PolskaFundusz Pracy zadłużony po uszy

Fundusz Pracy zadłużony po uszy

Na same odsetki od kredytów zaciągniętych przez Fundusz Pracy państwo wydaje więcej niż na jakąkolwiek formę aktywnego zwalczania bezrobocia - pisze "Życie Warszawy".

12.06.2006 | aktual.: 12.06.2006 06:51

Fundusz, z którego wypłacana jest pomoc dla bezrobotnych, tonie w długach. W tym roku tylko na spłatę odsetek i pokrycie kosztów obsługi kredytów bankowych wyda około 300 mln zł. To aż o 120 mln zł więcej, niż wydajemy na szkolenia dla bezrobotnych czy organizację robót interwencyjnych. Obsługa długów zaciągniętych w bankach kosztuje także więcej niż zapomogi dla bezrobotnych, którzy chcą założyć własną działalność gospodarczą. W ubiegłym roku z takich pożyczek - na łączną kwotę 250 mln zł - skorzystało prawie 25 tys. bezrobotnych.

Zdaniem głównego ekonomisty Banku BPH Ryszarda Petru, sytuacja funduszu jest typowym przykładem tego, co ekonomiści nazywają zamiataniem pod dywan zobowiązań budżetu. Oficjalnie braki w państwowej kasie są mniejsze, ale instytucje okołobudżetowe mają coraz większe zobowiązania, które ostatecznie i tak spłacimy my wszyscy.

Przez ostatnie lata Fundusz Pracy zadłużał się na potęgę. W 2000 r. dług wynosił 745 mln zł. W 2002 r. - już 1,8 mld zł, w 2003 r. - 3,1 mld zł, a w 2004 przekraczał 4,3 mld zł. Spłata samych odsetek wyniosła wówczas 265 mln zł. Na koniec ubiegłego roku zadłużenie funduszu wynosiło 3,3 mld zł. Według Petru lepiej byłoby, gdyby pieniądze do funduszy celowych, takich jak Fundusz Pracy czy Fundusz Ubezpieczeń Społecznych (z tego ostatniego wypłacane są renty i emerytury. Jego zadłużenie w bankach wynosi ok. siedem mld zł), płynęły z dotacji budżetowych.

Państwo też musiałoby wyemitować obligacje, by pozyskać na ten cel pieniądze, ale wówczas łatwiej kontrolować wydatki i zmusza to do szukania oszczędności w samych instytucjach - mówi "Życiu Warszawy" Petru. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)