Frans Timmermans: wspierając Polskę spłacam swój moralny dług
Im bardziej mnie atakowano, tym silniejszy się czułem i byłem bardziej zdeterminowany. Stawiałem polskiemu rządowi pytania, wysyłałem listy, przygotowywałem następne rekomendacje. Po prostu nie wyobrażam sobie Unii bez Polski ani Polski bez Unii - wyznaje Frans Timmermans, pierwszy wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej.
W obszernym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" unijny polityk tłumaczy, dlaczego tak bardzo interesuje się tym, co dzieje się w Polsce. Opowiada o tym, jak podczas II wojny światowej polscy żołnierze z 1. Dywizji Pancernej generała Stanisława Maczka. wyzwolili Bredę, jego rodzinne miasto. Jak pomogli jego schorowanemu, słabemu ojcu. - Działając na rzecz wejścia Polski do Unii, a teraz ją wspierając, spłacam więc swój moralny dług. Bo gdyby nie polscy żołnierze, nie byłoby mnie na świecie. Mój zabiedzony ojciec bez ich opieki by nie przeżył. Obecnie cierpi na alzheimera, traci pamięć, ale ciągle pamięta dzieciństwo, polskiego wojskowego krawca, który uszył mu mały polski mundur - mówi Timmermans.
Pytany, czy nie jest już znużony Polską odparł: "Absolutnie nie". - I od razu powiem, że jeśli chodzi o Polaków, to jestem optymistą. Od lat ich obserwuję. Manifestują przywiązanie do europejskiej wspólnoty, do jej wartości. To dotyczy tych głosujących na lewicę i na prawicę, na PiS i na Koalicję Obywatelską. Dlatego spór o praworządność w Polsce będzie miał dobre zakończenie. Pytanie, ile czasu upłynie - dodał.
- Stawianie wyłącznie na narodową suwerenność nie ma sensu. Polska sama nie będzie w stanie uporać się z presją Rosji. 20 lat temu toczyłem bardzo ostre spory z liberałem Fritsem Bolkesteinem, który uważał, że nie wolno rozszerzać NATO, bo to poróżni Zachód z Rosją. Nie chciał też rozszerzania Unii. Pomyślmy, jak dziś wyglądałaby Europa, gdyby on i podobnie myślący postawili na swoim. Polska byłaby w takiej samej sytuacji jak Ukraina - stwierdził Timmermans pytany, co sądzi na temat oskarżeń polskich polityków, dotyczących rzekomego zagrożenia dla polskiej suwerenności ze strony UE.
Pytany o wzrost znaczenia partii nacjonalistyczno-populistycznych w Europie, które mogą zdobyć co czwarty głos w wyborach do parlamentu europejskiego, odparł, że bardziej obawia się tego co o będzie się działo w krajach członkowskich. - A jeszcze bardziej martwi mnie to, co się dzieje w łonie europejskiej prawicy. Wielu jej umiarkowanych polityków opowiada się za sojuszem z populistami. Wierzą, że jeśli wezmą taką ekstremę pod skrzydła, to ją ułożą, ułagodzą, ucywilizują. Ja tego nie kupuję. Churchill mówił, że karmiąc krokodyla, osiąga się jedynie to, że na końcu zostaje się zjedzonym. Dlatego apeluję do europejskiej prawicy, by nie próbowała naśladować populistów. Ludzie nie są głupi. Wybierają oryginał, a nie podróbkę - stwierdził Timmermans.
- Nie da się wyjść z Unii, zabierając ze sobą wszystkie zabawki. Nie da się wykroić ze wspólnego rynku kawałka dla siebie. Albo zostaje się na nim w całości, albo się go opuszcza. Negocjując brexit, chronimy interes członków Unii, bierzemy jednak pod uwagę brytyjskie interesy, bo nie chcemy tworzyć dodatkowych problemów - mówił pytany o brexit.
- Historia toczy się według tego mechanizmu. To, co zostało stworzone przez człowieka, może zostać przez człowieka zniszczone. Również Unia Europejska - stwierdził Timmermanns. - Brexit pokazał nam, że Unię da się zniszczyć. Ze szklanką z plastiku nie obchodzimy się ostrożnie. A Unia jest zrobiona ze szkła. Może się rozbić. Teraz już wiemy, że trzeba zachować ostrożność - dodał.
Zdaniem Timmermansa przyszłoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego "będą walką o duszę Europy". - O to, czy ludzie zdadzą sobie sprawę z tego, że mają wspólne przeznaczenie. Czy znajdą wspólne rozwiązania? Czy oprą się pokusom nacjonalizmu, konfrontacji? - mówił w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Wiceszef Komisji Europejskiej dodał, że patrzy jednak w przyszłość z optymizmem, bo "nadzieją napawa go młode pokolenie". - Młodzi ludzie są patriotami, a nie nacjonalistami. Nacjonalista buduje swój świat na strachu przed innymi, a młodzi Europejczycy są ciekawi świata. Definiują się przez pryzmat swojego narodu, są z niego dumni, budują swój świat w oparciu o swoją narodową tożsamość, kulturę. Ale nie chcą się w tym świecie zamykać. Nie boją się. Polaków też to dotyczy. Są ciekawi świata i tacy pewni siebie. To mi też dodaje nadziei - stwierdził.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"