Flash Air musi skontrolować swoje samoloty
Urząd Lotnictwa Cywilnego zwrócił się do władz Egiptu z prośbą o wykonanie przed najbliższym lotem samolotu linii Flash Air do Polski doraźnego przeglądu stanu technicznego maszyny i wydanie jej nowego świadectwa zdatności do lotu.
Decyzja Urzędu ma związek z sobotnią katastrofą samolotu Flash Air, który w sobotę runął do Morza Czerwonego ze 148 osobami na pokładzie.
Urząd poinformował, że wynik kontroli samolotu będzie warunkował udzielenie przezeń zgody na lot do Polski. "Niezależnie od egipskiej kontroli, niezwłocznie po wylądowaniu samolotu na terytorium Polski, Urząd przeprowadzi kontrolę stanu bezpieczeństwa tej maszyny" - podkreślono w komunikacie.
Urząd Lotnictwa Cywilnego poinformował również, że strona polska poprosiła władze egipskie o udzielenie informacji o krokach podjętych wobec Flash Air po sobotniej katastrofie.
Raz już - w 2002 roku - zabroniono tym liniom latać do Polski - właśnie z powodu złego stanu technicznego jednej z maszyn. Licencję przyznano ponownie w czerwcu ubiegłego roku, po sprawdzeniu dokumentacji i stanu technicznego samolotów oraz kwalifikacji załóg.
Linie wykonały w sumie 63 loty do i z Polski. Do Urzędu niejednokrotnie trafiały skargi na wyposażenie i obsługę w jej samolotach.
Tymzasem z lotniska na Okęciu odleciał samolot Polskich Linii Lotniczych "LOT" po polskich turystów, którzy wypoczywali w egipskim kurorcie Szarm el-Szejk. Maszyna miała odlecieć o 16.30 jednak odlot był odkładany z powodu gęstej mgły jaka unosi się nad warszawskim lotniskiem.
Powrót turystów, którzy do Egiptu polecieli z biurem El Greco, opóźnił się z powodu sobotniej katastrofy boeinga lokalnej firmy Flash Air, w wyniku której zginęło 148 osób.
Właśnie tymi liniami mieli wrócić Polacy, po tygodniu spędzonym nad Morzem Czerwonym. Nie zgodzili się jednak na to i od soboty czekali na inny samolot. Biuro podróży El Greco ogłosiło we wtorek upadłość.