Funduszowe cwaniactwo słusznie oburza, ale znajmy proporcję [OPINIA]

Polityczny piątek sponsorowały trzy literki: KPO. Media zalały informacje o absurdalnych projektach finansowanych z europejskich środków - pisze dla Wirtualnej Polski Jakub Majmurek.

 Cała afera z KPO osłabia pozycję Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz
Źródło zdjęć: © East News, PAP
Jakub Majmurek

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Trudno uzasadnić, czemu fundusz, na który zapożycza się cała Unia Europejskiej, miałby finansować takie projekty jak rozbudowę garderoby, zakup jachtu, prowadzenie najmu krótkoterminowego, rozszerzenie oferty restauracji o "świeże, odżywcze piwo bezalkoholowe", udzielanie pożyczek-chwilówek, budowę wirtualnej strzelnicy, czy projekty podpisane po prostu jako "dywersyfikacja działalności".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wielka afera z KPO. Tusk reaguje. "Zero tolerancji"

To wielki problem wizerunkowy dla rządu

Afera wokół wydatków z KPO to wielki wizerunkowy problem dla rządu. Odblokowanie środków z KPO było jednym z jego niewielu niewątpliwych sukcesów - Donald Tusk poradził sobie tam, gdzie Mateusz Morawiecki latami nie dawał rady. Teraz opozycja dostała amunicję, by KPO z sukcesu Koalicji 15 października zmienić w obciążający rząd skandal.

Politycy całej opozycji - od Razem, przez PiS, po Konfederację - rzucili się na portalu X na rząd, wyciągając przypadki budzących największe oburzenie dotacji.

Intencja jest jasna: wytworzyć w opinii publicznej przekonanie, że środki z KPO zostały "rozkradzione", a przynajmniej zmarnowane, że zamiast na szpitale i innowacje - trafiły do nieuczciwych przedsiębiorców i "grantowych cwaniaków", że zamiast rozwoju finansujemy chorą gospodarkę opartą na "januszexach" i "wrzucaną w koszta" prywatną, luksusową konsumpcję ich właścicieli.

Takie afery budzą jeszcze większe oburzenie niż przekręty na miliony złotych. Większość ludzi nie potrafi sobie w zasadzie wyobrazić, co realnie znaczą miliony złotych, potrafi za to odnieść do swojego doświadczenia kilkaset tysięcy przytulonych przez przedsiębiorcę-kombinatora na solarium, lipną "dywersyfikację" lub najem krótkoterminowy.

Ludzie będą tym bardziej wkurzeni, że wielu z nich zna - i szczerze nie znosi - przedsiębiorców przypominających tych, którzy skorzystali na podobnym "grantowym cwaniactwie".

Może się nie obejść bez politycznych dymisji

Rząd, jak na swoje standardy komunikacyjne, zareagował dość szybko. Na konferencji prasowej głos zabrało odpowiadające za KPO Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej. Wiceminister Jan Szyszko powiedział, że resort ma świadomość nieprawidłowości i przygląda się teraz dokładnie każdemu udzielonemu grantowi.

Wyjaśnił przy tym, że wątpliwości budzą środki wydawane z jednego programu w ramach KPO - HoReCa, skierowanego do branż hotelarskiej, restauracyjnej i cateringowej. Unia Europejska uznała, że po pandemii branże te potrzebują szczególnego wsparcia.

Nadzór nad projektem sprawowała Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, która wybierała operatorów regionalnych - niebędących podmiotami rządowymi - ostatecznie decydujących o tym, kto zostanie beneficjentem funduszu. Szefowa PARP - jak twierdzi wiceminister Szyszko - została w związku z nieprawidłowościami odwołana pod koniec lipca.

Pytanie, czy to wystarczy. Opozycja będzie domagać się wyżej postawionych głów, w tym ponoszącego polityczną odpowiedzialność za KPO kierownictwa MFiPR. Cała afera osłabia pozycję kierującej resortem Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz i może stanowić kolejny obszar konfliktu między Tuskiem a jej środowiskiem politycznym, Polską 2050.

Nie wylewać dziecka z kąpielą

Konfederacja, a w dużej mierze także PiS, będą używały "afery KPO" do ataków nie tylko na rząd Tuska, ale także na samo KPO i Unię Europejską. Oba środowiska przekonywały przecież - Konfederacja w zasadzie od początku, a PiS odkąd okazało się, że z powodu wywołanego przez siebie kryzysu praworządności nie uda się mu realnie uruchomić europejskich środków - że środki z KPO są nam tak naprawdę do niczego niepotrzebne, że poradzimy sobie doskonale bez nich, że wiążą się one z zaciąganiem przez Polskę niekorzystnego długu i to w imieniu całej Europy.

