Finlandia boi się rosyjskich uchodźców
Niespokojna sytuacja w Rosji może nieść poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa Finlandii. Helsinki powinny przygotować się na duży napływ uchodźców - ostrzega poseł do Eduskunty, Jarno Limnéll.
Po nieudanym puczu sytuacja w Rosji robi się coraz bardziej niespokojna. - Przewrót pałacowy na Kremlu może nieść szokujące skutki dla Finlandii, Europy i całego świata - ocenia na swoim blogu fiński doktor nauk wojskowych i poseł do Eduskunty, Jarno Limnéll.
- Obserwowana obecnie wewnętrzna walka o władzę w najmniejszym stopniu nie poprawia pozycji Putina - podkreśla Limnéll. Według eksperta jednym z najpoważniejszych zagrożeń jest masowy exodus Rosjan za wschodnią granicę.
Finlandia powinna się przygotować
Zdaniem Limnélla najważniejsze teraz jest, aby Finlandia śledziła wydarzenia w Rosji i była przygotowana na dużą falę uchodźców - z uwzględnieniem procesu legislacyjnego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sobowtór zagrażałby Putinowi. Ekspertka wskazuje, dlaczego
Najczarniejszy scenariusz, w opinii Limnélla, zakłada powtórkę z kryzysu uchodźczego z przełomu 2015 i 2016 r. Dlatego przygotowania powinny uwzględniać m.in. fakt, że Finlandia ma wystarczającą kontrolę techniczną oraz wiedzę i doświadczenie z kryzysem na granicy, a także zdolność do zapewnienia bezpieczeństwa narodowego.
Tym bardziej że odkąd Finlandia weszła do NATO, "każdy rodzaj niestabilności w Europie" wpływa na nią inaczej niż wcześniej.
- Rosja ogłosiła zaledwie kilka dni temu, że umieściła broń nuklearną na Białorusi. Co stanie się z tą bronią, jeśli sytuacja się skomplikuje? Białoruś jest krajem niestabilnym, którego przywódca już co najmniej raz musiał uciekać helikopterem przed własnym narodem - pyta poseł do Eduskunty.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski