polscy policjanci byli regularnie oddelegowywani do pracy z nami, a także by na zasadzie wzajemności, angielscy policjanci byli kierowani do pracy w Polsce. Obecnie jesteśmy na wczesnym etapie negocjacji w tej sprawie - zaznaczył Barnes.
- Sens tego rozwiązania polega na tym, że w każdej sytuacji, gdy polski imigrant padnie ofiarą przestępstwa, będzie miał możliwość skontaktowania się z nami i spotkania z funkcjonariuszem, z którym będzie mógł porozumieć się w rodzimym języku, który zna jego bolączki i może zadziałać szybko i skutecznie - dodał brytyjski policjant.