ŚwiatFrancja sparaliżowana strajkiem

Francja sparaliżowana strajkiem

Transport w całej Francji przeżywał poważne perturbacje, spowodowane jednodniowym strajkiem, uważanym za znaczący test społeczny dla rządu premiera Dominique'a de Villepina. Do strajku dołączyli też pracownicy
sektora energetycznego, zmniejszając zasilanie, co poważnie
ograniczyło pracę rafinerii.

04.10.2005 | aktual.: 05.10.2005 07:53

Strajk zorganizowało pięć central związkowych na znak protestu przeciwko polityce gospodarczej rządu: niskim płacom, wysokiemu bezrobociu (wynosi ono 9,9%), obniżaniu poziomu życia, nowym kontraktom, pozwalającym małym firmom na łatwiejsze zwalnianie ludzi, oraz przeciwko prywatyzacji państwowych firm. Francuzi chcą też zachowania 35-godzinnego tygodnia pracy.

W marszach protestacyjnych wzięło udział, według organizatorów, ponad milion ludzi. Największa manifestacja odbyła się w Paryżu; przyszło na nią 150 tys. ludzi. Na czele niesiono czerwony transparent z napisem: "Wspólnie na rzecz zatrudnienia, mocy nabywczej, praw pracowniczych".

Premier Villepin, który za "absolutny priorytet" uważa zmniejszenie bezrobocia, powiedział we wtorek we francuskim Zgromadzeniu Narodowym: "Słucham przesłania, jakie kierują do nas Francuzi. Cały rząd słucha przesłania, jakie kierują do nas Francuzi. Chcemy odpowiedzieć na ich niepokoje i na ich aspiracje. Francuzi chcą rezultatów, i to jest to właśnie, o co walczymy".

Zmniejszenie zasilania (według centrali związkowej CGT o 20%, według Electricite de France - o 8%) przez sektor energetyczny ograniczyło we wtorek pracę francuskich rafinerii.

Francja jest ważnym eksporterem produktów rafineryjnych. Wtorkowy strajk zwiększył nacisk na francuski koncern naftowy Total, mający największe w Europie i Francji rafinerie, które przerabiają ponad połowę z niemal 2 mln baryłek ropy przetwarzanych dziennie we Francji. Od dwóch tygodni trwa strajk na tle płacowym w zakładach Totalu w Gonfreville na północy kraju. Niemal całkowicie sparaliżował on produkcję (328 tys. baryłek ropy dziennie).

Według CGT wtorkowy strajk zmniejszył o 40% zdolności produkcyjne w pozostałych pięciu rafineriach Totalu, które łącznie przerabiają 760 tys. baryłek ropy dziennie. Total podał, że tylko w dwóch zakładach zmniejszono produkcję do poziomu minimalnego: w Feyzin niedaleko Lyonu i w La Mede koło Marsylii.

Rafineria La Mede jest jedną z czterech śródziemnomorskich rafinerii (łącznie przerabiają 600 tys. baryłek ropy dziennie), w których zapasy surowej ropy, eksport produktów i import zostały zablokowane przez trwający od tygodnia strajk dokerów i portowców, sprzeciwiających się prywatyzacji spółki SNCM.

"Czarny wtorek" we Francji zakłócił przede wszystkim komunikację. Strajk kontrolerów lotów sprawił, że musiano odwołać ponad 400 rejsów z głównych podparyskich lotnisk - Orly i de Gaulle'a w Roissy.

Poważne zakłócenia wystąpiły w transporcie miejskim w Paryżu i innych wielkich aglomeracjach, jak Rennes, Rouen, Nantes, Marsylia. W Paryżu nie wyruszyło na trasy 2/3 autobusów; kursowała tylko jedna linia metra. Metro w Lyonie stanęło całkowicie.

Na krajowych liniach kolejowych ruch był ograniczony do 60 proc., na trasach superszybkiej TGV - do 40% na liniach dalekobieżnych i międzyregionalnych i do 35% w rejonie paryskim.

Strajkowało ok. 15% pracowników poczty. Z powodu strajku nie ukazały się wielkie dzienniki ogólnokrajowe, jak "Le Figaro" czy "Liberation".

Jak wskazują sondaże, akcja protestacyjna jest przyjmowana ze zrozumieniem przez opinię publiczną. Według instytutu CSA 74% Francuzów podchodzi do niej z sympatią, a według sondażu BVA 72% uważa ją za "usprawiedliwioną".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)