Fischer: radość z upadku Saddama, sprzeciw wobec wojny
Niemiecki minister spraw zagranicznych Joschka Fischer wyraził radość z powodu upadku reżimu Saddama Husajna, zastrzegł jednak, że negatywne stanowisko rządu Niemiec wobec wojny w Iraku nie zmieniło się.
11.04.2003 19:10
"Gdy upada dyktatura, jest to dla mnie zawsze powodem do radości, chociaż w tym przypadku chyba należy się zastanowić nad ceną" - powiedział Fischer w piątek podczas spotkania z dziennikarzami zagranicznymi w Berlinie.
"Byliśmy przeciwni tej wojnie, ale od chwili, gdy padł pierwszy strzał, było jasne, że ta wojna powinna się zakończyć możliwie szybko oraz że może się zakończyć tylko zwycięstwem aliantów" - oświadczył szef niemieckiej dyplomacji. "Byłoby lepiej, gdyby reżim iracki załamał się jeszcze szybciej" - dodał.
"Nasze stanowisko (wobec wojny) nie zmieniło się" - podkreślił Fischer. Interwencja wojskowa może wchodzić w rachubę jedynie jako "środek ostateczny". W przypadku Iraku środki pokojowe nie zostały wyczerpane - ocenił.
Fischer zaprzeczył, jakoby władze Niemiec kierowały się w swej polityce pacyfizmem. "To, że zerwaliśmy z tradycją, która wpędziła nas w nieszczęście, jest zgodne z interesami naszych sąsiadów i nas samych" - powiedział, dodając, że mimo to zarzut o pacyfizm jest "chybiony".
Decyzja o wojnie - jako środku ostatecznym - będzie dla Niemców także w przyszłości "bardzo, bardzo ważną" kwestią. Niemcy stawiają raczej na rozwiązania polityczne niż na użycie siły wojskowej - inaczej niż państwa, które mają bardziej szczęśliwą przeszłość narodową. "Nie ma różnic w kwestii zasadniczej, czy (należy stosować siłę), lecz są w ocenie, czy można już zastosować ostateczny środek" - wyjaśnił Fischer.
Minister opowiedział się za utworzeniem "europejskiego trzonu" w dziedzinie polityki obronnej i zapewnił, że ta propozycja nie jest skierowana przeciwko NATO. "Nie chodzi o powstanie nowej struktury, lecz o umocnienie europejskiego filaru" - zapewnił.
Z inicjatywy Belgii pod koniec kwietnia odbędzie się w Brukseli spotkanie na szczycie czterech krajów - Belgii, Niemiec, Francji i Luksemburga - poświęcone pogłębieniu współpracy wojskowej. Belgijska propozycja przewiduje m.in. utworzenie wspólnego sztabu generalnego.
Szef niemieckiej dyplomacji wskazał na rolę Polski jako "dużego kraju" w tworzeniu wspólnej polityki obronnej. "Dojdzie jeden duży kraj - Polska. Jesteśmy zainteresowani - ze względu na bezpośrednie sąsiedztwo oraz zobowiązania historyczne - żeby proces tworzenia Europy postępował przy uwzględnieniu polskich interesów i polskiego punktu widzenia".
Nawiązując do rozpoczętego w piątek w Petersburgu spotkania kanclerza Gerharda Schroedera z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, Fischer odrzucił oskarżenia o tworzenie "osi" niemiecko- rosyjskiej. "Ta cała gadanina o osiach insynuuje istnienie strategicznej alternatywy w stosunku do Unii Europejskiej lub stosunków transatlantyckich. To chwytliwy temat, ale pozbawiony wszelkich podstaw" - powiedział. (mag)