Feministyczna zmiana warty! Czas na prawdziwą solidarność
Liberalne centrum ponosi winę za obecny stan rzeczy przez zachowywanie dystansu tam, gdzie trzeba było podjąć walkę, przez ideowe lenistwo i – zwłaszcza – przez swoje dobre samopoczucie. Samo odcięcie się od prawicowego konserwatyzmu wielu liberał(k)om wystarcza, by przyznać sobie medal za postępowość i otwartość - piszą autorki w liście otwartym.
12.01.2018 | aktual.: 12.01.2018 18:46
W ostatnich tygodniach w życiu publicznym w Polsce i na świecie doszło do przełomowych wydarzeń, które mają szansę zapoczątkować uczciwą rozmowę o przemocy wobec kobiet i przynieść konkretne działania na rzecz jej eliminacji.
Zapoczątkowana w Stanach Zjednoczonych akcja #metoo szybko zyskała ogólnoświatową skalę, dając siłę i odwagę tysiącom kobiet, by w końcu opowiedzieć o przemocy, której codziennie doświadczają. Kobiety rozpoznawalne i nieznane, starsze i młodsze, nastolatki, aktywistki, dziennikarki, aktorki, mówiły o wspólnym doświadczeniu przemocy, bólu, wstydu i złości. Często opowiadały o przypadkach skrajnych: gwałtach, molestowaniu, przemocy fizycznej i psychicznej.
Jeszcze częściej opisywały seksistowskie zachowania, które w życiu prywatnym i zawodowym mają je uciszyć, pokazać im, gdzie ich miejsce: obleśne żarty, przekraczanie fizycznych granic, nadużycia w związkach, niechciane propozycje, aluzje i zaczepki o seksualnym wydźwięku. Wielu sprawców zostało wymienionych z imienia i nazwiska, ruszyły procesy sądowe. Akcja #metoo ma miejsce także w Polsce i ujawnia te same problemy, pokazując jednocześnie ogromną skalę cichego przyzwolenia na przemoc wobec kobiet.
Zobacz także: Grażyna Torbicka o wpływie #metoo na przemysł filmowy: Hollywood to dżungla
Na #metoo zareagowały w Polsce między innymi tzw. feministyczne autorytety. Osoby, których teksty niejednokrotnie były dla nas źródłem inspiracji, czy wręcz sygnałem do feministycznego przebudzenia. Sojuszniczki, które swoją rozpoznawalność wykorzystywały do walki o prawa kobiet. Niestety, nie zawsze były to reakcje, których byśmy po nich oczekiwały.
Kazimiera Szczuka i Eliza Michalik publicznie broniły seksistowskich żartów Janusza Rudnickiego. Agnieszka Graff w wypowiedzi radiowej uznała, że w patriarchalnym kraju „po prostu nie można się domagać od kobiet tej pozytywnej, entuzjastycznej zgody” na stosunek seksualny. Monika Płatek w dziwny sposób odniosła się do sprawy sławnego aktora, który dopuszczał się przemocy seksualnej: nie potępiła sprawcy i jego czynów, za to zaczęła zwalczać jego krytyków. Agata Bielik-Robson, Agata Diduszko-Zyglewska, Zuzanna Ziomecka i Ewa Wanat podpisały list otwarty w obronie dziennikarzy oskarżonych o nadużycia, wspierając tym samym próbę uciszenia kobiet doświadczających przemocy seksualnej.
Takie postawy prezentują bohaterki środowiska, które po 1989 roku budowało polski feminizm. Przyzwolenie na przemoc i molestowanie lub beztroskie sformułowania “inaczej się nie da” powodują, że nie czujemy się przez nie reprezentowane. Od „dyżurnych feministek” oczekujemy większej precyzji wypowiedzi i większego wyczucia, a także pogłębionej refleksji nad problemami, z którymi mierzą się tysiące Polek każdego dnia.
W patriarchalnym świecie nie tylko można, ale wręcz trzeba pytać kobiety o jednoznaczną zgodę na seks. Nie po to, by nakładać na kobiety kolejne obciążenie, ale po to, by zacząć wymagać od mężczyzn odpowiedzialnego nawiązywania relacji seksualnych.
W patriarchalnym świecie nie tylko można, ale trzeba protestować przeciw “żartobliwemu” obrzucaniu kobiet wyzwiskami. Powszechne przyzwolenie na takie “żarty” umacnia pogardę wobec kobiet, z którą musimy się zmagać na co dzień.
W patriarchalnym świecie pochylanie się nad sprawcą zamiast nad pokrzywdzonymi utrwala przemoc - zamyka usta najsłabszym. Jeśli feministki starszego pokolenia tego nie dostrzegają - najwyraźniej czas na zmianę warty.
