Francuski ekspert: Rosjanie nie pociągają za sznurki w Nigrze

- Puczyści, którzy 26 lipca obalili demokratyczny rząd w nigeryjskiej stolicy Niamey, nie są sterowani przez Rosję. W czasie tłumnych demonstracji pojawiły się rosyjskie flagi, ale za ich pojawianie odpowiadają organizatorzy wojskowego przewrotu - przekonuje francuski analityk wojskowy Pierre Servent. Ekspert ujawnia, że rebelianci płacą ludziom za palenie francuskich flag.

Niger. Demonstracje na ulicach po puczu wojskowym 26 lipca
Niger. Demonstracje na ulicach po puczu wojskowym 26 lipca
Źródło zdjęć: © Getty Images | 2023 Anadolu Agency

Sytuacja w Nigrze nie ulega zmianie. W niedzielę wygasło ultimatum w sprawie uwolnienia demokratycznie wybranego prezydenta Mohameda Bazouma i przywrócenia go na stanowisko. Od poniedziałku puste jest niebo nad krajem - zawieszone zostały loty. To nie zdołało jednak wpłynąć na decyzje organizatorów przewrotu.

- To katastrofa. Kontynent afrykański ma pewną tradycję zamachów stanu. Ale pas Sahelu jest klasycznym obszarem ekspansji grup bojowych i organizacji terrorystycznych, które uważają się za część państwa islamskiego lub mają związek z dżihadystami. To sprawia, że sytuacja jest tak wybuchowa - mówi w wywiadzie dla "Spiegla" Pierre Servent.

Uważa on, że po tym, jak w Mali, Burkina Faso, a teraz w Nigrze władzę sprawuje wojskowa junta, mieszkańcy Afryki Zachodniej są w niebezpieczeństwie i mogą zapłacić wysoką cenę tego siłowego przewrotu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Servant przekonuje, że dynamiczne wydarzenia, do jakich doszło w Niamey, nie były inspirowane z zewnątrz. - To stuprocentowy przewrót afrykański, Rosjanie nie pociągali za sznurki. Jego inicjatorem był generał Omar Tchiani, szef gwardii prezydenckiej. Bał się utraty stanowiska i związanych z nim korzyści. Dlatego zorganizował zamach stanu. To musiała być spontaniczna, nieplanowana akcja - mówi ekspert.

Francuski ekspert: Rosjanie nie pociągają za sznurki w Nigrze

To, że Rosja nie wywierała żadnej presji i nie przyłożyła rąk do puczu, nie znaczy jednak, że Kreml nie zechce wykorzystać tej sytuacji. - Kiedy zachodnie bazy wojskowe, organizacje pomocowe i struktury ONZ wycofują się z jakiegoś regionu, pozostawiają po sobie zamknięte, odizolowane społeczeństwo. A Rosja jest gotowa do przyjęcia nowej roli w tej sytuacji - ocenia Servant.

Dodaje także, że antyfrancuskie nastroje, widoczne na ulicach, są podsycane przez puczystów. - Ruch płaci obecnie od 30 do 50 euro za udział w demonstracjach, palenie francuskich flag i wymachiwanie rosyjskimi. To się dzieje przed obiektywami mediów i ten obraz idzie na cały świat. Rosja nie była aktywnie zaangażowana w pucz - podkreśla francuski specjalista.

Wybrane dla Ciebie