Trwa ładowanie...

Finowie przeżywają szok z powodu drożyzny. "Ceny Putina"

Rosnące w zawrotnym tempie ceny przerażają Finów. Według szacunków żywność może podrożeć o 11 procent. Władze kraju mówią wprost, że to "ceny Putina". Eksperci szukają sposobów na ratunek i zastanawiają się, kto w zrównoważonej gospodarce powinien ponieść ciężar tych wzrostów - konsument, firmy czy państwo.

Plac targowy Kauppatori w HelsinkachPlac targowy Kauppatori w HelsinkachŹródło: Getty Images, fot: Andrey Rudakov
d3dp2gs
d3dp2gs

- Choć brzmi to naprawdę dziwnie, dobrze, że niektóre rzeczy kosztują więcej niż wcześniej. Zmusza nas to do wzięcia pod uwagę ograniczonych zasobów naturalnych. Musisz dokonywać wyborów.

- Mamy ceny wojenne. Można powiedzieć, że to "ceny Putina" - powiedział minister gospodarki Finlandii Mika Lintilä, którego cytuje portal yle.fi.

Zazwyczaj w sytuacjach kryzysowych oczekuje się, że państwo będzie wspierać przedsiębiorstwa. Z powodu pandemii koronawirusa firmom wypłacono znaczne dotacje. W tym samym czasie sieci spożywcze osiągnęły rekordowe wyniki. Według Minny Halme, naukowo zajmującej się zagadnieniami odpowiedzialnego biznesu na Uniwersytecie Aalto, wsparcie powinno być teraz kierowane do najbiedniejszych, a nie do firm. Zdaniem Halme w tej sytuacji firmy powinny obniżyć marże.

d3dp2gs

Finowie płaczą z powodu drożyzny. "Ceny Putina"

Według szacunków ceny żywności w Finlandii mogą w tym roku wzrosnąć o 11 procent. Obniżenie podatku VAT oznaczałoby ogólny rabat dla wszystkich konsumentów - także tych o wysokich dochodach, dla których wzrost cen nie jest wielkim problemem. Firmy liczą na ulgi podatkowe, ponieważ mogą one zwiększyć siłę nabywczą ludzi. - Moralne pytanie brzmi, czy państwo zawsze powinno pomagać firmom. A może priorytetem powinno być wspieranie biednych - mówi Minna Halme.

Finlandia i Szwecja w NATO? "Tylko członkostwo w Sojuszu chroni przed agresją Rosji"

Profesor zastanawia się nad najskuteczniejszym sposobem pomocy tym, którym pieniędzy już nie starcza na normalne funkcjonowanie. Badaczka nazywa to "spadaniem z sań". Większości Finów wzrost cen żywności nie dotknie w sposób szczególnie bolesny, choć taki proces miałby jej zdaniem swoje dobre strony. Przez pandemię i wojnę w Ukrainie społeczeństwo mniej uwagi przywiązuje do spraw kryzysu klimatycznego. Zmiany, które wymusić mogą szybujące ceny, mogą przynieść wiele korzyści - zmianę stylu życia, rozsądne korzystanie z dóbr i energii - uważa pani profesor.

- Wydajemy za dużo. Możemy pójść na kompromis bez znacznego obniżania naszego standardu życia - kwituje ekspertka. - Teraz jesteśmy w sytuacji, w której każdy musi wziąć odpowiedzialność - dodaje.

Żywność jest w Finlandii mocno opodatkowana. Różne daniny stanowią około 45 procent ceny. Wielu specjalistów od gospodarki postuluje, by zastanowić się nad obniżeniem podatku VAT na żywność bliżej poziomu europejskiego, do mniej niż 10 proc. ceny (obecnie stawka wynosi 14 proc.) Zwiększyłoby to siłę nabywczą konsumentów i wspierało rozwój rynku krajowego.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3dp2gs
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Wyłączono komentarze

Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.

Paweł Kapusta - Redaktor naczelny WP
Paweł KapustaRedaktor Naczelny WP
d3dp2gs
Więcej tematów