Zarzuty dla strażnika granicznego. Pies zginął na miejscu
Prokuratura oskarżyła funkcjonariusza Straży Granicznej o umyślne przejechanie psa przy granicy z Białorusią. Nagrania z monitoringu i inne dowody wskazują na celowe działanie. Funkcjonariusz nie przyznaje się do winy.
Co musisz wiedzieć?
- Gdzie i kiedy doszło do zdarzenia? W sierpniu ubiegłego roku, na drodze technicznej wzdłuż granicy z Białorusią, funkcjonariusz Straży Granicznej miał umyślnie przejechać psa.
- Jakie dowody zgromadzono? Prokuratura opiera się na nagraniach z monitoringu oraz zeznaniach innych funkcjonariuszy, które wskazują na celowe działanie oskarżonego.
- Jakie są konsekwencje prawne? Funkcjonariuszowi grozi do trzech lat więzienia za znęcanie się nad zwierzęciem, co doprowadziło do jego śmierci.
Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego w Sokółce. Według informacji prokuratury rejonowej, nadzorującej śledztwo, funkcjonariusz nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Został zawieszony w czynnościach służbowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Posłowie podzieleni ws. żałoby narodowej. "Nie rozumiem tej decyzji"
Dowody jednoznaczne: kierowca mógł zareagować
Do zdarzenia doszło w sierpniu ubiegłego roku. Funkcjonariusz, wykonując obowiązki służbowe w okolicach Nowego Dworu, poruszał się samochodem po tzw. drodze technicznej wzdłuż granicy z Białorusią. W trakcie patrolu miał sprawdzić stan stalowej zapory granicznej. Pies, który nie należał do Straży Granicznej, wbiegł na drogę i został śmiertelnie potrącony.
Z zebranych materiałów – w tym zapisów z kamer granicznych oraz zeznań świadków – wynika, że kierowca miał wystarczająco dużo czasu i przestrzeni, by zareagować. Według opinii biegłego z zakresu ruchu drogowego, funkcjonariusz zmniejszył prędkość jedynie nieznacznie – z ok. 35–32 km/h do około 23 km/h – mimo że psa było widać już z odległości około 100 metrów.
Pogranicznikowi grożą trzy lata więzienia
Prokuratura zaznaczyła, że z takiej odległości obecność zwierzęcia nie mogła być dla kierowcy zaskoczeniem. Ekspert ocenił, że zatrzymanie pojazdu bez użycia hamulców zasadniczych, jedynie przy pomocy tzw. hamowania silnikiem, wymagałoby dystansu nieprzekraczającego 40 metrów.
Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego w Sokółce. Funkcjonariusz, który nie przyznaje się do winy, został zawieszony w służbie. Prokuratura skorzystała z opinii biegłego z zakresu ruchu drogowego, który potwierdził, że kierowca miał możliwość uniknięcia potrącenia psa.
Za zarzucany czyn – znęcanie się nad zwierzęciem ze skutkiem śmiertelnym – funkcjonariuszowi grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.