Byłoby bardzo niebezpieczne z punktu widzenia racjonalności naszej debaty publicznej, gdyby podobne przekonanie się w niej utrwaliło, gdyby "afera KPO" głęboko i długoterminowo podkopała zaufanie do Unii Europejskiej i wzmocniła polexitowe nastroje.

Konfederacja i PiS będą teraz przekonywać, że Unia potrafi wyłącznie marnować pieniądze, że w czasie, gdy Europie coraz bardziej uciekają już nie tylko Stany, ale i Chiny, Europa jako innowacyjność wspiera nie rozwój AI, ale dywersyfikację oferty lokali typu Ministerstwa Śledzia i Wódki albo jachty dla deweloperów.

Tymczasem środki z inwestycji HoReCa stanowią zaledwie 0,5 proc KPO. Jak oburzające i przemawiające nie byłoby "grantowe cwaniactwo", stanowi ono niewielki ułamek procentów środków, jakie trafią do polskiej gospodarki w ramach KPO, wspierając faktycznie rozwojowe projekty. Także przy poprzednich turach różnych unijnych funduszy bez problemu można było znaleźć wspierane z europejskich środków wątpliwe przedsięwzięcia, nikt nie może mieć jednak wątpliwości, że ogólnie środki europejskie dały wielki impuls rozwojowy polskiej gospodarce. I najpewniej podobnie będzie z KPO.

Oburzenia na cwaniactwo grantowe jest zrozumiałe. W miarę możliwości błędne decyzje o grantach trzeba korygować. Ale nie warto ulegać populistycznej histerii i wylewać dziecka z kąpielą.

Trudno oczekiwać, by umiar zachowała tu pryncypialnie eurosceptyczna Konfederacja, nie można się go spodziewać po PiS, który przyjął model totalnej opozycji i wykorzysta każdą okazję, by maksymalnie boleśnie uderzyć w rząd. Ale już od na ogół bardzo rozsądnej w sprawach europejskich partii Razem, która jako opozycja oczywiście ma pełne prawo krytykować rząd, można oczekiwać tu bardziej wyważonej krytyki. Bo rozhuśtywanie oburzenia w sprawie KPO uderza nie tylko w obecny rząd, ale w cały pro-europejski obóz, politycznie służąc mniej lub otwarcie kontestującym Unię partiom. 

Dla Wirtualnej Polski Jakub Majmurek

Jakub Majmurek to z wykształcenia filmoznawca i politolog. Działa jako krytyk filmowy, publicysta, redaktor książek, komentator polityczny i eseista. Związany z Dziennikiem Opinii i kwartalnikiem "Krytyka Polityczna". Publikuje także w "Kinie", "Gazecie Wyborczej", portalu Filmweb. Redaktor i współautor wielu publikacji, ostatnio "Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej".

Wybrane dla Ciebie

Trzęsienie ziemi w PiS na Dolnym Śląsku. "Wykluczeni radni zawieszeni"
Trzęsienie ziemi w PiS na Dolnym Śląsku. "Wykluczeni radni zawieszeni"
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Drony nad Danią. "Nowa linia frontu"
Drony nad Danią. "Nowa linia frontu"
Kolejny statek do Gazy zatrzymany, na pokładzie polska aktywistka
Kolejny statek do Gazy zatrzymany, na pokładzie polska aktywistka
Planowali ataki terrorystyczne. Co rosyjskie GRU wwiozło do Polski?
Planowali ataki terrorystyczne. Co rosyjskie GRU wwiozło do Polski?
Sposób na powrót do Sejmu? Korwin-Mikke założył trzecią partię
Sposób na powrót do Sejmu? Korwin-Mikke założył trzecią partię
PSL wybierze nowe władze. Jeden faworyt
PSL wybierze nowe władze. Jeden faworyt
Działo się w nocy. Zawrzało na ulicach miast w Europie po akcji Izraela
Działo się w nocy. Zawrzało na ulicach miast w Europie po akcji Izraela
Jeszcze nikt nie był tak bogaty. Oszacowali majątek Muska
Jeszcze nikt nie był tak bogaty. Oszacowali majątek Muska
Tak Trump mści się na demokratach za paraliż rządu
Tak Trump mści się na demokratach za paraliż rządu
Kupują więcej ropy z Rosji. Reakcja G7: "Weźmiemy na cel"
Kupują więcej ropy z Rosji. Reakcja G7: "Weźmiemy na cel"
Węgrzy znowu uderzają w UE. "Bruksela przygotowuje się do wojny"
Węgrzy znowu uderzają w UE. "Bruksela przygotowuje się do wojny"