Owszem, pogarszająca się sytuacja kobiet w Polsce, brak sensownej edukacji seksualnej, próby skrajnego ograniczania praw reprodukcyjnych, większe przyzwolenie na przemoc są w ostatnich latach wynikiem ofensywy konserwatywnej prawicy. Ale odpowiedzialność za obecny stan rzeczy ponosi również liberalne centrum. Jeszcze niedawno była szansa na podważenie pseudokompromisu aborcyjnego, na wprowadzenie rzetelnej edukacji seksualnej do szkół, na zabezpieczenie pomocy dla kobiet doświadczających przemocy w swoich domach. Wszystkie te szanse zostały zaprzepaszczone.
Liberalne centrum ponosi winę za obecny stan rzeczy przez zachowywanie dystansu tam, gdzie trzeba było podjąć walkę, przez ideowe lenistwo i – zwłaszcza – przez swoje dobre samopoczucie. Samo odcięcie się od prawicowego konserwatyzmu wielu liberał(k)om wystarcza, by przyznać sobie medal za postępowość i otwartość. Czas to powiedzieć głośno i wyraźnie: w ten sposób nie tylko nie walczy się o prawa kobiet – w ten sposób utrwala się patriarchalne status quo.
W wielu sprawach walczyłyśmy ramię w ramię, jak pokolenia sufrażystek i feministek przed nami. Wciąż na nowo zabiegamy o te same, podstawowe prawa do stanowienia o swoim życiu, o swojej seksualności, upominamy się o wolność i godność. Jeszcze wiele razy będziemy wspólnie walczyć o prawa reprodukcyjne kobiet, o nasze bezpieczeństwo, o równość na gruncie zawodowym i wolność od seksizmu w przestrzeni publicznej i prywatnej. Ale z równą mocą musimy występować przeciwko molestowaniu i nadużyciom seksualnym - te zjawiska to przecież składowe tej samej opresji, powód do tak samo stanowczej walki. Jest nas coraz więcej i feminizm traktujemy nie jako specjalizację zawodową czy naukową, ale życiową postawę. Najwyższy czas zapytać feministyczne autorytety - czy i w tej walce możemy na Was liczyć?
Ruch - jeśli ma nieść zmianę i siostrzeństwo, jeśli ma być silny - wymaga zgody co do podstawowych pojęć, solidnych fundamentów wspólnego działania. W tym zgody co do kwestii przemocy seksualnej:
- Każda forma bliskości fizycznej musi się opierać na zgodzie obu stron. Zawsze. Bez wyjątków. Jeśli tej zgody nie ma, nie ma seksu - jest przemoc. Skoro to kobieta jest nieproporcjonalnie bardziej zagrożona przemocą seksualną, szczególnie ważna jest jej jednoznaczna zgoda, a obowiązek upewnienia się o niej spoczywa w pierwszym rzędzie na mężczyźnie.
- Każdy kontakt musi być oparty na wzajemnym szacunku, nigdy na przedmiotowym traktowaniu. W relacjach, w których brakuje szacunku, dochodzi do nadużyć.
- Żadna osoba doświadczająca przemocy seksualnej, bez względu na swój wiek, wygląd, status społeczny, orientację i tożsamość płciową, na czas zdarzenia i jego miejsce, nie ponosi za nią winy. Winny jest sprawca. To nie osoba pokrzywdzona powinna się wstydzić i tłumaczyć, nie ona powinna ponosić karę - wstydzić się i tłumaczyć, ponosić karę powinien sprawca.
- Każda osoba będąca ofiarą nadużycia ma prawo reagować i mówić o tym, co ją spotkało. Ma prawo szukać pomocy, a społeczeństwo ma obowiązek tej pomocy udzielić. Państwo jest odpowiedzialne za stworzenie systemowych warunków do przeciwdziałania takiej przemocy oraz udzielania pomocy, gdy do niej dojdzie.
- Jeśli chcesz wspierać ruch feministyczny, wspieraj też osoby, które mówią o przemocy seksualnej. Uciszanie tych głosów to nie feminizm, to działanie przeciwko feminizmowi.
- Jeżeli nie umiesz, nie chcesz wesprzeć osób doświadczających przemocy seksualnej – nie zabieraj głosu.
- Jeżeli nie wiesz, jak możesz wesprzeć taką osobę - zapytaj ją i upewnij się, czy twoje działanie faktycznie będzie dla niej pomocne.
- Jeśli wypowiadasz się z pozycji przywileju - społecznego, ekonomicznego, lub tego, że sama/sam nie doświadczyłaś/eś takiego rodzaju przemocy - bądź tego świadoma/y i postaraj się przede wszystkim słuchać, żeby zrozumieć położenie innej osoby.
- Dołączając do chóru tych, którzy dyskredytują kobiety i podważają ich doświadczenia, stajesz po stronie patriarchatu.
- Kiedy wybierasz lojalność środowiskową, kiedy uznajesz wyższość przyzwyczajenia nad walką o zmianę, kiedy przedkładasz wygodę nad siostrzeństwo i solidarność z kobietami doświadczającymi przemocy - niszczysz dorobek wielu lat feminizmu, nasze wspólne dzieło.
