FBI opublikowało tajny dokument. Dotyczy zamachów na World Trade Center
W sobotę FBI odtajniło pierwszy dokument w sprawie zamachów terrorystycznych na World Trade Center. Zawarto w nim sugestie, że w przygotowywaniu ataków mogli uczestniczyć saudyjscy współpracownicy.
O odtajnienie dokumentu od lat apelowały rodziny ofiar zamachów, które wzywały prezydenta USA Joe Bidena do rezygnacji z udziału w obchodach 20. rocznicy tragicznych wydarzeń, gdyby nie spełnił tych żądań. Biden dekretem wykonawczym spełnił więc ich wolę.
FBI opublikowało tajny raport
Dokument FBI zawiera 16 stron i został częściowo zredagowany. Nakreśla on kontakty między porywaczami samolotów, które uderzyły w World Trade Center oraz Pentagon a saudyjskimi współpracownikami w USA. Jak czytamy, nie ma jednak stuprocentowych dowodów na to, że władze Arabii Saudyjskiej były współwinne ataków, w których zginęło blisko 3 tys. osób.
Ambasada Saudyjska w Waszyngtonie nie ustosunkowała się do raportu FBI, ale w komunikacie, wydanym 8 września, oświadczyła, że rząd w Rijadzie zawsze opowiadał się za przejrzystością w śledztwie w sprawie wydarzeń z 11 września 2001 r. i z zadowoleniem przyjmuje ujawnienie przez Stany Zjednoczone tajnych dokumentów, dotyczących ataków.
Zapewniają, że nie odgrywali żadnej roli w tych tragicznych wydarzeniach. "Jak ujawniły wcześniejsze dochodzenia, w tym Komisja 9/11 i opublikowanie tak zwanych '28 stron', nigdy nie pojawiły się żadne dowody wskazujące, że rząd saudyjski lub jego urzędnicy mieli wcześniej wiedzę o ataku terrorystycznym, lub byli w jakikolwiek sposób w to zamieszani" - napisano w oświadczeniu ambasady.
Zobacz także: Rocznica zamachu na World Trade Center. "Terror ma miejsca, w których może się rozwijać"
Rodziny nie mają wątpliwości
Reuters przypomina, iż rodziny około 2500 zabitych i ponad 20 000 osób, które doznały obrażeń w wyniku zamachów - firmy i różni ubezpieczyciele - pozwali już Arabię Saudyjską o odszkodowanie liczone w miliardach dolarów.
W oświadczeniu wydanym w imieniu organizacji 9/11 Families United Terry Strada, której mąż Tom zginął 11 września, podkreśliła, że dokument wydany przez FBI wyjaśnia wszelkie wątpliwości co do współudziału Arabii Saudyjskiej w atakach.
"Teraz tajemnice Saudyjczyków zostały ujawnione i nadszedł już czas, aby Królestwo przyznało się do roli swoich urzędników w mordowaniu tysięcy ludzi na amerykańskiej ziemi" - napisano w oświadczeniu.
"Aktywne i świadome wsparcie rządu"
W tym samym tonie wypowiada się również jeden z prawników krewnych ofiar. Jim Kreindler oświadczył po odtajnieniu raportu, że "wnioski z dochodzenia FBI potwierdzają argumenty, które przedstawili w sporze dotyczącym odpowiedzialności rządu saudyjskiego za ataki z 11 września".
"Ten dokument, wraz z zebranymi do tej pory dowodami, określa plan działania Al-Kaidy w Stanach Zjednoczonych przy aktywnym, świadomym wsparciu rządu saudyjskiego - napisał w oświadczeniu Kreindler.
Jego zdaniem tezę o wsparciu zamachów przez saudyjski rząd potwierdzają ustalenia, że saudyjscy urzędnicy wymieniali telefony między sobą i działaczami Al-Kaidy, a następnie odbywali "przypadkowe spotkania" z porywaczami, zapewniając im pomoc w osiedleniu się w USA i znalezieniu szkół lotniczych.
Jako przykład prawnik podaje śledztwo FBI w sprawie porywaczy Nawafa al-Hazmiego i Chalida al-Mihdhara, którzy w lutym 2000 roku przybyli do południowej Kalifornii, a następnie spotkali się w restauracji z obywatelem Arabii Saudyjskiej, Omarem al-Baiumim, który pomógł im znaleźć i wynająć mieszkanie w San Diego. Według prawnika al-Baiumi był powiązany z rządem saudyjskim i już wcześniej zwrócił na siebie uwagę FBI.
Inne podejrzane kontakty
Jak pisze agencja AP, w dokumencie jest również przywołany Fahad al-Thumairy, były akredytowany dyplomata w konsulacie saudyjskim w Los Angeles, który według śledczych przewodził jednej z frakcji ekstremistów w USA.
Dokument FBI mówi, że analiza komunikacji wykazała siedmiominutową rozmowę telefoniczną w 1999 roku z telefonu Thumairy'ego na telefon rodzinny dwóch braci w Arabii Saudyjskiej, którzy zostali przyszłymi więźniami więzienia Guantanamo na Kubie.
Zarówno Baiumi, jak i Thumairy opuścili USA na kilka tygodni przed atakami.