Foster Friess kontra ISIS. Oto zakulisowy bohater wojny z dżihadystami
Amerykański multimilioner Foster Friess był do tej pory znany głównie jako sprawny biznesmen, hojny fundator Partii Republikańskiej i gorliwy chrześcijanin-filantrop. Teraz - jak opisuje serwis The Daily Beast – głośno zrobiło się także o jego zaangażowaniu w inną kampanię: na rzecz walki przeciwko Państwu Islamskiemu.
Friess przez kilka ostatnich miesięcy odbywał zakulisowe wizyty do irackiego Kurdystanu, gdzie obserwował w jakich warunkach toczy się walka kurdyjskich bojowników - zwanych Peszmergami - z dżihadystami Panstwa Islamskiego. To, co zobaczył, mocno go poruszyło.
- Oni walczą w naszej wojnie, a my traktujemy ich skandalicznie w kwestii sprzętu, jaki im wysłaliśmy. Było mi wstyd, że jestem Amerykaninem - powiedział portalowi Friess. Od tego czasu, biznesmen, którego majątek szacowany jest na ponad pół miliarda dolarów, gorliwie namawia polityków w Waszyngtonie, by bardziej zaangażować się w walkę prowadzoną przez Peszmergów. Naciska, by rozszerzyli zakres nalotów na ISIS, wyposażyli i wytrenowali Peszmergów i zwiększyli pomoc humanitarną dla regionu. Ale to nie wszystko. Jak opisuje The Daily Beast, Friess uważa, że powinno się przestać także mówić o "wojnie z terroryzmem", a zacząć o walce z "globalnym ruchem dżihadystycznym".
Na samym lobbingu rola biznesmena się jednak nie skończy.
- Nie ma żadnego powodu, dla którego rząd USA miałby mieć monopol na pomoc wojskową. Myślę, że sektor prywatny może mieć dużą rolę w pomocy Kurdom - powiedział cytowany przez TDB wspólnik Friessa, emerytowany generał Ernie Audino. - Rozmawiamy często na ten temat z Fosterem, ale nikt nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji. On ma dobre serce, chce stanąć "po dobrej stronie historii" - tłumaczył wojskowy.
Jak dotąd Friess kupił kilka tysięcy koców dla Jazydów, jednej z grup wyznaniowych brutalnie prześladowanych przez Państwo Islamskie. Wspierał też finansowo innych uchodźców z Iraku.
Ale dużo wskazuje na to, że cele milionera są znacznie ambitniejsze. Gazeta "Washington Examiner" opublikowała niedawno e-mail, który Friess wysłał Randowi Paulowi, jednemu z liderów Partii Republikańskiej. Z listu wynika, że biznesmen zastanawia się nad sfinansowaniem wyszkolenia i sprzętu dla "kilku tysięcy młodych amerykańskich chrześcijan", którzy zgłosili się do niego z chęcią wyjazdu do Iraku, by pomóc Kurdom w ich walce.
Motywacją dla Friessa ma być przede wszystkim jego wiara - jest bowiem zdeklarowanym ewangelikiem. Kurdowie zaś zaskarbili sobie sympatię i poparcie wielu amerykańskich polityków i aktywistów z obozu religijnej prawicy swoją postawą po obaleniu reżimu Saddama Husajna, kiedy bronili przed prześladowaniami irackich chrześcijan. Iracki Kurdystan do tej pory był jednym z niewielu miejsc na Bliskim Wschodzie, gdzie wspólnoty chrześcijańskie mogły się cieszyć względnym spokojem i bezpieczeństwem.
Oficjalnie Friess dementuje pogłoski o prywatnym fundowaniu wojny z ISIS. Zdaniem ekspertów. Niezależnie od tego, politycy są zgodni, że biznesmen już odegrał dużą rolę na rzecz wsparcia walki z dżihadystami. Potwierdzają to politycy z obu stron amerykańskiej sceny politycznej, m.in. republikański senator John McCain.
- Friess zrobił realną różnicę. Wydał na ten cel własne pieniądze i miał duży wpływ na opinie tu, w Senacie. To jeden z najmocniejszych orędowników Kurdów - powiedział McCain.