Feminizm nie jest elitarnym klubem pracownic umysłowych. Feminizm jest walką o równość wszystkich ludzi. Feminizm jest walką o prawa wszystkich kobiet. To stawanie po stronie kobiet doświadczających przemocy, wyzysku, dyskryminacji ze względu na wiek, pochodzenie, kolor skóry, orientację i tożsamość płciową. Ogłaszamy zmianę warty: czas na powszechny i bezkompromisowy feminizm zwykłych kobiet i ich sojuszników. Czas na prawdziwą solidarność!
Aby dodać swój podpis napisz na femizmianawarty@gmail.com
Anna Adamczyk, feministka, geofizyczka, polityczka
Małgorzata Joanna Adamczyk, antropolożka, edukatorka, feministka
Nikola Adamus, programistka
Sergio de Arana
Barbara Ewa Baran - psycholożka, feministka
Katarzyna Barczyk, przedsiębiorczyni, feministka, blogerka
Emilia Bartkowska, menadżerka kultury
Wiktoria Beczek, dziennikarka
Anna Lidia Błaszczyk
Łukasz Boniecki, programista, polityk
Marcel Branleur
Barbara Brzezicka, nauczycielka
Michał Buczyński, inżynier
Aleksandra Cacha, psycholożka, matka synów
Magdalena Halina Czepkowska, studentka prawa
Piotr Czerniawski, redaktor
Natalia Daszkiewicz, artystka, aktywistka
Anna Dąbkowska, feministka
Laurie Debeni, aktywistka, studentka antropologii
Mateusz Dobrowolski, manager kultury
Dominika Domczyk, nauczycielka, tłumaczka,
Olga Drath, chemiczka i edukatorka
Damian Duszczenko
Wiktor Dynarski, osoba aktywistyczna i akademicka
Joanna Filipczak-Zaród, aktywistka, psycholożka, feministka
Olga Franiak
Daria Futkowska, matka córki
Julia Garncarczyk, kierowniczka
Natalia Gawior
Jakub Głuszak, ojciec, mąż, poeta, programista
Marta Gołębiowska, dziennikarka i trenerka
Ewa Gromada, feministka, adwokatka
Joanna Grzymała-Moszczyńska, feministka, trenerka antydyskryminacyjna, polityczka
Florentyna Gust, studentka
Monika Helak, badaczka i aktywistka
Patrycja Jakubczyk, edukatorka, feministka
Tomasz Jędrzejczak, student
Agnieszka Jurasińska, testerka oprogramowania
Anna Kamińska, feministka, edukatorka
Filip Kania, student
Jakub Kantorski
Grzegorz Kawka-Osik, mąż, ojciec
Magdalena Kawka-Osik, dietetyczka, matka syna
Małgorzata Klimowicz, dziennikarka, koreanistka
Dorota Kłodnicka, socjolożka
Michał Kołosowski
Wiola Krysiak, polityczka, pracownica banku
Sara Kubiak, związkowczyni, feministka, matka
Magdalena Kunz, tłumaczka
Aleksandra Kwiatkowska, analityczka
Ela Lary
Paweł Laskoś-Grabowski, nauczyciel akademicki
Katarzyna Lisikiewicz, aktywistka społeczna
Anna Macioszek, bioinformatyczka
Róża Majewska, działaczka społeczna
Magdalena Malińska
Sara Manasterska, asyriolożka
Piotr Masierak, dziennikarz
Igor Mencel
Magdalena Mips, projektantka aplikacji i stron internetowych, działaczka społeczna
Michał Nakoneczny, filozof, programista
Magdalena Niedźwiecka - Pruszkowska, aktywistka miejska
Michał Ochnik, polonista
Iza Palińska, feministka, publicystka, pracownica korporacji
Alicja Palęcka, socjolożka
Katarzyna Paprota, feministka, polityczka
Katarzyna Teresa Peplinska, aktywistka
Mateusz Piątkowski, operator maszyn w fabryce kabli
Paweł Preneta, kierownik projektów informatycznych, działacz polityczny, mąż i ojciec
Sara Prussak, aktywistka polityczna
Dominik Pucek, menadżer klubokawiarni
Dominik Puchała, feminista, student
Agata Pyzik, publicystka
Michał Radecki
Sylwia Rębosz, aktywistka społeczna, związkowczyni
Maciej Rolecki, ojciec
Martin Saczek, pracownik biurowy
Weronika Samolińska, księgowa
Amadeusz Smirnow
Jarosław Soja, prawnik
Joanna Soja, nauczycielka
Anna Staniorowska, plastyczka i historyczka sztuki
Kinga Stańczuk, historyczka idei, nauczycielka
Maja Staśko, krytyczka literacka
Piotr Sterczewski, kulturoznawca
Ewa Stoecker, edukatorka, trenerka antydyskryminacyjna, matka córki
Maciej Szlinder, filozof, tłumacz
Anna Szudek, tłumaczka, publicystka, dziennikarka muzyczna
Magdalena Tuła, specjalistka ds marketingu internetowego
Marta Tycner, historyczka, działaczka społeczna, matka
Marcin Zaród, socjolog, wykładowca