PolskaFikcyjne otwarcie filharmonii - policja bada sprawę

Fikcyjne otwarcie filharmonii - policja bada sprawę

Olsztyńska policja na wniosek dyrektora filharmonii sprawdza, kto rozesłał do mediów i radnych fałszywe zaproszenia na otwarcie nowego budynku. Inaugurację odwołał marszałek, bo dyrektor filharmonii jest skonfliktowany z zespołem.

21.03.2011 | aktual.: 21.03.2011 16:57

Jak poinformowała rzeczniczka warmińsko-mazurskiej policji Anna Fic dyrektor olsztyńskiej filharmonii Janusz Lewandowski przyszedł na komendę i opowiedział policjantom o tym, że ktoś podszywając się pod niego rozesłał do mediów i radnych Olsztyna zaproszenie na zwiedzanie nowego budynku filharmonii.

Fikcyjna impreza miała się odbyć w minioną sobotę - pierwotnie na ten dzień rzeczywiście planowano otwarcie filharmonii, ale z powodu konfliktu dyrektora Lewandowskiego z muzykami i innymi pracownikami marszałek przełożył otwarcie nowego gmachu, którego budowa kosztowała 68 mln zł, na czas bliżej nieokreślony. Na fikcyjną imprezę stawił się jeden z radnych. Dziennikarze i inni adresaci dowcipu szybko odkryli fałszywkę.

- Policjanci będą wyjaśniali podane przez dyrektora okoliczności tej sprawy. Na razie trudno powiedzieć, czy mamy do czynienia z przestępstwem, czy wykroczeniem - powiedziała Fic.

Dyrektor filharmonii Janusz Lewandowski powiedział, że "nie ma zielonego pojęcia", kto mógł zrobić ów dowcip. Skonfliktowani z dyrektorem Lewandowskim muzycy olsztyńskiej filharmonii w nieoficjalnych rozmowach z dziennikarzami stanowczo zaprzeczyli, że są autorami zaproszenia na odwołane otwarcie filharmonii. - Ktoś chciał, by opinia publiczna myślała, że to my się tak "bawimy" kosztem dyrektora - powiedział jeden z muzyków.

Trwający od 3 lat spór pracowników olsztyńskiej filharmonii z dyrekcją placówki przybrał na sile pod koniec 2010 roku, kiedy Solidarność tej placówki wydała negatywną opinię o Lewandowskim jako dyrektorze - uczyniono to na prośbę organu prowadzącego tj. urzędu marszałkowskiego w Olsztynie. Wkrótce potem Lewandowski wręczył przewodniczącemu Solidarności, puzoniście Henrykowi Zinkiewiczowi, wypowiedzenie umowy o pracę. Dyrekcja filharmonii uzasadniała je zbyt słabą grą Zinkiewicza. Przewodniczący Solidarności odwołał się do sądu pracy - jego proces trwa.

Podczas rozpraw w procesie Zinkiewicza wyszły na jaw okoliczności, które zaogniły konflikt, m.in. okazało się, że dyrektor artystyczny, I dyrygent, Janusz Przybylsk przygotował listę osób "nieprzydatnych zawodowo", na której znaleźli się inni związkowi działacze. W efekcie muzycy z orkiestry w tajnym referendum uznali, że nie będą grali pod dyrekcją Przybylskiego. Bojkot dyrygenta trwa.

Ponadto muzycy zarzucają dyrekcji - zarówno Lewandowskiemu, jak i Przybylskiemu - że nie powołała rady artystycznej, nie odpowiada im styl zarządzania filharmonią, domagają się wyższych pensji - teraz podstawowe stawki muzyków wynoszą 1650 zł i 1950 zł brutto, do tego dochodzą dodatki stażowe i wynikające z pozycji danego muzyka w orkiestrze.

- Nasz konflikt z dyrekcją to tak naprawdę walka o pozycję artystów w świecie kultury, o szanowanie nas i naszych praw - powiedział Zienkiewicz.

Od grudnia muzycy i dyrektor prowadzą mediacje, które mają wygasić spór. - W rozmowach tych uczestniczy pracownik departamentu kultury. Nie wiem, kiedy sytuacja się wyjaśni, ale jeśli zgody nie będzie, nie będziemy uroczyście otwierać nowego gmachu - powiedziała wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego Jolanta Szulc zapewniając, że "rozmowy idą w dobrą stronę".

W kwietniu urząd marszałkowski ogłosi konkurs na stanowisko dyrektora filharmonii w Olsztynie - Lewandowskiemu kontrakt kończy się w czerwcu. Obecny dyrektor powiedział, że nie wie, czy w nim wystartuje. - Wybudowanie nowego gmachu uważam za swój wielki sukces, chętnie bym pourzędował w gabinecie, który zbudowałem. Z drugiej strony ta sytuacja wiele mnie kosztuje - powiedział Lewandowski.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)